Natalie Smith

83 7 0
                                    

Dwa dni później

Dziś dzień ogłoszenia konkursu. Byłam podekscytowana i zdenerwowana. Zadzwoniłam do Adama:

- Cześć Adaś, to ja Natalie. Na którą mam przyjechać?

- Przyjedź na 17:30. Denerwujesz się?

- Trochę.

- Będzie dobrze, pa.

- Hej.

Wybrałam numer do Quinna i nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Cześć kochanie, chciałam się zapytać czy jedziesz z nami?

- Gdzie? – zapytał zdyszany.

- Lepiej mi powiedz gdzie jesteś do cholery?! – zaczynałam się bardziej denerwować

- Kotuś poszedłem pobiegać.

- To wampiry biegają? – oznajmiłam

- Nie, kurwa teleportują się.

- Skąd mam to wiedzieć przecież to ty jesteś tym pierdolonym wampirem, nie ja! A tak w ogóle to dzięki, że pojedziesz z nami! Spierdalaj! Poradzę sobie sama, bez ciebie! – powiedziałam nie panując już nad nerwami.

- Skarbie prze...

Rozłączyłam się, bo miałam dość wszystkiego. Zadzwonił jeszcze kilka razy, ale nie odbierałam.

- Hej – powiedziałam do siostry, która dopiero co wstała – Co chcesz na śniadanie?

- Cześć, może kakao i kanapki z dżemem.

- Okey.

Ktoś zapukał.

- Otworzysz... to pewnie Martha. – odezwałam się

- Yhm. – pobiegła do drzwi i je otworzyła

Po chwili usłyszałam głos Quinna. Zaczęłam mocna, bardzo mocno ściskać słoik z dżemem z powodu wzbierającej we mnie złości.

- Hej – oznajmił

- O, hej. – odpowiedziała mu, a szklanka, która stała na blacie spadła.

- Co tam się dzieje?

- Nie wiem, odkąd wstałam jest zła, a dziś jej ważny dzień, a może po prostu zżera ją zdenerwowanie.

- Mogę wejść?

Chciałam szybko zebrać szkło z podłogi i jeden kawałek wbił mi się w dłoń.

- Tak.

Quinn wszedł do kuchni i zobaczył krew płynącą z mojej ręki. Podbiegł, przyjrzał się ranie i łzom płynącym po moim policzku.

- Viki zostawisz nas samych, proszę.

- Okey.

- Poczekaj weź sobie śniadanie. – powiedziałam przez łzy

Quinn podał jej talerz i szklankę. Ona wyszła, a ja rzuciłam mu gniewne spojrzenie.

- Przepraszam – powiedział – Byłem na polowaniu.

- I?! Wiesz gdzie mam to gdzie byłeś?

- Nie denerwuj się. – odparł używając przy tym swojego najlepszego uśmiechu. Poczułam jak nogi robią mi się jak z waty. – No proszę. – przybliżył się i kontynuował. – Wynagrodzę ci to.

- Ciekawe jak? – dotknął mojej dłoni, zamknęłam oczy by na to nie patrzeć, gdy otworzyłam rana zniknęła.

- Do kiedy zostaje twoja siostra?

Gdy poznałam prawdę 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz