Martha

42 4 0
                                    


- Nati, jestem!

Zbiegła z góry i rzuciła mi się na szyję.

- Cześć. – oznajmiła z wielkim uśmiechem na twarzy

- Co tam? –spytałam

- A nic, zrobiłam obiad. Masz już podgrzany, smacznego.

Rzuciła wychodząc z kuchni. Zjadłam i poszłam do jej pokoju. Zapukałam i weszłam.

- Co robisz?

- Czytam, a co?

- Nie, nic. Idę z Alekiem na kolację, więc...

- Gdzie cię zabiera? – przerwała mi

- Mówił coś o jakiejś restauracji, ale do jakiej nie wiem.

- O której idziecie?

- Za godzinkę.

- No to chodź musimy zrobić cię na bóstwo.

Weszłyśmy do mojego pokoju, a Natalie zaczęła przeglądać sukienki w mojej szafie.

- Ta nie, ta nie... ta i może ta, o i jeszcze ta. Przymierz to.

Założyłam pierwszą czerwoną obcisłą prawie do kolan.

- Zdecydowanie za długa, trzymaj tą.

Ta była niebieska rozkloszowana zawiązywana na szyi.

- Nie ta też nie. – posmutniała, ale zaraz się ożywiłam i wypaliła – Mam idealną sukienkę.

Wyszła i wróciła po chwili z prostokątnym pudełkiem.

- Otwórz. – nakazała

- Kurczę jest... piękna, ale ja nie mogę.

- Możesz, kupiłam ją na zaręczyny.

- Quinn ci się oświadczył?

- Nie, miałam nadzieję, że Jake to zrobi... - z jej oczu popłynęła pojedyncza łza otarła ją kontynuowała – No, ale nie ma co grzebać w przeszłości, przymierz.

Założyłam ją i pasowała idealnie. Była beżowa lekko rozkloszowana, bez ramiączek i z kokardą w pasie. Pomalowała mnie i uczesała. Gdy Alec zjawił się pod naszymi drzwiami poszła otworzyć.

Natalie była najlepszą przyjaciółką pod słońcem. Zawsze mogłam na nią liczyć. Była silna, niezależna i radosna, choć czasem coś w środku w niej pękało i w nocy słyszałam jak płakała, za to rano gdy się budziła nie dała po sobie poznać tego, że w nocy nie dawała sobie rady emocjonalnie.

- Cześć, Alec. Martha jest na górze, zaraz zejdzie.

- Dobra, to wejdę, mogę?

- Tak, tak możesz. Martha!

Powolutku zeszłam po schodach i gdy znalazłam się już obok Aleca. Natalie uroniła łzy nie wiem dlaczego, ale podeszłam do niej i mocno do siebie przytuliłam.

- Natalie, może zostaniemy z tobą, co?

- Nie idźcie, nic mi nie jest. Wszystko jest okay. Bawcie się dobrze.

Wsiedliśmy do auta Aleca i wsiedliśmy.

- Ładnie wyglądasz.

- Dzięki. To gdzie mnie zabierasz?

- Niespodzianka. – szepnął i szybko pocałował mnie w usta, zapięliśmy pas i ruszyliśmy.

Dotarliśmy do restauracji, której nie znałam, ale z zewnątrz wyglądała pięknie. Weszliśmy do środka, a Alec poprosił mnie bym zamknęła oczy więc wykonałam jego polecanie. Dotknął mojej dłoni i talii i poprowadził w nieznanym kierunku. Po kilku minutach kazał mi je otworzyć, a widok przede mną zapierał dech w piersiach.

Byliśmy na dachu restauracji, było tu tylko kilka stolików. Stoliki były ozdobione palącymi się świeczkami, czerwonymi różami i podobnymi dodatkami. Barierka była ozdobiona lampkami, wszystko wyglądało... niesamowicie.

Wtuliłam się w chłopaka i usiedliśmy przy jednym ze stolików. Obok nas siedziało małżeństwo, najprawdopodobniej świętują dziś rocznicę ślubu. Oboje wyglądali na około 65 lat, trzymali się za ręce i jedli deser. Dalej siedziała dziewczyna z chłopakiem w młodym wieku. No i my.

Zamówiliśmy danie i deser. Gdy zjedliśmy, muzyka zaczęła grać, słońce zaczęło zachodzić wszystko idealnie współgrało. Nawet z jedną rzeczą, której mi brakowało...

Alec klęknął przede mną i powiedział:

- Martha ja... zostaniesz moją żoną?

- Tak! Tak... - Rzuciłam mu się na szyję

Zaczęli klaskać, a ja chciałam by ta chwila trwała wiecznie.

Poszliśmy na spacer do parku.

- Zaskoczyłeś mnie. – odparłam przerywając ciszę, która między nami zapadła

- Pozytywnie?

- Tak i to bardzo. To była chyba jedyna rzecz, której mi teraz brakowało. Takiej... stabilizacji. Mam 22 lata, prawie 23, musimy zacząć myśleć o przyszłości.

- Ok, chciała byś mieć dzieci?

- Bardzo, a ty?

- Ja też, ale... najpierw kupimy dom... potem weźmiemy ślub... a potem przyjdzie czas na dzieci, co ty na to?

- Plan jest dobry, nawet bardzo. Kocham cię.

- Ja ciebie też.

Podjechaliśmy pod dom i namiętnie się pocałowaliśmy. Weszłam do domu uśmiechnięta od ucha do ucha to był najpiękniejszy dzień w moim życiu.

Natalie siedziała w kuchni i popijała herbatę, usiadłam obok i zapytałam:

- Mogę cię o coś zapytać?

- Tak, pewnie pytaj.

- Ładny?

- O, Boże! Oświadczył ci się! Aaaaaa!!! Jest piękny. Gratulacje.

- Dzięki, a teraz powiedz mi co się dzieje.

- Nic, wszystko jest okay.

- Odkąd pomagałaś mi przygotować się do tego niesamowitego wieczoru jesteś nieswoja, powiedz.

- Ale wszystko jest dobrze. Denerwuje się jutrzejszym dniem.

- Idę się przebrać, uśmiechnij się.




Gdy poznałam prawdę 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz