ROZDZIAŁ XXIV

4.2K 225 9
                                    

Rozdział nie sprawdzony

*POV EMILY*
Po wyjściu mojej "matki" położyłam się. No to teraz mam przejebane. Jak to możliwe, że to moja rodzinka?! Już rozumiem decyzję mojego wujka. Ojciec-morderca. Matka-psycholka. Mam nadzieję, że nie mam przychozy jak matka. Zrezygnowana poszłam spać.
***
-To prawda?-zapytałam osobę, której wcześniej wspominałam.
-Ma zwyczaju zabijać nie potrzebne mu osoby-stwierdził bawiąc się trawą.
-Czyli to prawda!-rzuciłam kulą ognia gdzieś w dal. Nie patrzyłam gdzie.
-Uspokój się!-powiedział opanowany przytulając mnie. Szybko go odepchnęłam.
-Co ty robisz?-zapytałam Eric'a, który teraz stoi i dziwnie mi się przygląda z powodu mojej reakcji.
-Chciałem, żebyś się uspokoiła-odparł chłopak nie wzruszony tym.
-A ja chciałam tylko z tobą pogadać-powiedziałam stanowczo. Zapomniałabym wspomnieć, że on też jest śmiercożercą? Tak. Gdy przechadzałam się po domu zauważyłam go. Zaproponował spacer. Zgodziłam się, ponieważ chciałam się go spytać o to. Teraz już wiem, że to prawda. Jestem skończona. Mogę pożegnać się z życiem. Zrezygnowana tym wszystkim, położyłam się na trawie obserwująć pogodę, która panuje w świecie magii.
-Tego co mówisz, to przecież to...
-Mój ojciec-przerwałam mu. Jak to możliwe?!
-Ale możesz go przekonać jakoś-zaproponował.
-Niby jak?-zapytałam kpiąć z tego.-Nie wiedzałam o jego istnieniu aż do teraz-usiadłam.-Czemu ja muszę mieć tak przejebane w życiu?-zapytałam samą siebie patrząc na trawę. Jest niezwykle interesująca.
-Nie przejmuj się-poradził chłopak.
-To nie ty masz ojca za Voldemort'a i matki psychopatki-uśmiechnełam się złośliwie.
-Ale nie musisz spiekawac każdego kto Voldemort rozkaze-prychną.
-Lepiej się juz zamknij-odpowiedzałam zamykając temat.

*POV DRACO*

Siedzie w salonie, gdzie odbywa się narada śmerciożerców. Zastanawiam się czasem, co ja tu robię? Zamiast żyć normalnie, chowamy się po kątach, jak jakieś szczury. Fakt, może życie z perswektywy innej osoby jest normalne, lecz z mojej-nie. Ukrywanie się przed czaroodziejami. Uwważać, aby nie odkryć tego przeklędego tatuażu, który mam na wewnętrznej stronie ręki. Wstąpiłem w żeregi armi Czarnego Pana z różnych powodów. Jednym z nich jest mój ojciec. Zawsze zimny. Po kimś to mam. Choć... Gdy pojawiła się Emily w moim życiu coś się zmieniło. Nagle wszystko mnie interesuje. Interesuje mnie co się stanie. 

-Draco-powiedział Voldemort. Spojrzałem na Czarnego Pana pytająco.-Wródzisz do Hogwartu i będziesz kontyunował naukę. Emily zostanie tu. Nie będzie ci sprawiać kłopotów-kontynuował.-To tego planu potrzebóje człowieka tam. 

-Jak rozkażesz Panie-odpowiedziałem 

***

-Draco?-wołała mnie matka, ja jednak nie słuchałem. Nie obchodziło mnie to co stanie się ze mną. Teraz obchodzi mnie tylko ona, Emily-córka Voldemort'a.

-Draco!-zakrzyczał mój ojciec na mnie wybiegając za mną. 

-Dajcie mi oboje święty spokój!-zakrzyczałem rozluzniając swój krawat z tych nerwów.

*POV NARCYZA MALFOY*

-Lucjusz'u, zostawmy go-poleciłam mężowi widziąc, że mój syn jest załamany. Niech się uspokoi. Nie wiem co zrobić z tym. Z jednej strony cieszę się, że będzie daleko od niej, lecz z drugiej strony nie mogę patrzeć na jego cierpienie. 

-I co teraz będzie?-zapytał mnie mój mąż bezradny z tą sytuacją.

-Nie wiem sama-oby nie zromił niż głupiego. 


+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-

Witam was moi czytalnicy :)

Jak się potoba? 

Oceniajcie, komentujcie 


Nie Bój Się /Draco Malfoy ✔  TOM IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz