Rozdział 10

2.4K 250 5
                                    


Czekałam na dzwonek.Lekcja ta ciągnęła się w nieskończoność.Co chwilę spoglądałam na zegarek . Zaklinając go , aby się w końcu ruszył. No ileż można ? Kolega siedzący obok prężnie działał przy naszym projekcie . Na samym wstępie lekcji dałam mu moje notatki , oraz kazałam mu posklejać to do kupy.Nie miałam ochoty dziś na kolejne podchody w jego stylu . Dobitnie wyraziłam się , że niech robi sobie z tym zadaniem co chce, byle by mi nie przeszkadzał. Brunet chyba wyczytał odpowiedź z mojej twarzy , bo chwilę potem w ciszy przeglądał moje notatki.

Nie miałam dzisiaj głowy do jakichkolwiek zajęć . Skronie pulsowały od rana , a wzrok też był jakiś taki zamglony. Każda czynność wymagała wysiłku . Każda minuta była niczym w pół śnie. Najchętniej rzuciłabym się w otwarte ramiona mojego kochanego....... łóżka.

-Ehem - zaskoczona rozejrzałam się do okoła kto wydaje ten dźwięk. Chłopak obok mnie szturchnął mnie w ramię . A już pomyślałam , że choć raz spełnił moją prośbę , aby siedzieć cicho.
-Czego- warknęłam zła. W tym momencie poczułam , jak zaczynam się chwiać siedząc na krześle. Rękami złapałam ławkę i czekałam, aż świat przestanie się kręcić.Kiedy sala przestała wirować znów spojrzałam na chłopaka. Ten bacznie mi się przyglądał , ale nic nie mówił. Ręką wskazywał miejsce na projekcie gdzie miałam się podpisać . Powoli odrywałam palec za palcem . W końcu puszczając całkiem jedną ręką ławkę z niepewnością oddaliłam ją i stwierdzając , że wszystko jest już okej złapałam za długopis , aby w końcu mieć ten projekt z głowy.
- Już. Proszę - rzuciłam oschle , znów odwracając twarz od chłopaka.
- Wszystko w porządku ? - spytał jakby go to obchodziło.
-Tak - nie chciałam być bardziej hamska niż zawsze , ale naprawdę to nie był mój dzień. Gdy tylko usłyszałam długo oczekiwany dzwonek , odrazu rzuciłam się do drzwi. Kontem oka zuważyłam , jak Zack oddaje naszą pracę i też kieruje się do drzwi.

Chwilę potem stałam już pod szafką wypatrując w tłumie An. Gdzie ona się podziewała ? Przecież umawiałyśmy się , że po lekcji spotkamy się razem i pogadamy , jak zawsze.
Dziewczyny jednak nigdzie nie było. Dalej stałam , jak głupia i wypatrywałam blondynki. Na horyzoncie co rusz pojawiała się blond czupryna , ale żadna z nich nie była An. Wkurzona już do reszty , tym że moja przyjaciółka mnie totalnie olała, ruszyłam do następnej sali , w której miałam lekcję. Na korytarzu , jak nigdy panował straszny hałas. Uczniowie przekrzykiwali się nawzajem, kłócili i śmiali doprowadzając mnie do białej gorączki. Czułam się okropnie, a jakaś dziwna część mnie sama chciała krzyknąć , aby się wszyscy zamknęli.Wchodząc do klasy moja równowaga znowu poszła zrobić sobie wakacje , karząc mi aby podtrzymać się futryny. Kiedy słabość odeszła powoli do czołgałam się do mojego stanowiska i z westchnieniem ulgi opadłam na krzesło . Przerwa trwała jeszcze pięć minut , a więc miałam sporo czasu , aby wyciągnąć najbardziej potrzebne mi rzeczy.

Po dzwonku nauczyciel odrazu wszedł do klasy informując nas o niezapowiedzianej kartkówce. Nic nie napisałam . Mój mózg dzisiaj chyba też zrobił sobie wolne , albo zapomniałam go wyjąć z łóżka rano. Tak czy siak jedynkę miałam z tego murowaną.

Następna lekcja była też istną męczarnią , ale potem nastąpiła chwila wytchnienia. Przerwa. To jedno słowo przewijało się i odtwarzało w moje głowie co chwilę. Nie radowała mnie ta wiadomość jakoś specjalnie , ale pozwalała na chwilę względnej ciszy i spokoju jakim może być przerwa obiadowa.

W stołówce wszyscy siedzieli już na swoich miejscach .Włącznie z moimi przyjaciółmi.Nawet An siedziała na swoim miejscu z przepraszającą miną na swej twarzy.
- Mir tak mi przykro , że na mnie czekałaś . Wypadło mi coś ważnego i nie mogłam przyjść. Wybaczysz mi ? - szepnęła smutna.
- Oczywiście , że tak głuptasku . Ale pamiętaj na drugi raz , że jest coś takiego , jak sms.- nie miałam siły na kłótnie z nią o tak głupią sprawę . Tym bardziej , że przykażdym ruchu czekałam aż się przewrócę i doznam bliskiego spotkania z podłogą.
- Wiem. Na drugi raz już nie zapomnę ...Później ci powiem co mnie zatrzymało - dorzuciła konspiracyjnym szeptem. Nawet nie miałam ochoty na późniejsze wysłuchiwanie jej spowiedzi.

Na sali zrobił się nagle szum. Jakaś osoba stanęła na środku stoliku po środku sali i zaczęła gwałtownie wymachiwać rękami.Na początku nikt nie zwracał na nią uwagi , ale potem nastała cisza. Wszyscy , jak jeden mąż wpatrywali się z uwagą w chłopaka stojącego na stoliku.
- Uwaga! - echo krzyku Zacka niosło się przez wszystkie ściany stołówki. Nikt nie miał na tyle odwagi , aby się odezwać.
- Mam dla was ogłoszenie ! - każdy patrzył na niego w zaciekawieniu , czekając na ciąg dalszy.
- NKwS robi konkurs ! Od dzisiaj każdy kto przyprowadzi do nas osobę z tatuażem wygra pewną nagrodę. Osoby posiadające znamię przypominające tatuaż jeżeli same się też zgłoszą otrzymają też nagrodę!- na sali zapanował szmer przerywanych rozmów. Każdy chciał wygrać... Oprócz mnie.
- Tak , więc ruszajcie na polowanie ! - tłum krzyknął wzgodzie i zaczął planować , jak znaleźć poszukiwaną osobę.

Zrobiło mi się niedobrze . Żołądek przewracał się do góry nogami ,a w głowie kręciło się , jak w karuzeli.Zamknęłam oczy i na chwilę wstrzymałam oddech. W nadgarstku nagle z niewiadomego powodu pojawiło się przedziwne pieczenie . Wywołując we mnie raz za razem fale mdłości. Oddech stał się nierówny . Poczułam , jak ktoś próbuje potrząsać moją ręką.

Nic z tego . Moje ciało nie reagowało na bodźce dochodzące z zewnątrz. Jak w transie słyszałam oddalone z dala szmery. Krzyk zamarł mi w gardle. Czułam , jak stopniowo moje ciało pali gorączka. Brakowało mi tlenu . Powietrze było zbyt gęste , a płuca odmawiały posłuszeństwa. To był mój koniec . Miałam zginąć w agonniach.

Nagle wszystko ustało ,jak za odjęciem ręki. Śmiało mogłam łapać powietrze , a ciało znów wydawało się być w mojej kontroli. Powoli otworzyłam oczy , mrużąc je na zbyt ostre światło w sali.Przyjaciele patrzyli zdezorientowani to na mnie, to na siebie nawzajem. U żadnego z nich nie byłam w stanie doszukać się choćby odrobinki niepokoju.
- Wszystko w porządku ? Nie wyglądasz dziś najlepiej Mir - spytała An , a ja w tej chwili zrozumiałam , że to wszystko co się przed chwilą stało . Działo się tylko i wyłącznie w mojej głowie.
- Tak..tak - odpowiedziałam pół przytomnie. Jak i dlaczego ? Stale pojawiało się w mojej głowie.
- Wiecie co chyba zwolnię się z reszty dzisiejszych zajęć. Jakoś tak dziwnie się czuję. Chyba grypa mnie bierze.- mrużąc oczy z wysiłkiem wstałam i zaczęłam się zbierać. Nagle niespodziewanie na moim czole pojawiła się czyjaś ręką.
- Faktycznie. Masz gorączkę. Koniecznie idź się połóż . Zaraz pójdziemy powiadomić pielęgniarkę ,żeby może podała ci jakieś leki.- wymruczał przy moim uchu Sedrick , na co reszta kiwnęła zgodnie głowami.
- Idź ,idź , bo jeszcze bardziej się przeźębisz . - chłopak przytulił mnie i popchnął w stronę wyjścia.

Będąc już w swoim pokoju zaczęłam czuć , jak na rękach pojawia się gęsia skórka , oraz zaczynam drżeć z zimna. Szybko wzięłam moją piżamę i wskoczyłam pod prysznic , aby wziąć ciepłą kąpiel. Po skończeniu wytarłam się dokładnie i wskoczyłam do cieplutkiego łóżeczka. Zakryłam się kołdrą po same uszy i czekałam, aż przestanę szczękać zębami. Gdy w końcu poczułam , jak moje ciało zaczyna się rozgrzewać natychmiastowo dopadło mnie zmęczenie dzisiejszego dnia. Trochę to trwało , ale w końcu zapadłam w głęboki , w miarę spokojny sen.



ŻniwiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz