Kropla zimnej wody spadła na szyję Florence, sprawiając, że zadrżała. Nie wytarła jej, gdyż już dawno uznała to za bezcelowe, skoro kolejna najpewniej spadnie na nią za kilkanaście sekund. Szli podziemiami od jakichś dwudziestu minut, co chwila skręcając i przemierzając kolejne korytarze. Ogrom podziemnej sieci schowanej tuż pod pełnym życia miastem zaskakiwał ją swym ogromem. Zebrała w dłoni niewielką ilość mocy i uformowała ją w kulę światła, którą następnie rzuciła przed siebie, na chwilę rozświetlając koszmarnie długi tunel. Ściany wyglądały na bardzo stare, jakby zbudowano je gdy ona jeszcze się nie narodziła. Wilgotne powietrze osadzało się na nich, tworząc kropelki wody, które leniwymi strużkami spływały na kamienną podłogę. Odwróciła się na chwilę, sprawdzając czy nie zgubili Iana.
— To na pewno dobry pomysł? — Jego głos odbił się echem od ścian zagłuszając zwielokrotniony odgłos spadających kropel wody.
— Masz inny? — odwarknęła Florence, starając się ominąć wyjątkowo obrzydliwą kałużę o szarozielonym kolorze. — Jakim cudem wampiry zdecydowały się mieszkać w takim syfie?
Od strony Rafaela dobiegło stłumione parsknięcie pełne ironii. Po długiej dyskusji w mieszkaniu wraz z Florence stwierdzili, że skoro sytuacja zmieniła się na ich korzyść należy podjąć szybkie działania. Owszem, Ian ostrzegał ją, że naraża tym swoje życie na niebezpieczeństwo, jednak strach o bliskich był silniejszy niż ten przed krwiopijcami jako sojusznikami. Zapewniona o przychylności wampirów nie wahała się zejść do ścieków, którymi szli już ponad dwadzieścia minut. Z resztą nad czym miałabym się zastanawiać, skoro nikt inny nie rzuca mi się z pomocą? Poczuła nieprzyjemny skurcz w brzuchu na myśl o swoim sabacie. Czy poza Sarą ktoś jeszcze..?
Nikt jej nie zmuszał do zejścia pod ziemię, mimo to odczuwała niepokój. Nawet Rafaelowi nie ufała do końca, więc jak ma zaufać całemu stadu krwiopijców gotowych rzucić się jej do szyi? Zwłaszcza, że była czarownicą. Nawet przyjaźnie nastawione wampiry mogły nie powstrzymać instynktu, nim dowiedzą się o jej propozycji. Martwa nie da rady pomóc swojemu sabatowi. Dobrze Florence, a teraz skończ się straszyć i przyspiesz zanim zgubisz Rafaela.
Jej przyspieszone kroki stukotały o kamień, atakując ją echem ze wszystkich stron i gdyby nie obecność Iana za plecami poczułaby się co najmniej nieswojo. Zganiła się w myślach. Od kiedy idący krok w krok za nią Ian dawał jej poczucie bezpieczeństwa, a nie irytował? Sam fakt, że był stale obecny w jej myślach frustrował ją wystarczająco mocno. Coraz częściej łapała się na tym, że szuka go wzrokiem, chociaż nie powinna. W końcu to tylko człowiek... tylko że ja jestem tylko wyklętą... Gorzkie myśli nieproszone wdarły się do jej głowy.
Prawie zderzyła się z plecami Rafaela, gdy ten nagle zahamował. W ciemności przed nimi błysnęły trzy pary czerwonych oczu, które powoli się do nich zbliżały, ukazując smukłe, poruszające się z gracją sylwetki. Florence z trudem powstrzymała chęć cofnięcia się, jednak gdy za jej plecami rozległ się głos aż podskoczyła.
— No proszę, proszę... kogo my tu mamy...
Powolne kroki stukały o beton, gdy postać się do nich zbliżała. Dziewczyna utworzyła na dłoni kulę światła, by widzieć nieznajomego. Wampiry ze swym sokolim wzrokiem miały znaczną przewagę w ciemności, a chciała by w razie ataku ich szanse były chociaż wyrównane.
— Człowiek to raz. — Jeden z białych palców rozstał wyprostowany. — Czarownica to dwa. — Wyprostował kolejny z palców, uśmiechając się lekko. — A skoro sami by tu nie trafili oznacza to, że trzecim intruzem musi być Rafael.
Nieznajomy zatrzymał się w miejscu i spojrzał na nich z pełnym wyższości rozbawieniem. Czyżby kłopoty? Florence nie spodziewała się ich, ale jeśli w sprawę zamieszani byli krwiopijcy należało spodziewać się nieoczekiwanych wypadków. Cofnęła się bliżej Rafaela, mając nadzieję, że reakcja jest jedynie mało śmiesznym żartem. Rzuciła niepewne spojrzenie Ianowi. Odpowiedział jej podobnym, chociaż w jego oczach kryła się również złość – w końcu ostrzegał ją przed tym sojuszem.
CZYTASZ
Wyklęta
FantasyCo może się stać, kiedy córka przywódczyni sabatu zakocha się w zwykłym, irytującym chłopaku? Czarownicom nie wolno wiązać się ze śmiertelnikami, z resztą kto by w ogóle chciał? Na pewno nie Florence. Ludzie są przecież głupi i ulotni. Żyją z...