RODZIAŁ 24 Ale jak to?

317 24 1
                                    

Z góry przepraszam za błędy! Miłego czytania!
----------------------------------------------------------------------------------

-Justin miał wypadek. - te słowa usłyszałam a po chwili moje oczy były całe we łzach. Kiedy mama Justina podała mi ulicę na której znajduje cię szpital w którym leży Justin od razu tam pojecgałam. W pośpiechu wszytsko wytłumaczyłam Harremu i powiedziałam, że się do niego odezwę. Po 30 minutach byłam już w szpitalu. Z tego wszystkiego poprostu biegiem wleciałam do szpitala i podeszłam do recepcji i zapytałam:

-Dzień dobry. Gdzie leży Justin Bieber?

-A kim pani jest?

-Jestem jego dziewczyną.

-Niech pani idzie do końca korytarza prosto i potem skręci w lewo. To będą takie zielone drzwi.

-Dziękuje bardzo. - odpowiedziałam kobiecie w recepcji i pobiegłam pod sale którą wskazała mi kobieta. Pod salą siedziała mama Justina z rozmazanym makijażem od łez. Podeszłam do niej i zapttałam:

-Dzień dobry. Co się stało? Co z Justinem? Powiedzieli pani coś?

-Witaj Natalia. Jak dobrze, że jesteś. Na razie nic nie wiem. Jakieś 10 minut tenu z sali wyszedł doktor i powiedział, że za 19 minut będą wyniki badań. Jezu... nawet nie wiesz jakie to straszne uczucie kiedy to twoje jedyne dziecko leży w szpitalu.

-Wiem ile znaczy dla pani Justin. Dla mnie też on wiele znaczy. Niech te wyniki już będą!- prawie krzyknełam ze zdenerwowania i rozpaczy. Wtedy na korytarz wkroczył lekarz. Podszedł do nas i powiedział:

-Mam już wyniki badań.

-To dobrze. Ale co z nich wynika?- rzuciła od razu Pattie

-Justin powinien się nie długo obudzić ale jego stan jest dość ciężki. Stracił dużo krwi i będzie musiał zostać u nas przed najbliższy tydzień, a potem to wszystko będzie zależalo od jego wyników.

-Mogę do niego wejść? - zapytałam lekarza

-Jeżeli pani chce to tak ale on na razie jest nie przytomny.

-Dziękuje za pozwolenie.- pokierowałam się w stronę drzwi i biegiem doleciałam do łóżka na którym leżał Justin. Jego ciało było pokryte licznymi opatrunkami. Łzy spłyneły po moich policzkach. Jak wogóle doszło do tego wypadku? Jak to? Jak to się stało? Dlaczego właśnie on? Usiadłam na krześle które stało niedaleko jego łóżka i wpatrywałam się w jego twarz. Było na niej kilka zadrapań ale nie przeszkadzało mi to. Dla mnie on zawsze jest idealny. Łzy dalej płyneły po moich policzkach. Byłam... załamana. W pewnym momenice zauważyłam, że Justin poruszył ręką chyba, że to były zwidy. Ale po chwil to się powtórzyło. Potem zaczą się wiercić aż w końcu jego oczy zaczeły się otwierać. Na moich ustach zagościł uśmiech a z oczu wypłyneły łzy szczęścia. Justin rozejrzał się wokół siebie i zatrzymał swój wzrok na mnie.

-Natalia? To jest szpital?

-Tak kochany. Miałeś wypadek. Nie pamiętasz?

-Coś sobie przypominam. Tak... jak wyszedłem z domu byłem zdenerwowany. Pojechałem do jakiegoś klubu wypiłem troche z kumplami i kiedy wracałem... gdy byłem już nie daleko domu zadzwonił mój telefon i gdy chciałem go odebrać zagapiłem się i pamiętam tylko wielki huk i roztrzaskane Ferrari, a potem było już ciemno.

-Boże Justin... - wstałam z krzesłka, pochyliłam się nad nim i go przytuliłam.

-Kocham Cię- powiedział Justin, a mi przypomniało się to co zrobiłam z Harrym. Justin za żadne skarby nie może się o tym dowiedzieć!

-Ja ciebie też- powiedziałam cicho- Teraz pójdę po lekarza i za chwilę do ciebie wróce dobrze?

-Dobrze- odpowiedział Justin, a ja wyszłam z sali.

=================================
Ten rozdział trochę krótki ale pisałam go w godzinę na telefonie więc zrozumcie mnie. I ostatnio nie mam weny :( Następny rozdział 6 września!

Przeznaczenie [Justin Bieber]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz