Florence...
Florence...
Florence!
Drobna blondynka rozłożyła szeroko ręce i szarymi oczami wpatrywała się w wiszący nad nią Księżyc. Jego światło tańczyło po nagich ramionach, ześlizgując się na wystające obojczyki i muskając kręcone włosy. Pewnym ruchem podniosła dłonie i złączyła je nad głową. Głęboko w jej ciele potężna siła wyrwała się na wolność.
Gałęzie drzew zaskrzypiały poruszone wiatrem, jednak Florence zignorowała to. Las jej nie przerażał, podobnie jak zdający się ją łagodnie otulać mrok. Drzewa tworzyły idealnie symetryczny okrąg, jakby w obawie przed niezadowoleniem istotom, które niegdyś go utworzyły.
Tak! W końcu!
Drzemiąca do tej pory moc zaczęła się budzić. Buzowała razem z krwią, ożywiając całe ciało swoją energią. Dziewczyna wygięła wargi w ekstatycznym uśmiechu, pozwalającym jej na wszystko. Rozbudzona moc wyrwała się na zewnątrz. Krążyła wokół jej ciała, muskając je i głaszcząc. Zapamiętując je na mające nadejść wieki. Czyniąc je silniejszym i trwalszym. Nie zestarzeje się, będzie trwać jak Księżyc, który ją rozbudził. Zamknęła oczy w odruchu, który towarzyszył jej rodzajowi od setek lat. Polanę wypełniło jasne światło, które zniknęło tak szybko, jak się pojawiło, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie wybuchu.
Klęczące do tej pory w okręgu cienie podniosły się. Florence poczuła śliski jedwab na nagim ciele. Jej wargi ponownie wykrzywił uśmiech. Odpowiedział jej identyczny grymas na bliźniaczo podobnej twarzy. W oczach matki widziała radość, w końcu czekała na ten moment całe dwadzieścia lat, świadoma, że każdy dzień może zabić je obie i przekreślić chwilę, która właśnie minęła. Wbrew obawom wojna skończyła się wcześniej, a jej Uwolnienie nie zostało niczym zagrożone.
- Stało się. W końcu jesteś jedną z nas.
Zadrżała, po raz pierwszy słysząc obcą myśl w swojej głowie. Czuła jak matka delikatnie, z dystansem, obserwuje wybuchające w niej emocje, których jeszcze nie umiała ukryć. Czuła się odarta z osłony, jaką dawać jej powinien własny umysł.
-Jeszcze nauczysz się to kontrolować.
Obecność matki zniknęła. Florence szczelnie otuliła się płaszczem. Noc nie należała do najcieplejszych, jednak wcześniejsze pobudzenie nie pozwoliło jej wyczuć chłodu. Zza drzew mignęły światła. Wciągnęła z sykiem powietrze, tak samo jak stojące obok niej postaci.
- Ludzie... - warknął z niechęcią wysoki mężczyzna. Rozpoznała głos Bryna.
- Chodźmy stąd, póki pozostaliśmy niezauważeni. Nie będziemy dzisiaj zabijać. To zbyt wielka noc, by splamić ją krwią.
Sabat w ciszy pochylił głowy. Florence poczuła ręce matki na ramionach. Rzuciła ostatnie spojrzenie na oświetloną księżycem polanę, zanim wszystko zniknęło.
Kiedy grupa ludzi weszła na polanę, ta była całkowicie pusta. Mężczyźni z westchnieniem ulgi zrzucili z ramion plecaki. Towarzyszący im chłopcy błyskawicznie wyjęli z nich namioty i rozpalili ognisko tam, gdzie jeszcze przed chwilą stała Florence. Jeden z nich zauważył błyszczące źdźbło trawy. Z zainteresowaniem dotknął go palcem i krzyknął z bólu. Wstęga światła zniknęła w jego ciele, pozostawiając uczucie gorąca. Z małej ranki wypłynęła kropla krwi.
- Ojcze..! - załkał malec, podbiegając się do jednego z mężczyzn.
- Och, Ianie... Co się stało tym razem?
Witam wszystkich, którzy zajrzeli tu po raz pierwszy. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i Florence na trochę dłużej.
Kłaniam się też do wszystkich, którzy już tu byli. Jak widzicie publikuję całość od nowa. Niezbędne były pewne poprawki, a jako, że kończę już sprawdzanie, postanowiłam zacząć publikować nową wersję.
Zmiany nie są wybitnie duże, jednak poprawi się zapis dialogów, będzie przyczepa więcej przecinków oraz kilka nowych scen. Zapewne nie są to ostatnie poprawki, więc jeśli coś wam nie gra - piszcie o tym. Sama nie zauważę wszystkich błędów, a na pewno wiele z nich złośliwie się pochowało :)
Od razu mówię... Cześć i chwała pentamerone, najlepszej becie forewwwa. Nikt nie dodaje przecinków tak dobrze jak ty :D
Do następnego tygodnia :)
Szczerze Przerażona Tym, Co Czyni
Meduza
CZYTASZ
Wyklęta
FantasyCo może się stać, kiedy córka przywódczyni sabatu zakocha się w zwykłym, irytującym chłopaku? Czarownicom nie wolno wiązać się ze śmiertelnikami, z resztą kto by w ogóle chciał? Na pewno nie Florence. Ludzie są przecież głupi i ulotni. Żyją z...