Wściekły wrzask, który rozbrzmiał w jej głowie, brzmiał dla niej jak muzyka. Nie należał do jednej osoby, zupełnie jakby cały sabat przyłączył się do gniewu swego przywódcy. Florence nawet nie starała się tego wyciszyć, chociaż była na granicy bólu. Potrzebowała go, to on ją napędzał.
Śmierć matki.
Wygnanie z sabatu.
Śmierć Sary.
Wyniszczony Flow.
Uśmiechnięta twarz Maksymiliana...
Na jej usta wkradł się uśmiech, pełen pogardy i być może wyższości. Zbyt długo czekała na tę chwilę, przerażona niczym mała mysz, czepiając się każdego potencjalnego sojusznika jak dziecko matczynej spódnicy. Czasy, kiedy mogła tak uczynić minęły już bezpowrotnie, teraz jest dorosłą osobą i tak też powinna się zachowywać. Ciężkie buty stukały po chodniku, gdy zmierzała przed siebie, a ona nie przestawała się uśmiechać.
Co się spali pierwsze, gdy Ignit stanie w ogniu?
Krzyk rozbrzmiał na nowo. Wibrowała w nim furia, tak sprzeczna z lekkim, niemalże tanecznym krokiem Florence.
Zabiję cały twój sabat za Ignita.
Pogarda w głosie, który rozbrzmiał w jej głowie, dawała jej do zrozumienia, że rozmawia z Maksymilianem. Sądził, że da radę ją zastraszyć i odzyskać bratanka jako dar, by nie zamordował jej rodziny. Florence zyskała świadomość, że śmierć grozi im niezależnie od tego, jaką decyzję podejmie. Jeśli przegra, może jedynie skrócić ich agonię.
Ignit jest wart cały sabat. Pozwoliła, by kpina ponownie zagościła w jej głosie. Zabijaj ich, podobno z częścią już sobie poradziłeś. Mi wystarczy on jeden. Jak bardzo zależy ci na jego życiu?
Czekając na odpowiedź, czujnie obserwowała tłum. Rozpozna każdą osobę władającą mocą, a poza członkami sabatu Maksymiliana nie spodziewała się tu zobaczyć obcych czarowników. Wiedziała, że część z nich wykorzysta jej głos jako drogowskaz. Nie będzie on zbyt dokładny, ale znajdą ją bardzo szybko — to dlatego oddaliła się wystarczająco daleko od Iana i jeńców. Nawet jeśli zginie, Maks również ucierpi. Tak jak ona, zostanie pozbawiony rodziny krwi.
Co oferujesz?
Chłodny ton sprawił, że poczuła dreszcz, przebiegający przez całe jej ciało, zupełnie jakby owionęło ją lodowate powietrze. Nie spodziewała się, że to pytanie padnie tak szybko, jednak Genevieve miała rację – Ignit był kluczem do Maksymiliana.
Kątem oka wyłapała pierwszego z jego ludzi, idącego w jej kierunku. Kolejny szedł z naprzeciwka, z równie mroczną miną co pierwszy, a Florence miała pewność, że w tłumie jest ich więcej. Zaśmiała się perliście, na co część ludzi obejrzała się ze zdziwieniem, nie rozumiejąc powodu jej wesołości.
Odwołaj psy gończe. Nic ci nie dadzą, bo Ignita ze mną nie ma.
Idący ku niej czarownicy zwolnili, jednak nie przestali się przybliżać, więc otoczyła się gęstą tarczą.
Ignit zginie nim zdążę wydać ostatni oddech. Tak bardzo zależy ci na śmierci bratanka?
Odpowiedziała jej cisza. Poczuła się zaniepokojona. Pierwsza Reakcja – wściekłość i strach o życie członka rodziny, była tym, czego się spodziewała, ale milczenie wychodziło poza ten schemat. Co jeśli Genevieve jednak kłamała i podała ją mężowi jak na tacy? Co jeśli dla Maksymiliana ważniejsza okaże się władza niż Ignit? Przybrała kamienny wyraz twarzy, podczas gdy z tłumu wyłonili się kolejni czarownicy. Otoczyli ją, podążając za nią niczym ruchomy pierścień, a kiedy się zatrzymała oni zrobili to samo. Osiem twarzy patrzących na nią z jednakową niechęcią podburzyło jej pewność siebie.
CZYTASZ
Wyklęta
FantasyCo może się stać, kiedy córka przywódczyni sabatu zakocha się w zwykłym, irytującym chłopaku? Czarownicom nie wolno wiązać się ze śmiertelnikami, z resztą kto by w ogóle chciał? Na pewno nie Florence. Ludzie są przecież głupi i ulotni. Żyją z...