Z dedykacją dla wszystkich stałych czytelników ;-)
- Brrr- odparłam oburzona, czując, jak coraz więcej kropli mokrej cieczy skapuje mi na twarz. Oczywiście z moim szczęściem zaczął padać deszcz. Myślałam, że zaraz minie, lecz po chwili zaczęło lać, jak z cebra, a wokół nie było żadnego schronu.
Zaczęłam biec przez park, lecz im dalej biegłam tym mocniej padało, a schronienia, jak na razie ani śladu. W końcu wybiegłam z parku na uliczkę na której dostrzegłam parę domów i jeden na końcu aleji wyglądający na opuszczony. Nie mając innego wyboru rzuciłam się w jego kierunku . Starałam się nie wyróżniać biegnąc po ulicy,lecz siekący prosto w moją twarz deszcz utrudniał mi to zadanie i gdy byłam już na opuszczonej posesji wdrapałam się po schodkach pod drzwi, oddychając w końcu z ulgi ,że deszcz mnie już nie dosięga,lecz teraz moim ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze, które wywołane były zimnem i przemokniętymi ubraniami.
Temperatura musiała szybko ochłodzić się o kilka stopni, bo sekundę później mój oddech formował białe obłoczki. Nie czekając aż całkowicie zamarznę ze względu na dobre wychowanie zapukałam do drzwi, a gdy nikt mi nie otworzył szarpnęłam mocno za klamkę i o dziwo bez trudu otworzyłam drzwi. Chyba jeszcze nie do końca pewna posunęłam się krok na przód. Za drzwiami ukazał się moim oczom długi korytarz, pokryty kurzem, brudem i jeszcze paroma innymi dziwnymi rzeczami.
Ostrożnie posuwałam się na przód. Ledwie zdążyłam złapać spokojny oddech,gdy drzwi z tyłu za mną zamknęły się ze straszliwym hukiem, sprawiając, że aż podskoczyłam przestraszona, a oddech uwiązł mi w gardle. Powoli licząc do trzech odwróciłam się za siebie, a moim oczom ukazała się masakryczna replika "Krzyku". Na drzwiach ciemnymi kolorami uwieczniono dziewczynę krzyczącą z przerażenia, lecz rysy jej twarzy przypominały karykaturę.
- Chodź do mnieee- szepnął głos w mojej głowie. Pchana jakąś dziwną siłą zaczęłam zbliżać się do przerażającej postaci na drzwiach. Serce krzyczało, że mam uciekać, lecz rozum kazał podążać za głosem. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. W jednej chwili wszystkie moje myśli opanowała dziewczyna na drzwiach. Jej oczy hipnotyzowały mnie swoim spojrzeniem. Gdzieś w nich widziałam chorą radość i oczekiwanie na ból. Powierzchnia drzwi zdawała się żyć swoim życiem, a z każdym moim krokiem ku niej falowała niczym poruszająca się klatka piersiowa.Choć w moich oczach malowało się totalne przerażenie nadal kroczek za kroczkiem parłam na przód. Moje ciało poruszało się bez mojego przyzwolenia, a rękę wyciągniętą do przodu dzieliły milimetry do styknięcia się z powierzchnią drzwi.
Szybkim ruchem zniknęła przestrzeń dzielącą mnie i przerażającą dziewczynę. Całe zajście trwało ułamek sekundy, a mi zdawało się jakby to była cała wieczność.
Po styknięciu się moich palców i drzwi moje ciało przeszedł ładunek elektryczny. Najpierw poczułam, jak coś oplata się wokół mnie, a następnie mój nadgarstek rozgrzał się do czerwoności powodując, że straszna dama zaczęła krzyczeć i chwilę po tym zostałam odrzucona niewidzialną siłą do tyłu.
W uszach nadal dźwięczał mi przeraźliwy krzyk, a świat wirował w koło. Nim się spostrzegłam straciłam przytomność.
~~~~~
Biegł przed siebie, pokonując kolejne kilometry. Jego siła nie malała, a z każdą pokonaną odległością zyskiwał coraz to więcej mocy.To już nie była zabawa. Zwykła brawura czaiła się za dobrze ukrytą maską determinacji.Chłopak gnał przed siebie czując całym sobą, jak daleko, lecz jednak blisko jest jego cel. Tu już nie chodziło wykonanie rozkazu Śmierci. Gdzieś w głębi siebie chłopak czuł jak serce jego rwie się do tej dziwnej, nieznanej dziewczyny. Coś w środku niego kazało mu biec i walczyć o nią, nawet do utraty sił. To coś wybijało w jego ciele stały rytm warunkujący każdy jego ruch. Gdzieś po drodze w lesie w biegu zapomniał o wszystkim, a jedyną myślą, która go naprowadzała, jak światełko w tunelu była twarz dziewczyny, która stale powracała w jego myślach. Teraz już nie było odwrotu. Musiał znaleźć dziewczynę i sprowadzić ją z powrotem do domu, do zakonu.
Musiał przyspieszyć, aby dogonić uciekinierkę i sprawić, że w końcu zrozumie, że będzie wstanie uwierzyć i wykonać swoje powinności jako Żniwiarza.
Teraz miał tylko nadzieję, która mogła się okazać jego sprzymierzeńcem lub wrogiem.
~~~~~~
Otwierałam i zamykałam oczy. Próbowałam zrozumieć co się dzieje, lecz zamiast tego rozglądałam się nieprzytomnie na boki. W głowie panował totalny chaos. Nie mogłam zebrać myśli, a bezwładne ciało leżało bez ruchu nie dając nadziei na szybki powrót sił. Nadal miałam mroczki przed oczami nie pozwalające mi na czyste spojrzenie na otoczenie. Ból głowy rozsadzał czaszkę, a ręka bola, jakby ją ktoś przypalał żywym ogniem. Mogłam tylko czekać i modlić się, żeby ten koszmar się w końcu skończył.Leżałam tak jeszcze gdzieś około godziny. Gdy już w końcu wracało mi czucie w ciele mogłam się powoli podnieść.
Wierzyłam. Teraz już wierzyłam Zackowi. Wszystko co mówił było prawdą. Żniwiarze istnieli. Byłam jedną z nich. Czy tego chciałam, czy nie. Straszna dama z obrazu prawie mnie zabiła, a ja zrozumiałam jak głupio postąpiłam uciekając. Teraz jednak nie mogłam się tak szybko wycofać. Musiałam spróbować oszukać przeznaczenie. Chciałam przecież w końcu żyć normalnie. Od tak dawna marzyłam, aby porzucić wszystkie moje obawy i troski. Musiałam do reszty zapomnieć o wspomnieniach rodziny, które ciągnęły mnie na dno. Teraz był czas, aby zacząć wszystko od nowa.
Podbudowana wstałam i spojrzałam hardo na drzwi. Jedyną rzeczą jak widniała na nich był wąż tworzący koło i pożerający swój koniec. Intuicja mówiła mi, że od tej chwili nic mi już w tym domu nie grozi.
Pokrzepiona tą myślą ruszyłam na dalsze zwiedzanie domu.W budynku znalazłam kuchnię, salon, łazienkę na parterze i na piętrze, dwie sypialnie oraz schody prowadzące do piwnicy do której nie zamierzałam schodzić. W każdym z tych pomieszczeń był bałagan, kurz, sodoma i gomora. Tylko w jednej z sypialni wszystko wydawało się być na swoim miejscu. Kurz lekko pokrywał meble, a niezaścielone łóżko wołało moje imię. Nie miałam już skrupułów. Przeszukując wszystkie szafy natrafiłam na czystą pościel, może lekko zakurzoną, ale czystą i narzuciłam ją na łóżko, a następnie rzuciłam się na nie wzbijając w powietrze miliony drobinek kurzu. Kaszlałam chwilę od ilości kurzu która pojawiła się w powietrzu, a następnie zmęczona i wyczerpana dzisiejszymi przeżyciami zamknęłam oczy i dałam się porwać w objęcia Morfeusza.
~~~~~
- Och, Kotek..Już niedługo..- szepnął w przestrzeń.
CZYTASZ
Żniwiarze
ParanormalŚmierć przychodzi szybko. Lecz czy jesteś wstanie oszukać przeznaczenie ? #1 w kategorii Paranormal<-14.08.2016r. #4 w kategorii Paranormal<-19.04.2017r. #3 w kategorii Paranormal- 02.01.2018r.???