Natalie Smith

33 1 0
                                    

Gdy tylko lekarz powiedział, że Julie urodziła Sky byłam bardzo szczęśliwa. Moje uczucia były nie do opisania.

Najpierw ja, Quinn i Ed weszliśmy do sali, a Julie w tym czasie trzymała małą na rękach. Edward podszedł i wziął na ręce swój mały skarb. Łza popłynęła z jego oczu, na co się uśmiechnęłam, ponieważ nigdy w życiu nie widziałam Eda tak szczęśliwego.

- Jak się czujesz Julie?- spytałam.

- Cudownie, mam wszystko o czym zawsze marzyłam. Córeczkę i męża.

- Chcieliśmy was o coś zapytać. - powiedział mój brat.

- Tak, chcielibyście zostać rodzicami chrzestnymi Skylar?

- No pewnie, że tak. - rzuciłam i przytuliłam żonę mojego brata.

- Oczywiście. - dopowiedział Quinn.

- Mogę? - zapytałam.

- Tak. Chrzest odbędzie się gdzieś dopiero za pół roku, może za osiem miesięcy. Moi rodzice wyjechali i wrócą dopiero za jakieś sześć miesięcy.

Wzięłam moją chrześnicę na ręce i poczułam, że też chce mieć dziecko. Może nie teraz, ale za rok. Spojrzałam na twarz Quinna, uśmiechał się. Widziałam w jego oczach, że odwzajemnia moje uczucia.

- Dziękuję.- podziękowała mi Julie.

- Za co?

- Gdyby nie ty to zapewne urodziła bym albo w domu, albo w karetce. Dziękuję.

- Każdy zrobiłby na moim miejscu to samo.

- A tak w ogóle to ty powinnaś się ścigać, a nie. Zawsze lubiłaś takie rzeczy, a dziś to pokazałaś, ja też dziękuję - oznajmił mój brat. Gdy byliśmy mali zawsze siedziałaś ze mną i z tatą w garażu.

Nasi rodzice przyjechali zobaczyć wnuczkę.

Musiałam jechać do domu trochę się przespać, ledwo stałam na nogach. Quinn usiadł za kierownicą, a ja zapięłam pas i oparłam się o szybę. Chwilę później odpłynęłam.

Quinn odpiął mój pas i podniósł mnie z siedzenia i zaniósł na górę. Położył mnie na łóżku i położył się koło mnie. Pocałował w czoło, przytulił do siebie i szepnął:

- Bardzo cię kocham. - ponowił pocałunek i wyszedł.

Kiedy się obudziłam było dawno po południu, a mój telefon ciągle dzwonił.

- Halo? - powiedziałam zaspanym, ale również rozwścieczonym głosem.

- Sorry, za to, że cię obudziłem, ale jestem pod twoim domem i mam dla ciebie złą wiadomość. - powiedział Adam.

- Dobrze, zaraz przyjadę.

- Gdzie jesteś?

- W swoim pokoju.

- Aha, to rusz tyłek i PRZYJEDŹ na dół.

- Zaraz będę.

Rozłączyłam się i dopiero teraz zastanowiłam się nad sensem tej rozmowy. Schodząc na dół zaczęłam się śmiać.

- Wariatka. - rzucił i pokazał mi artykuł. - Powiesz mi co zrobiłaś?

- Ja?

- Jechałaś ponad sto na takiej drodze! Zwariowałaś!

- Możesz na mnie nie krzyczeć!

- Czy ty w ogóle wiesz co się stało!

- Co się stało, proszę bardzo, powiedz mi co się stało!

Gdy poznałam prawdę 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz