Pojechałam do najbliższego hotelu, wyjęłam rzeczy z bagażnika i ruszyłam do wejścia. W środku było bardzo przestronnie i mimo późnego popołudnia było tu dość tłocznie.
Odebrałam klucze i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Ściany były koloru kremowego, jasne komody i ogromne łoże z białą pościelą.
Mój telefon zadzwonił, był to Quinn.
ROZMOWA:
- Cześć kochanie, gdzie jesteś? Martha do mnie dzwoniłaś, że spakowałaś rzeczy i gdzieś pojechałaś. Mówiła, że się pokłóciłyście.
- Tak, pojechałam do... rodziców. – okłamałam go choć nie było mi łatwo, ale chciałam być sama przez te kilka dni. – Wrócę za kilka dni, nie martw się. Kocham cię, muszę kończyć, pa.
- Pa.
Położyłam się na nim i wpatrywałam w sufit. Strasznie zraniła mnie mówiąc, że nie dziwi się Jake'owi. Była ostatnią osobą, po której spodziewałam się tych słów. Ponownie zadzwonił telefon tym razem był to Luke:
ROZMOWA:
- Hej Natalie.
- Cześć Luke, co tam?
- Masz teraz wolną chwilę, przyszedł jakiś mężczyzna.
- Będę za 10 minut.
Zabrałam torebkę i wyszłam. Weszłam do kancelarii, a na korytarzu czekał Luke.
- U ciebie w gabinecie czeka facet, który powiedział, że chce najlepszego prawnika i dopowiedział, że jesteś nim ty, więc.
- Dobra idę do niego. Dzień dobry, napije się pan czegoś? – spytałam.
- Poproszę szklankę wody.
- Dobrze, Emily przyniesiesz nam dwie szklanki wody? – dziewczyna skinęła głową – Dziękuję. Więc w czym mogę panu pomóc?
- Nie zna mnie pani? – spytał, a ja z niechęcią próbowałam sobie przypomnieć kim może być, ale niestety na marne.
- Niestety nie.
- Jestem najbogatszym mieszkańcem Miami. Robert Parker. Okradziono mnie.
- Aha, miło poznać. Z kradzieżą powinien pan udać się na policję, a nie do prawnika.
- Ale ja wiem kto to ukradł.
- To nic nie zmienia. – odpowiedziałam obojętnie
- To moja córka. Moja żona zginęła niecały rok temu w wypadku samochodowym, może pani o tym słyszała. Straciła kontrolę nad samochodem i, żeby uchronić innych kierowców skręciła i uderzyła w drzewo. Zmarła na miejscu. – mówił prawie przez łzy. – Jest... Była... najlepszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem. Jej tragiczna śmierć dotknęła nas wszystkich, a najbardziej moją osiemnastoletną córkę. Przed wypadkiem miała plany na przyszłość chciała zostać prawnikiem, jak pani od dziecka o tym marzyła , była bardzo podobna z charakteru i z wyglądu do mojej żony. Po wypadku zmieniła się nie do poznania zaczęła imprezować, palić, pić, nie chodzi do szkoły, potrafi znikać na kilka dni, tygodni. Nie wiem jak mam z nią rozmawiać, nie wiem jak do niej dotrzeć. Boję się, że może zrobić coś głupiego.
- Nie mogę panu pomóc prawnie, ale może mogłabym się z nią spotkać, porozmawiać. To moja wizytówka proszę do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Przyjadę natychmiast. Bardzo mi przykro z powodu pańskiej żony, ale ona jest z panem, na zawsze będzie pan miał ją w sercu. Nawet jeśli chciałby pan ze mną porozmawiać to proszę dzwonić.
- Dziękuję bardzo.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Nie wiem kiedy z moich oczu popłynęły łzy. Ten mężczyzna opowiedział mi naprawdę wzruszającą historię. Uzupełniłam jeszcze kilka papierów i do gabinetu wszedł Luke:
- Mam do ciebie pytanie, wiem, że nie będziesz zachwycona, ale... Czy mogłabyś przejąć sprawę Violi, ona nie może pracować przez ciążę.
- Tak, a jak ona się czuję?
- Lepiej, rozprawa jest jutro o 12:30.
- Okay tylko wprowadź mnie w tą sprawę.
- Ratujesz mi tyłek.
Około godziny dwudziestej wróciłam do hotelu. Poszłam pod prysznic i położyłam się w łóżku. Myślałam o tej przykrej sprawie pana Parkera. Wiem o to znaczy stracić kogoś, kogo bardzo kochamy. Ja straciłam babcię i dziadka, którzy zmarli gdy miałam sześć lat bardzo mi ich brakuje. Nikomu tak szczerze tego nie wyznałam. Taty nigdy o nich nie wypytywałam. Wiedziałam, że jemu jeszcze trudniej będzie o nich rozmawiać, dlatego zawsze unikałam tego tematu.
Postanowiłam w ten weekend pojechać do dziadków, zobaczyć co u nich. Z tą myślą zasnęłam.
Kolejny dzień był nie do wytrzymania, ciągle gdzieś jeździłam. Gdy wieczorem wreszcie mogłam odpocząć zaczęłam od gorącej kąpieli wytarłam dobrze ciało i je nabalsamowałam. Założyłam luźne spodenki i koszulkę wyszłam na balkon, ale po kilku minutach weszłam do środka i położyłam się na łóżku. Zaczęłam płakać. Wszystko było dla mnie powodem do płaczu... słowa Marthy, historia pana Parkera oraz moi zmarli dziadkowie. Próbowałam się opanować, ale nie dawałam rady.
W pewnej chwili poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii, pocałował mnie w policzek i szepnął:
- Jestem przy tobie, nie płacz proszę.
- Quinn... - zaczęłam pospiesznie ocierać łzy. – Co ty tu robisz?
- Wiedziałem, że nie pojechałaś do rodziców... miałem do ciebie przyjechać po tym jak zadzwoniłem, ale chciałem dać ci trochę przestrzeni...
- A może ona ma rację.
- Nawet tak nie mów. Pakuj się, jedziemy do mnie. Rodzice wyjechali, Alec i Connor są u dziewczyn. Mamy wolną chatę.
- Ale ja chcę zostać sa...
- Pójdziesz sama czy mam cię tam zanieść, hm? – przerwał mi.
*** Co sądzisz***
CZYTASZ
Gdy poznałam prawdę 2
RomanceDruga część książki pt. "Gdy poznałam prawdę". Będzie dużo szczęścia, radości, ale także smutku i tragedii w życiu trzech przyjaciółek: Natalie, Nathalie i Marthy. Zdradzę również, że w tej części Kate wreszcie się zakocha, ale w kim dowiec...