37. Ile Czasu Chcesz?

1.5K 195 13
                                    

Florence na chwilę zamarła w bezruchu. Jeśli ktoś tu jest na pewno słyszał skrzypiące drzwi i czeka na dogodny moment by się ujawnić. Powinna się spodziewać ataku czy jedynie pozostawionej wiadomości? Poczuła mdłości, przypuszczając, że wiadomości mogą towarzyszyć zwłoki, jednak powstrzymała je. Otoczyła się mocniejszą niż kiedykolwiek tarczą i dopiero ruszyła dalej, czując się nieco bezpieczniej.

Patrząc na przewrócone meble, pościągane dywany, a nawet zerwaną boazerię, odniosła wrażenie, że zniszczenia były rodzajem zabawy, a nie walki. A kto mógłby być na tyle silny, aby rzucać meblami jak zabawką? Odpowiedź zmroziła ją od środka. Były tylko dwie prawdopodobne w obecnej sytuacji odpowiedzi, a żadna nie oznaczała nic dobrego. Trzymając się bliżej ściany otworzyła szybko drzwi do sypialni, którą zajmowała, a gdy nic się nie stało weszła do środka. Pomieszczenie było puste.

Podskoczyła, gdy z kuchni dobiegł śmiech, jednak natychmiast opanowała strach. Poczuła wypełniający ją gniew i w ciągu sekundy znalazła się pod oknem. Na jednym ze stołków siedział brązowowłosy wampir i dusił się ze śmiechu. Nawet nagłe pojawienie się Florence nie uspokoiło go. Dopiero chwilę później zwrócił na nią uwagę.

— Wszyscy czarownicy są głupi, Wyklęta — powiedział bezpardonowo. — Myślicie, że możecie nas ignorować i obrażać bez konsekwencji.

— Gdzie człowiek — powiedziała cicho, co spowodowało kolejny wybuch śmiechu wampira. — Gdzie?! — powtórzyła wrzaskiem.

— Jesteś czarownicą. Co cię obchodzi los biednego, małego Iana? Jest w bardzo dobrych rę...

Krzyk jaki wyrwał się z gardła Florence był pełen wściekłości i strachu. Nim zdążyła pomyśleć co robi jej ręce odnalazły kark wampira i wzmocnione mocą skręciły go aż do obrzydliwego trzasku. Ciało opadło z głuchym łoskotem, pozostawiając ją zbyt oszołomioną, by mogła zareagować. Przeklęte pijawki mają Iana... Poczuła mocny skurcz pod mostkiem, który sprawił, że zgięła się w pół. Musiała coś zrobić, nie może pozwolić by w wyniku jej działań zginęła kolejna osoba.

Z obrzydzeniem wykonała krok nad nieruchomym, bladym ciałem. Ocknie się za parę godzin, może za dzień, mimo to miała ochotę zwymiotować, wiedząc, że gdyby był człowiekiem zabiłaby go. Jednym ruchem dłoni naprawiła zniszczenia dokonane w mieszkaniu. Meble wróciły na swoje miejsce, a drzwi z cichym protestem ponownie osiadły w futrynie. Wolała, żeby ludzki wymiar sprawiedliwości nie miał się czym interesować – oczywiście o ile zaniepokojeni sąsiedzi jeszcze nikogo nie zawiadomili. Obawiała się, że takie zniszczenia nie powstają w ciszy. Z ciężkim westchnięciem złapała się za głowę, jakby miało to pomóc uporządkować chaotyczne myśli.

Wiedziała, że musi go odzyskać. Musnęła opuszkiem usta, które ledwie godzinę temu były tak żarliwie całowane i jęknęła. Czy gdybym nie czuła do niego nic ponad przyjaźń, bałabym się teraz tak mocno? Nawet jeżeli miłość, zauroczenie, wynikało jedynie z figli mocy, nie była w tym momencie zdolna do przeciwstawienia się jej. Wiedziała, że to nowoodkryte uczucie czyni ją słabą i daje dobry powód do przyjęcia warunków Frederica, jeśli ceną będzie życie Iana. Zaklęła głośno, czując jak przyspiesza jej oddech. Skąd wiedzieli jak dobrym argumentem będzie wobec niej pozornie zwykły człowiek?

Dlaczego się boję? Przecież mnie nie skrzywdzą. Wiedziała jednak, że musi dostać się do Iana jak najszybciej, zanim zdążą go skrzywdzić. Skupiła myśli, przypominając sobie wampirze podziemne miasto, lekki zapach stęchlizny i uczucie głodu krwi. Podróże do nowych miejsc były zawsze trudniejsze, a zwłaszcza jeśli wiodły w podziemia, które ciężko było wyczuć. Zawsze istniało ryzyko zamurowania się żywcem w glebie, dlatego Florence przezornie pojawiła się niedaleko zejścia pod ziemię, do którego przyprowadził ich Rafael.

WyklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz