Po spędzonej nocy w domu mojego chłopaka wstałam w bardzo dobrym humorze. Wzięłam prysznic i zrobiłam sobie śniadanie. Wypiłam kawę, umalowałam się i ubrałam w szarą sukienkę przed kolano z dość widocznym dekoltem. Założyłam czarne niezbyt wysokie szpilki i zabrałam torebkę.
- Quinn, idę do pracy! – krzyknęłam
- O której kończysz?
- O 16:00, ale jadę jeszcze do Adama chciał ze mną coś ustalić, więc będę około 18:00, 19:00. Zadzwonię jeszcze, okay?
- Yhym. – pocałował mnie w czoło – Uważaj na siebie.
- Dobrze panie White, pa.
- Nie śmiej się. – odwróciłam się, bo chciałam opuścić dom, ale Quinn klepnął mnie w tyłek.
- Ej.
- Idź, bo się spóźnisz. – mówił przez śmiech.
Na mieście były okropne korki. Wiedziałam, że się spóźnię. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam numer do Luke'a:
ROZMOWA:
- Hej Luke, spóźnię się. Na mieście są takie korki, że masakra.
- Dobra, ja przez nie jakoś przebrnąłem, ale też było trudno.
- Będę najszybciej jak to będzie możliwe, pa.
- Cześć.
Skręciłam w jakąś boczną ulicę, jechałam ponad siedem minut i wjechałam w główną ulicę mijając zakorkowany odcinek. Podjechałam pod kancelarię i weszłam do niej. Prawie nikogo w niej nie było.
- Gdzie wszyscy? – spytałam.
- Na spotkaniach, w sądzie, w korkach. Michael dzwonił do mnie i także powiadomił mnie o tym, że się spóźni i mówił, że się widzieliście. Jak ci się udało dotrzeć przed nim?
- Mam swoje sposoby. – zaśmiałam się. – Skręciłam w jakąś boczną ulicę.
- Aha. Masz spotkanie za dwadzieścia minut z jakąś kobietą, potem jedziesz do sądu, tak?
- Tak, na tą rozprawę o pobicie.
- A potem wolna.
- Tak.
- Zapraszam na lunch.
- Okay, to do zobaczenia, idę do siebie.
Po lunchu spędzonym w towarzystwie Luke'a wróciłam do pracy. Jakąś godzinę później poszłam zrobić sobie kawę.
Po skończonej pracy w kancelarii, pojechałam do wytwórni.
- Hej, Adaś. – pocałowałam menadżera w policzek i usiadłam na krześle, naprzeciwko niego.
- Musimy nadrobić zaległości. Nagrać kolejną piosenkę. Trzeba ją napisać i skomponować muzykę.
- Ale ja już to zrobiłam.
- Tak? No, to to ułatwia nam sprawę. Zagraj mi ją.
Przez całą piosenkę Adam przypatrywał się mnie. Kiedy skończyłam, poprosił, aby usiadła i oznajmił:
- Piosenka jest super. Możemy ją nagrać w... - zadzwonił mój telefon, był to Quinn.
- Przepraszam, mów dalej.
- W sobotę, co ty na to? – ponownie rozdzwonił mój telefon. Rozłączyłam się.
- Okay.
- A w następnym tygodniu jedziesz w trasę koncertową. Chicago, Paryż, Londyn, Madryt. – po raz kolejny odezwał się mój telefon. – Więc do soboty.
- Adam, a teraz powiedz mi co się stało.
- Nic.
- Widzę, mnie nie oszukasz. Kate?
- Tak, jest jakaś niespokojna, nieobecna.
- Porozmawiam z nią.
- Okay.
- Dobra, lecę. – pocałował mnie w policzek i wyszłam.
Gdy tylko usiadłam w swoim samochodzie zadzwoniłam do Quinna.
ROZMOWA:
- Natalie, dlaczego nie odbierałaś? – rzucił mi oskarżycielskie pytanie.
- Bo byłam w pracy, o co ci chodzi?
- Za ile będziesz w domu?
- Za jakieś piętnaście minut.
- Dobra, pa.
Rozłączyłam się i uruchomiłam silnik. Założyłam okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam w stronę domu Quinna. Tak jak powiedziałam piętnaście minut później byłam w domu. Weszłam, a mój chłopak chodził nerwowo po salonie.
- Hej, skarbie. – podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Cześć. – odpowiedział oschle.
- Co się stało? – zapytałam łagodnie.
- Dzwonili moi rodzice.
- I...?
- Powiedzieli, że wracają w piątek i chcą poznać twoich rodziców.
- To chyba dobrze, nie?
- Natalie moi rodzice są wampirami, nie rozumiesz tego. – warknął.
- Ty też nim jesteś i co z tego?
- To, że... - zaczął, widziałam w jego oczach ból. – Twoi rodzice na pewno po tej kolacji dowiedzą się kim jesteśmy. – głos mu złagodniał, więc podeszłam i wtuliłam się w niego. – potem zabronią nam się spotykać.
- Quinn, nie jestem już małą dziewczynką i nie potrzebuje zgody rodziców, żeby się z kimś spotykać. Kochamy się i to jest najważniejsze, a kto by się tam przejmował opinią rodziców.
- Tylko, że ty spodobałam się moim, a jak ja dam plamę przed twoimi? – próbowałam powstrzymać śmiech. – Z czego się śmiejesz?
- Czy ty się denerwujesz?
- Ja? Nie.
- Dobra, dobra. Idę wziąć prysznic, potem jeszcze pogadamy.
Dzień był bardzo gorący, więc wyjęłam z torby błękitną przewiewną sukienkę i czystą bieliznę. Wykąpałam się i dokładnie wytarłam ciało. Ubrałam na siebie rzeczy i wyszłam z łazienki. Poszłam do pokoju Quinna, a on powiedział:
- Idź do salonu, ja zaraz do ciebie przyjdę tylko podłączę telefon.
- Okay.
Weszłam do salonu i uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy zobaczyłam kto w nim jest.
*** Jak rozdział??? Mam nadzieję, że się podoba. Pewnie niektórzy domyślają się kto jest salonie. Miłego dnia. ***
CZYTASZ
Gdy poznałam prawdę 2
Roman d'amourDruga część książki pt. "Gdy poznałam prawdę". Będzie dużo szczęścia, radości, ale także smutku i tragedii w życiu trzech przyjaciółek: Natalie, Nathalie i Marthy. Zdradzę również, że w tej części Kate wreszcie się zakocha, ale w kim dowiec...