Nathalie Spigelman

61 6 1
                                    

Dziś mam rozmowę o pracę i wizytę u lekarza.

Z czegoś muszę zapłacić rachunki a pieniądze na drzewach nie rosną. Klub jest już sprzedany. To dużo wcześniej niż planowała Tess ale oferta była na prawdę dobra.

Postanowiłam w końcu zwlec się z łóżka. Pogoda za oknem była koszmarna aż nie chciało się wychodzić.No trudno. Jutro odeśpię.

W końcu wstałam z łóżka i ruszyłam do kuchni.

Przygotowałam sobie musli z jogurtem i do tego ciepłą kawę. Usiadłam na stołku i zaczęłam jeść.

Po skończonym śniadaniu postanowiłam dobudzić się kawą.

Gdy uniosłam kubek, do moich nozdrzy dotarł intensywny ohydny zapach kawy. Szybko wstałam i sprintem pobiegłam do łazienki.

W jednej chwili pozbyłam się całej zwartości żołądka. Uwierzcie mi, to nie było przyjemne.

Przyznaje od kilku dni nie czułam się najlepiej, ale wymiotów to jeszcze nie było. Przeważnie kończyło się na zawrotach głowy i tego typu drobnostkach. Mam nadzieje że doktor Brown powie mi co to jest.

Zaczęłam szykować się na spotkanie. Na wszelki wypadek już nic nie jadłam. Nie chciałam znów wymiotować.

Wzięłam ciepły prysznic i wysuszyłam włosy. Ubrałam biała koszule z długimi szerokimi rękawami a do tego czarna spódniczka. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

Już miałam wychodzić gdy usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości:

OD: mój KOCHANEK :*

"Powodzenia kochanie :* Nie zapomnij o wizycie u lekarza"

Do: mój KOCHANEK :*

"Dzięki i tak wiem pamiętam :) "

OD: mój KOCHANEK :*

"Spotkamy się wieczorem?"

DO: mój KOCHANEK :*

"Może... "

Z wielkim uśmiechem na ustach schowałam telefon i ruszyłam do wyjścia. ###

Spotkanie, moim zdaniem, wypadło świetnie. Rozmawiałam z samym prezesem wydawnictwa "AnotherWorld".

Powiedział że odpowiedzi mogę spodziewać się za dwa tygodnie. Mam wielką nadzieje że dostanę tę pracę.

Teraz jeszcze wizyta u lekarza i cały dzień wolny.

Do przychodni docieram już po dziesięciu minutach. Siadam na krześle i czekam na moją kolej. Czas mija mi szybciej niż mogła bym się tego spodziewać. Już po chwili siedzę w gabinecie i odpowiadam na pytania pani doktor:

-Z czym pani do mnie przychodzi? -pyta, delikatnie się uśmiechając

-Od jakiegoś czasu nie najlepiej się czuje. Zdarzały mi się zawroty głowy.

-Mdłości? -pyta dokładnie wszystko notując

-Tak... dziś nawet zwymiotowałam.

-W porządku.

Podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła z niej podłużny, biało-niebieski pasek. Podając mi go, powiedziała:

-Proszę iść do łazienki i oddać mocz na białą stronę.

Niepewnie wzięłam go od niej i poszłam we wskazane miejsce. Po wykonaniu instrukcji wróciłam do gabinetu. Oddałam jej przedmiot i czekałam na to co od niej usłyszę. Doktor Brown zamoczyła pasek w pojemniczku z dziwną cieczą. Następnie usiadła i zaczęła obserwować a ja razem z nią.


Po jakiś pięciu minutach pasek zrobił się różowy. Mam przeczucie że to nie wróży nic dobrego...

-Wiem co pani dolega. -zamilkła na chwile która dla mnie trwała wieczność -Jest pani w ciąży.

Że co kurwa!!! Nie wierze! Po prostu, nie wierze. To nie może być prawda. Nie teraz. Jestem za młoda. Ja się nie nadaje na matkę. W jednej chwili wali mi się całe moje życie. Jak ja to powiem Conorowi? Czy w ogóle mu powiem? Może lepiej będzie jak usunę... W tamtej chwili byłam w całkowitej rozsypce.

-Rozumiem że jest to dla pani szok, ale z czasem zobaczy pani że to najlepsza rzecz jaka się przytrafiła w pani życiu.

-Nie wiem... Jak na razie nie mogę w to uwierzyć. -wyszeptałam

-Rozumiem. Ale może jednak zrobimy USG? Sprawdzimy który to tydzień? -spytała delikatnie

-Tak. Ma pani racie.

Doktor Brown pokierowała mnie do innego gabinetu gdzie zrobiła mi USG dopochwowe.

Okazało się że to 4 tydzień. I że dziecko rozwija się prawidłowo. Pani doktor przepisała mi jakieś witaminy dała wydruk z badania. Po skończonej wizycie wyszłam z przychodni i skierowałam się prosto do domu.

Gdy otwierałam drzwi frontowe rozdzwonił się mój telefon. Ugh... Conor. Nie mam ochoty z nim gadać.

Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na kanapie i próbowałam sobie wszystko poukładać.

Oczywiście nie było mi to dane bo mój telefon ponownie się rozdzwonił. Kate! Świetnie. Ma perfekcyjne poczucie czasu.

Odrzuciłam połączenie i ruszyłam w stronę sypialni. Z dna szafy wyjęłam średniej wielkości torbę i zaczęłam pakować do niej moje ubrania. Wzięłam jeszcze kluczyki od samochodu i ruszyłam do wyjścia. Włożyłam buty i wyszłam na zewnątrz.

Spakowałam torbę do bagażnika i usiadłam za kierownicą. Oczywiście nie obyło by się bez kolejnego telefonu! Martha! Super. Wyciszyłam telefon i ruszyłam. Przede mną 3 godziny jazdy.


Gdy poznałam prawdę 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz