TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
*** ŚLUB MARTHY I ALECA***
Nieźle rozchorowałam się po tym naszym romantycznym pocałunku w deszczu, ale nie żałowałam, było cudownie.
Dziś ślub Marthy i dopinamy wszystko na ostatni guzik. Ubrałam na siebie dżinsowe spodenki i luźną koszulkę, lekko się umalowałam i związałam moje włosy w wysokiego kucyka, spakowałam do torby parę potrzebnych mi rzeczy i zeszłam na dół po schodach. Usiadłam na drewnianej komodzie, w której znajdowały się buty i zakładałam moje trampki.
- Jestem gotowa, jedziemy? – krzyknęłam, a Martha wyszła z salonu i przeglądała swoją malutką torebeczkę.
- Tak.
Pojechałyśmy do kwiaciarni.
- Pójdziesz tam sama, muszę załatwić jedną sprawę, okay?
- Okay.
Weszłam do budynku i dotarł do mnie zapach kwiatów, który tak uwielbiałam. Schyliłam się by powąchać róże.
- Dzień dobry – rzuciłam do blondynki stojącej obok mnie.
- Pani Natalie Smith? – powiedziała z zachwytem.
- Tak, ale...
- Mogę prosić o autograf?
- Oczywiście. – podała mi kartkę i długopis. – Proszę. Zamawiałam tu kwiaty, białe i czerwone oraz trzy bukiety kwiatów mieszanych.
- Mam panią zapisaną, ale nie przysłali nam ich.
- Że co?! Rozumie pani, że dziś jest ślub mojej przyjaciółki, miało być idealnie, ale nie będzie, bo nie ma róż! – oznajmiłam wściekła.
- Dobrze, w takim razie... zawołam właścicielkę. – weszła na zaplecze, a ja w tym czasie zaczęłam chodzić w tą i z powrotem ze zdenerwowania.
- Dzień dobry, moja pracownica wyjaśniła mi sytuację jaka tu zaszła i bardzo, ale to bardzo panią przepraszam. Ile sztuk miało być?
- Tysiąc. Sto pięćdziesiąt sztucznych i osiemset pięćdziesiąt żywych. – warknęłam, nie chciałam być nie miła, ale w tej sytuacji.
- Tu mamy dwieście, proszę minutkę poczekać. – wyszła i wróciła po chwili uradowana. – Zapłacono za tysiąc, ale w prezencie ślubnym i w ramach przeprosin ozdoby i kilka sztuk więcej będzie za darmo, ale także transport. Proszę tylko powiedzieć gdzie mamy przywieść kwiaty.
- Do kościoła świętego Jana i do Crystal. Dziś.
- Nie ma sprawy, będziemy za pół godziny.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia.
- Do zobaczenia. – krzyknęła za mną właścicielka.
Wsiadłam do auta z wielkim uśmiechem na twarzy i ruszyłam w stronę kościoła. Tak jak obiecali byli pół godzinki później, zerknęłam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że jest już po siódmej musiałyśmy się spieszyć.
ROZMOWA:
- Hej, Nathalie. Chłopaki pojechali do Crystal, prawda?
- Tak, tak są już na miejscu, a ja już do was jadę.
- To świetnie, do zobaczenia.
Przy każdej z ławek przywiesiłyśmy małą różyczkę, a w trzy flakony włożyłyśmy białe i czerwone róże. Skończyłyśmy, gdy było przed dziewiątą. Wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy do Crystal, gdzie miało odbyć się przyjęcie weselne. Weszłyśmy do środka i prawie wszystko było już gotowe, pomogłam nakryć do stołów i sprawdziłam czy wszystko jest idealnie ozdobione. Moje przyjaciółki zajęły się kwiatami, a nasi chłopcy zdobieniem sali. Kiedy wszystko było skończone cała nasza szóstka stanęła na środku i podziwialiśmy efekt końcowy naszej wspólnej pracy.
CZYTASZ
Gdy poznałam prawdę 2
RomanceDruga część książki pt. "Gdy poznałam prawdę". Będzie dużo szczęścia, radości, ale także smutku i tragedii w życiu trzech przyjaciółek: Natalie, Nathalie i Marthy. Zdradzę również, że w tej części Kate wreszcie się zakocha, ale w kim dowiec...