ROZDZIAŁ I

24.7K 724 307
                                    

-Emily! Emily!-ktoś krzyczy moje imię.

Szybko otworzyłam oczy. Mój wzrok wylądował na starszym mężczyźnie, u którego w niebieskich oczach pojawiło się zmartwienie. Twarz jest zmarszczona od tego wszystkiego. Co noc przychodzi do mnie, aby mnie obudzić, martwi się. Widać to. Ma wory pod oczami od małej ilości snu. Nie może na krok mnie zostawić, nawet gdy śpię. Obiecał to jednemu człowiekowi. Mojemu ojcu. Mojemu już zmarłemu ojcu.

-Znów ci się to śni?-zapytał patrząc na mnie.
Po moim uciekającym od niego wzroku, wie, że tak. Czuje się źle i na dodatek odczuwam strach oraz przerażenie.
Wuj Broderick to jedyny mój krewny.
Przygarną mnie po tym jak ON zabił moich rodziców. Broderick jest młodszym i jedynym z żyjących braci mojego ojca. Siódmy syn siódmego syna. Jego przeznaczenie miało być inne, lecz ON to wszystko zniszczył. Wszystko.

-Emily, nie wiem skąd ani dlaczego ci się to pojawiło, jednak...-wzdycha.-...Oni zmarli, gdy miałaś dwa latka. Nie umiem ci wytłumaczyć dlaczego ci się to śni. Przecież gdy Cię znalazłem, byłaś w innym pokoju, jak ON ich...

-Wujku...-chce, żeby przestał. To zbyt bolesne, nawet dla niego.-Żyjemy, żyjemy tu i teraz. Nie można rozpamiętywać przeszłości.-powiedziałam lekko się uśmiechając.

-Zupełnie jak matka.-też się uśmiechnął.-Tylko ona potrafiła widzieć promyk światła w mroku. Tym właśnie mi ją przypominasz-powiedział smutny. Opowiedział mi o tym. Moja matka kiedyś była jego dziewczyną, jednak zakochała się w innym, w moim ojcu. Więc z rozpaczy wybrał służenie straży Magii. Miał za zadanie pilnować, aby żadna magia nie pokazała się w świecie ludzi. Kiedy dostał list od brata z prośbą o pomoc, nie zamierzał mu pomagać w żaden sposób, lecz gdy to matka wysłała list, od razu przybiegł. Jednak za późno. ON już ich zabił, nie zauważając mnie przy tym. Dla mnie? Było to szczęściem. Tylko nie wiem jakim sposobem przeżyłam. Przecież miałam dwa lata. Dzieci w tym wieku płaczą. Nie rozumiem. Wuj tylko mnie znalazł. Moi rodzice leżeli martwi. Prawie, ponieważ mój ojciec jeszcze żył. Kojarzycie jak w filmach ludzie mówią coś, pod koniec życia do kogoś? Przed śmiercią mój ojciec powiedział wujowi, aby mnie stamtąd zabrał i chronił przed NIM.

-Wujku ja...-nie dane mi było skończyć.

-Nie, Emily. To nie twoja wina.-Popatrzył na zegarek na ręce.-Za trzy godziny ma być pociąg. Ubierz się, ponieważ na dworcu będziemy za dwie godziny.-Powiedział całując mnie czoło i odchodząc.

Dobra Emily, zapomnij o wszystkim. Wszystko będzie dobrze. Idziesz do szkoły. Trudno, że nigdy nie byłaś w szkole. Pamiętasz, wuj mówił, że uczą jak on. Nie musisz się tym stresować. Po prostu ubierz się i zachowuj się tak jakby to był normalny dzień.

Wstałam z łóżka. Promienie słońca oświetlały mi twarz. Kocham takie poranki. Nie jest ani za ciepło, ani za zimno. Po prostu idealnie. Podeszłam do krzesła i wzięłam wcześniej już wybrany strój. Założyłam czarne jeansowe spodnie typu rurki i jeszcze luźną, całą białą koszulkę, a na to jeszcze czarną bejsbolówkę. Usiadłam przed moją toaletką i zaczęłam się malować. Najpierw nałożyłam podkład, później zajęłam się powiekami. Wybrałam czarny kolor, idealnie. Jeszcze czerwona szminka. Założyłam jeszcze czarny full cap. Zabrałam słoneczne czarne okulary z biurka. Jeszcze raz spojrzałam na mój pokój. Tyle czasu w nim przesiedziałam, a teraz wyjeżdżam stąd do jakiejś szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

Tam chodził mój wuj, ojciec i matka. Teraz ja będę tam chodzić. Nie wiem czy tam przeżyje. Jestem inna. Jestem inna od tych czarodziejów. Chociaż jest jeden plus. Będę uczyć się z ludźmi, którzy są na moim poziomie nauczania. Nie będę chodzić z pierwszoklasistami, lecz z siódmoklasistami. To dzięki wujowi. To on zapewniał, że uczył mnie od podstaw. I tak znalazłam się tam. Jestem wdzięczna wujowi za pomoc.

*TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*

Czekam na pociąg do mojej nowej szkoły. To niewiarygodne. Nigdy nie byłam w szkole. Jestem ciekawa jaka ona jest. Czy taka jak widziałam w telewizji? Wuj powiedział tylko, że stamtąd wywodzą się najlepsi czarodzieje. Ja nie będę. Wiem to. Jaką mam moc? Nie umiem skorzystać z różdżki. Umiem tylko czarować ręką. Jestem inna od nich. Jestem dziwakiem. Tylko dlaczego ja? Dlaczego ja jestem inna? Przecież są setki czarodziejów, a tylko ja dostałam ten "dar". Wujek mówił, że ten dar jest niezwykły. Jednak ja mam inne zdanie. No hej, kto ma takie moce? Nikt. I dlatego jestem inna. Inaczej się ubieram, inaczej czaruje. Jestem dziwna.

-Wujku?

-Tak Emily?-zapytał trzymając moje bagaże.

-Nie możesz mnie uczysz do końca?-zapytałam licząc, że się zgodzi.

-Nie, nie mogę.-odwrócił się do mnie.-Przekazałem ci wszystko co wiedziałem. Teraz musisz uczysz się od kogoś innego.

-Ale jak mnie wyśmieją? No wiesz.-liczę, że się domyśli o co mi chodzi.

-Nie, nie wyśmieją cię. To dar, kochanie. Dar nie spotykany od wieków.-odpowiedział.-O, widzę twój pociąg. Leć na niego, a ja spakuje twoje bagaże.-uśmiechną się i przytulił mnie.

-Dobrze.-uśmiechnęłam się i pobiegłam do pociągu.

Znalazłam jeden wolny przedział. Szybko otworzyłam go i usiadłam, zamykając go. Jeszcze raz popatrzyłam na zegarek w telefonie. Od tego czasu nie będę mieć internetu. Na bank. Przecież ta szkoła znajduję się z świecie magii. Tam nie wiedzą co to WiFi. Ehh, dobrze, że zabrałam ze sobą dużo książek. Przynajmniej nie będę się nudziła. Wątpię, że znajdę tam jakiegoś przyjaciela czy znajomego. Czemu się na to zgodziłam? A no tak, to wujek mnie zapisał do niej. Jakby nie mógłby mnie uczyć. Znam każde zaklęcie, wszystkie mikstury, po prostu wszystko. Ale wujek chce, żebym się tam uczyła. I będę się uczyć. Dla niego. Mogę tylko tak podziękować za to, że zajmował się mną przez tyle lat. Przez piętnaście lat.

Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam muzykę. Uśmiechnęłam się lekko. Poprawiłam jeszcze okulary przeciwsłoneczne na głowie. Po tej czynności otworzyłam torbę. Miałam tam jedną książkę. Miała nazwę "Piękne Istoty". Oglądałam film na postawie tej książki i postanowiłam przeczytać książkę. Film był rewelacyjny. Po prostu...Magia w świecie ludzi. Jeszcze zakochanie. To takie słodkie. Pokazuje, że przeznaczenie przyciąga nawet gdy tego nie chcesz. Może moje przeznaczenie to nauka w Hogwarcie?

Otworzyłam książkę, teraz będę miała czas na przeczytanie. Wujek mówił, że zanim dotrę do Hogwartu minie trochę czasu. Mówił, że gdy jechał tam z moim ojcem, jak byli w moim wieku, spali po ostrej imprezie. Po prostu byli na kacu. Zaśmiałam się wspominając to. Musiało to komicznie wyglądać. Dwoje uczniów Hogwartu zdychających w jednym z przedziałów. A w tym momencie pociąg ruszył. Zaczęłam właśnie czytać, gdy coś usłyszałam. Jakieś głosy.

-Harry, Ron, tu jest wolne!-zawołała jakaś dziewczyna.

Momentalnie ściągnęłam słuchawki nie wiedząc o co chodzi. Do mojego przedziału weszła dziewczyna i dwóch chłopaków w podobnym wieku. Byłam zdezorientowana, nie wiedzą o co chodzi. Czy to ich przedział? A jeśli tak? Spokojnie. Ogarnij się dziewczyno.

-Czy tu jest wolne?-zapytała dziewczyna. Miała długie brązowe włosy oraz tego samego koloru oczy.

-Hermiona, najpierw się pyta.-powiedział chłopak z okularami na nosie i dość dziwną blizną na czole, przypominającą błyskawice. Jego oczy są w kolorze zielonym, a włosy kruczoczarne. Jest wzrostu, jak się dowiedziałam, Hermiony i rudego chłopaka o niebieskich oczach.

-Jest wolne.-powierzałam sięgając po torbę, rozłożoną na siedzeniu, po drugiej stronie przedziału.

-Jestem Hermiona.-powiedziała siadając naprzeciwko mnie.-To jest Harry.-pokazała na chłopaka z okularami.-A to Ron.-wskazała palcem rudego chłopaka.

-Emily.-uśmiechnęłam się lekko, wracając do książki oraz zakładając z powrotem słuchawki. Jakoś mi się nie pali do rozmowy. Nie to, że nie chce mieć przyjaciół, ale książka jest bardziej ciekawa.

-----------------

Hej, i jak wam się podoba?
Komentujcie, oceniajcie.
To motywuje do pisania.

Betowała: Andzixxx15276

Nie Bój Się /Draco Malfoy ✔  TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz