Epilog

2K 228 22
                                    

Siedziałam na parapecie otulona kocem. W rękach trzymałam pracujące kakao przygotowane przez Ros i powoli popijałam gorącą ciecz, analizując wydarzenia ostatnich dni.

W siedzibie NKwS spędziłam już dwa dni. Każdy z nich skakał przy mnie jak przy małym dziecku i nie pozwalał oddalić się chociaż na chwilę. Byłam więźniem w złotej klatce, ale nie dziwiłam się im. Za dużo razy już uciekłam, aby i tym razem dali się tak po prostu zwieść. Szkoda tylko, że tym razem naprawdę nie miałam już zamiaru uciekać, a oni nadal nie wierzyli. No, ale cóż. Sama do tego doprowadziłam.

Żal mi było braku An przy mnie, która od kiedy wróciliśmy unikała mnie jak ognia. Widziałam w jej oczach smutek i żal, ale też złość i radość, że jednak nic mi nie jest. Chciałabym móc powiedzieć jej o wszystkim, co się do tej pory zdarzyło, ale nie mogłam. Nie uwierzyłaby mi, ani też mogłaby nie znieść tak okrutnej prawdy, że ja, ta nienawidząca NKwS dostałam się do tej grupy, a ona moja najlepsza przyjaciół nie. Złamałoby to jej serce. Choć właściwie już pewnie jej je złamano, gdy od mojego powrotu zostałam zmuszona do zamieszkania w ich siedzibie. W tej chwili pewnie nienawidziła mnie z całego serca, lecz ja nadal tęskniłam za nią. An była i jest moją jedyną przyjaciółką od zawsze. Tak bardzo chciałam i musiałam z nią porozmawiać. Choć w części musiała wiedzieć, że z mojej strony to nie koniec naszej przyjaźni, lecz najpierw musiałam odzyskać pełnię sił i zrozumieć w końcu, czym tak naprawdę są Żniwiarze.

Zagadką pozostawało też moje pochodzenie, które tak skrupulatnie próbowałam odkryć od czasu potyczki z Janet. Nie dawało mi to spać, ale też coraz bardziej zastanawiałam się nad sensem jej słów. Musiałam odkryć prawdę i w końcu odnaleźć prawdziwą siebie.

Dziś zrozumiałam:

Koniec z uciekaniem i koniec z chowaniem głowy w piach. Teraz nadszedł czas, aby zawalczyć o moje życie, o moją przyszłość. Mierząc się ze wszystkimi trudnościami losu. Z nową rodziną, z osobami, które będą mnie wspierać i z samą sobą.

Naprawię relację moją i An.
Zrozumiem w końcu, co tak naprawdę jest między mną, a Zackiem.
I dowiem się całej prawdy o mojej rodzinie.

A jeżeli ktoś lub coś stanie mi na drodze, to zapowiadam, że zrównam z powierzchnią ziemi.

Bo uwaga nadchodzę !!!
I nikt i nic nie będzie wstanie mnie powstrzymać!

Jestem Miriam.
Jestem Żniwiarzem.
A to dopiero początek.

Dziękuję, że jesteście i za te wszystkie pozytywne komentarze, jak i też gwiazdki. Miałam niezłą frajdę pisząc to opowiadanie i bardzo się cieszę, że wytrzmaliście ze mną do końca. Już teraz zapraszam Was do kolejnego opowiadania mojego autorstwa ''Po moim trupie"które mam nadzieję, że też może polubicie ;-)

Z całego serca pozdrawia
Alyssa :-*


ŻniwiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz