*POV EMILY*
Wstałam w środku nocy. Obudziła mnie burza, a dokładnie pioruny. Nie rozumiem tych dziewczyn, które się ich boją. To coś magicznego.
Choć mnie dziwi. Nie burza, bo przecież w innych miejscach też są burze. Dziwi mnie, że nie miałam koszmaru ani "spotkania" z Czarnym Panem, który mówi, że jest moim "ojcem". Nie wierze w to. Nie mam zamiaru z nim się spierać. W końcu zabił mi rodziców. Zabił mi matkę i ojca. Jeszcze bezczelnie podszywa się pod mojego wuja. Nie może.
***
Dziewczyny już czekają na mnie w Wielkiej Sali. Nie czekały na mnie. Tylko trochę zaspałam. Od oburzenia w nocy myślałam. Myślałam o wuju. Jak się czuje i czy nic mu nie kroci. Bądźmy szczerzy. Ukrywał mnie prawie całe moje życie. Mam prawo się martwić.
Miałam iść do Wielkiej Sali, gdy nagle poczułam, że na kogoś trawiłam. A dokładne na jakieś plecy. Nie potrzebnie idę i myślę.
-Przepraszam-powiedziałam i wycofałam się, aby spojrzeć na kogo wpadłam.
-Uważaj jak...-gdy powiedział odwrócił się.-Yyy nic mi nie jest więc luz-uśmiechnął się. To chłopak. Jest nawet przystojnym, czarnoskórym chłopakiem z wydatnymi kośćmi policzkowymi i podłużnymi, skośnymi brązowymi oczami.-Jestem Blaise Zabini-przywitał się.
-Emily Elev-powiedziałam, aby nie wyjść, że nie mam manier.
-Nie widziałem cie nigdy, a zawsze pamiętam śliczne dziewczyny-chłopak uśmiechnął się szarmancko. Powiem, że zaimponował mi.
-Przeniosłam się-odpowiedziałam. Moje policzki rumienią się? Oby nie.
-Rozumiem. Może poznasz moich znajomych? No wiesz, może z nimi się zaprzyjaźnić? Pewnie nie wielu znasz ludzi stąd-uśmiech nie schodził z jego twarzy. Albo chce mnie coś wkręcić, ale sama nie wiem. No, ale cuć. Nie mogę odmówić.
-Jasne-oby nie byli tacy jak mój prześladowca.
Wżął mnie pod ramię i poszliśmy do jego znajomych. Z myślą, że poznam nowych ludzi odeszły, gdy zauważyłam gdzie idziemy. Do psychola, tej dziewczyny co rozmawiałam i do dwóch nieznanych mi ludzi. O nie! Nie mogę tam iść. Nie chce mieć awantury. Mam przecież konflikt z czarnowłosą i nie wytłumaczalny i dziwny kontakt z jasnowłosym blondynem. Może zachowuje się jak tchóć, ale nie mogę do nich iść. Ale choć... Wniknę na dużej w głąb umysłu Malfoy'a i dowiem się co jest grane.
-Pansy, odsuń się-powiedział Blaise.
-Jesteś tak gruby, że...-powiedziała odwracając się do chłopaka. Jej czarne oczy spojrzały na mnie, a później na chłopaka. O dziwo, odsunęła się.
Usiadłam obok czarnoskórego chłopaka. Spojrzałam na osobę, która siedzi na przeciw mnie. Malfoy wygląda na dość... przybitego. Nawet na mnie nie patrzy. Tylko grzebie w jeżeniu jakby szukał odpowiedzi.
-Draco-zawołał go przy czym odrywając do od wpatrywania się w talerz.-To...
-Emily-przerwał mu.
Draco spiorunował mnie swoimi oczami. Co ja mu zrobiłam? Bo tylko ja mu odpyskowała? Dlatego? Nie rozumiem tego człowieka. Nawet jeśli zrozumiem jego działania, to i tak nie będzie lekko z nim.*POV DRACO*
Gdy ujrzałem Evel poczułem coś dziwnego w dolnej części brzucha. Coś przyjemnego. Jakaś odmiana. Myślę nad tym wczorajszym. Czemu tak się na mnie gapiła? Czemu ja się na nią gapiłem? Co mi przyszło do głowy, aby ingerować w to. Przecież ma prawo się spotykać kim chce. Jednak gdy myślę o tym... Czuje gniew. Jestem wciekły na siebie samego. Jak mam obraz jej z Eric'em czy z Potterem,mam ochotę ich zabić. Jej blada twarz z nieziemsko niebieskimi oczami i z malinowymi ustami... Gdy wyobrażam ją z innym... Krew mnie zalewa.
-Draco-powiedział przyjaciel czarnoskóry przyjaciel do mnie. Szybko wzrokiem spojrzałem na niego i...-To...
-Emily-i na Emily.
Jej oczy momentalnie spotkały się z moimi. Znów czułem to dziwne inie spotykane dla mnie uczucie. Co się ze mną dzieje?! Przez to mój obiekt obserwacji. Nie, nie mogę. Oderwałem od niej wzrok, choć było trudne, i spojrzałem na Snape siedzącego z wspólnym stole z profesorami. Severus pokiwał twierdząco głową w moim kierunku. Wiedziałem gdzie mam iść. Bez słowa szybkim ruchem zniknąłem z Wielkiej Sali. Powędrowałem do celu mojej podróży, do kabinetu Snape. Mam zdać raport co odkryłem. Czy Evel nic nie zauważyła. Czy dalej jest nie świadoma tego wszystkiego. Czy widziałem, aby Czarny Pan ją odwiedził. Wszystko.*POV EMILY*
Gdy Draco wyszedł wszyscy przy stole ucichli. Odwróciłam się do stołów dla nauczycieli. Po krótkim obserwowaniu go, zauważyłam, że nie ma tam profesora Snape. Gdzie on poszedł? A może ma on związek tym wyjściem blondyna z Wielkiej Sali? Zauważyłam, że nie tylko Malfoy mnie obserwuje. Lecz też Snape. Rozumiem chłopak, ale nie rozumiem czemu dorosły mężczyzna. No hej, to dziwne jak obserwuje cie facet.
***
Szłam do łazienki zamiarem opukać twarz. Nie wiem czemu, ale jestem senna. Może przez tą pogodę? Jest szaro i mokro. Wole, gdy jest słonecznie niż szaro. Mam takie złe samopoczucie. Jakbym mogła, bym poszła spać. Ale mam jeszcze do załatwienia tą książkę. Muszę się dowiedzieć gdzie ona leży. Widziałam w tej kobiety oczach, że wie gdzie ona jest. Tylko gdzie ona leży?
Gdy wchodziłam zobaczyłam, że nikogo nie ma obróć jego. Stał nad umywalką patrząc w swoje odbicie. Szlocha. Co się stało? No takie dziwne, jak facet płacze. Wszystkie uprzedzenia do niego znikły. Moje serce mówiło, abym pomogła mu. Umysł mówił, abym uciekła stąd. I co teraz? Robi mi się przykro. Myślałam, że nie ma uczuć. A tu? Uronił łzy. Jednak ma uczucia. Nie ma lodowatego serca. Ma coś z człowieka. Ma odrobinę człowieczeństwa.
-Emily-powiedział cicho patrząc na mnie w odpiciu lustra.
Ja jednak milczę. Nie wiem co powiedzieć. Mogłam uciec, jak kazał rozum. Ale nie. Posłuchałam serca. Zostałam tu. Zostałam z nim.
Draco momentalnie zmienił nastrój. Z tego chłopaka którego przed chwilą zmienił się w szaleńca. Jednym ruchem rozpił lustro. Podskoczyłam. Jestem przerażona. Co mu się dzieje? Przecież... A może usłyszał coś od Snape? Dlatego się wciekł? A może nie dał rady? Ale czym?
-Draco...-przerwałam pochodząc powoli do niego. Chłopak obierał się o umywalkę patrząc do zlewo na rozbite szkło. Jestem przestraszona, lecz podeszłam do niego.
Blondyn stał tam jak słup. Co teraz zrobić? Przytulić go i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze? Nie. Wiem, że takie rzeczy się nie sprawdzają. Jednak przytuliłam się do niego. On jakby na to czekał, bo od razu mnie przytulił kładąc swoją głowę na moim ramieniu. Uśmiechnęłam się lekko na ten gest. Jakby ufał mi mimo wszystko. Jego ciepło ciała ogrzewało mnie. Nie wiem czemu, ale w łazience jest zimno. Dziwne. Te rozmyślenia przerwał mi Draco, który patrzył obecnie na mnie. Już bez łez. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaka. Po paru sekundach tak patrzenia przybliżył się do mnie i... I pocałował mnie w usta. Co on do cholery robi?! Nie oddałam pocałunku. Szybkim krokiem odsunęłam się od niego. Co on gra?! Podeszłam do niego i uderzyłam go w policzek. Jak śmiał?! Chcesz pocieszyć człowieka, a on nadskakuje na ciebie pocałunkami. Mu się chyba w głowie poprzestawiało. Czemu mnie pocałował?! Co do tego łba strzeliło?!
-Emily ja...-nie dokończył, ponieważ szybko wyszłam z łazienki nie zwracając na nic uwagi. Nie mogłam uwierzyć. Jak śmiał?! Myśli jak mnie pocałuje, to będę go lubić? Myśli, że wszystko załatwi pocałunkiem czy uśmiechem? Palant z niego.
Poszłam do dermitorium i poszłam prosto do swojego pokoju. Nie chce już nikogo widzieć. Nie mam ochoty szukać książki. Przez pewną osobę mam ochotę wyjechać z tej szkoły. Nie obawiałam się już koszmarów. Raczej "spotkań" z Czarnym Panem. Znów będzie gadał o tym, że jest moim ojcem czy coś tym stylu.
Ten dzień jest męczący i przez pewną osobę, wkurzający. Idę spać. Może nie spotkam się z NIM.---------------------------------------------------------------------------
I jak?
Czemu tak się zachował Draco?
Kiedy Emily się dowie, że Voldemort jest jej ojcem?
Oceniajcie, komentujcie ☺
CZYTASZ
Nie Bój Się /Draco Malfoy ✔ TOM I
FanficPamiętasz Harry'ego Potter'a? Opowiem wam inną historię, teraz głównym bohaterem jest ktoś inny. Nie będzie wojny czy bitwy. Chce opowiedzieć historię która zrodziła się w szkole magii.