Rozdział 15

2.2K 243 7
                                    

Z dedykacją dla NeOnlee_

- No dalej ! Oddychaj ! Błagam cię nie rób mi tego !
Głos wołał mnie z oddali . Chciałam mu powiedzieć , że to koniec . Chciałam mu powiedzieć , że to nic , lecz świat już pożegnał się z moim istnieniem , więc on też powinnien był.

Mgiełka otulała mój umysł , a ciało było całkowicie bezwładne , lecz nadal walczył. Nie czułam tego , ale byłam pewna , że przytrzymywał moje usta. Wdychała do nich powietrze. Naciskał na klatkę , aby utrzymać krążenie. Ale na to wszystko było już za późno.

Ktoś zabrał oddech , czucie ,ból . Chciałam zasnąć snem wiecznym , nie czuć tych wszystkich emocji . Dać się otulić ciemności do snu . Ponieść w nicość moje ja , lecz ta kotwica , ten głos przyzywał mnie zza grobu.

W końcu dotarło do mnie , że nie chcę umierać . Chcę żyć. Jednak czy nie było już za późno ?
Nie !!! Krzyk mojego sprzeciwu tak szybkiemu końcowi odbijał się w umyśle . Musiałam walczyć . Musiałam żyć !

Próbowałam kazać mojemu ciału , aby się ruszyło , aby zaczęło nabierać powietrza . Lecz byłam bezsilna . Umysł rwał się do przodku , a ciało pozostawało w spoczynku. Panika ogarniała moją duszę . Rzucałam się , jęczałam, wyłam , lecz nic co widziałam oczami duszy nie działo się na zewnątrz .
Mogłam sobie wyobrazić moje zsiniałe usta ,przez ,które wciąż ktoś na siłę wdychał powietrze . Moje nieruchome ciało i grymas agonnii zastygnięty na twarzy . Chciałam płakać , lecz nawet ta czynność była już na zawsze zakończona. Nie chciałam umierać . Tak bardzo nie chciałam , lecz ciemność pochłaniała mnie z minuty na minutę . Mózg z braku powietrza przestawał działać . Byłam słaba. Śmierć stała już w czarnej bramie ubrana w szarą postrzępioną togę z kapturem i kosą w ręku . W moim niematerialnym ciele po policzkach spływały łzy .

To koniec.

Umieranie było przerażające . Nie było tak ,jak to opisują inni ludzie. Było męką i strachem wypełniającym moje myśli , gdy czułam , jak oddech na zawsze zamiera w moich płucach. Ten głuchy krzyk w moim gardle na znak protestu .
Nikt poza mną nie widział ,nie czuł , gdy ostatkami sił wrzeszczałam na niesprawiedliwość losu , na okrucieństwo tego świata. Ryczałam i wiłam się mentalnie , aby jeszcze raz spróbować zaczerpnąć powietrza.

Nie nadchodziło . Rytm serca ,który jeszcze przed chwilą bił jednym nieustannym rytmem , teraz cichł . Ustępując miejsca obezwładniającej ciszy .

Płakałam . Płakałam , a nie widoczne łzy i żal mieszały się razem w jednej żałobie . Nic już nie było wstanie uratować mnie od nadciągającej śmierci. Ciemność otulała mnie swymi ramionami , tuląc do wiecznego snu . Mrok ogarniał moją duszę . Ostatkiem sił serce próbowało jeszcze bić .

Nic z tego . Krzyk zamarł. Oddech znikł na zawsze ,a serce w końcu też się poddając przestało bić .

Dusza ukazywała mi obraz mojego bezwładnego ciała w ramionach bruneta . Nie wypowiedziane słowa widoczne w załzawionych oczach chłopaka mówiły wszystko i nic .
Mój żywot na tej ziemi dobiegł kresu. Byłam już nikim i niczym.
- No dobra skarbie dziś jeszcze nie czas na umieranie!
Chłopak jeszcze raz spróbował zawalczyć o mnie . Chciałam mu powiedzieć , że to zbędne . Przecież już nie żyłam , ale on uparcie próbował przywrócić mnie do życia . Za nim dusza całkiem opuściła ciało , coś zatrzymało mnie w miejscu .

Jego melodyjny głos mieszał się z krzykami sprzeciwu postaci z kosą stojącej niedaleko mnie . Śmierć ruszyła w moją stronę , a niewidzialna dłoń pojawiła się po mojej drugiej stronie . Moja dusza była szarpana przez dwie obce siły . Wieczność kontra teraz . Śmierć już nie ukrywała swojej złości i przerażenia . Biegnąc do mnie niosła za sobą przeraźliwy jęk zmarłych dusz . Będąc przy mnie na wyciągnięcie ręki szarpnęła moim ramieniem , niosąc z sobą przeraźliwy ból . Po całym ciel zaczęły wspinać się czarne , jak noc pająki i białe , jak śnieg motyle.

Czerń i biel . Mrok i światłość.

Walczyły zaciekle o mnie . Żadne z nich ni chciało ustąpić drugiemu . W pustej przestrzeni wokół mnie dało się słyszeć huk grzmotów , jakby nadchodzącej burzy . Wiatr pojawił się z nikąd niosąc z sobą chór głosów śpiewających nieustannie tą samą pieśń. Zjawy wyły , rozdzierając moje nieistniejące już bębenki. Fala energii krążyła wokół mnie rozsadzając nicość . Śmierć szarpała mnie w swoje objęcia , niechcąc puścić . Druga niewidzialna ręką trzymała moją drugą dłoń w stalowym uścisku. Energia promieniująca z niej pełzła po moim ciele , obejmując coraz to większy obszar. Dzięki tej dziwnej energii czułam , jak moja dusza związywana jest z porzuconym ciałem coraz to mocniejszymi więzami .
- Śmierć się na nie ima
W mroku widać dzień
Dzisiaj świat otrzyma
Naszej chwały cień - zawodził nieznany mi głos. Pieśń niosła się echem doprowadzając śmierć do czystej furii . Słowa pieśni rozbudzały we mnie , jakąś tajemniczą siłę ,dającą do zrozumienia , że to jeszcze nie koniec walki.
- Oddychaj ! Głos był tuż , tuż .

Nagle zaczęłam odczuwać moje ciało . Znów byłam blisko świata żywych. Szum w uszach przechodził w ciche zrozumiane dźwięki . Czułam każdą moją kończynę. Tylko serce nie biło. Chłód próbował znów wedrzeć się między ciało , a duszę.

Krok. Dosłownie krok dzielił mnie od przejścia na jedną lub drugą stronę. Nie poddawałm się . Po raz kolejny dziś podjełam walkę.

Śmierć dalej próbowała w bijać swoje szpony w moją duszę , ale na nic zdały się jej krzyki . Z każdym kolejnym wdechem powietrza do moich płuc i z każdym kolejnym masażem serca , byłam bliżej prawdziwego świata . Nawet władca świata zmarłych nie był wstanie utrzymać dłużej mnie w swoich mrocznych szponach. Byłam już tak blisko. Czułam nawet , jak ciało wysyła impulsy pobudzające serce do pracy.

Śmierć stała oburzona w swojej bramie , gdy szarpnięciem wyrwałam się z jej objęć . Przez chwilę mignęła mi jej twarz zasłonięta kapturem , lecz zaraz potem zaczęłam spadać w przepaść . Otchłań nie miała dna . Spadałam słysząc wyraźnie grzmiącą pieśń w mych uszach.
- Połączeni razem
Twórzmy jeden krąg
W górę w prost do nieba
Modlitwa naszych rąk !

Spadałam... Pod powiekami poczułam pełznące z szybkością światła iskierki mocy. Pełzły w nich szukając wyjścia.
- Otwórz oczy ! Oddychaj!
Oddychaj ! No co jest ?!
Pokaż siłę , którą w sobie masz!
Pokaż to na co cię naprawdę stać!

Podniosłam się gwałtownie otwierając szybko oczy . Światła w sali wybuchły od nadmiaru energii roztrzaskując się w drobny mak. Ciemność ogarnęła wszystko dookoła , lecz ja nadal widziałam wszystko tak , jakby nadal było włączone światło.

Dopiero teraz dotarło do mnie , że przez ten czas łapałam łapczywie oddech zaspokajając jego wcześniejszy brak. Serce w piersi biło mocnym , szybkim rytmem upewniając mnie , że znów żyję. Przestraszona tym , jak blisko byłam końca zauważyłam , jak po policzkach spływają pojedyńcze łzy. W końcu mogłam odetchnąć z ulgą , że żyję .

Zaopatrzona tak w splecione nerwowo ręce nie zauważyłam , że koło mnie i nade mną stoi ktoś , dopóki nie chrząknął .
Podnosząc głowę napotkałam uważne spojrzenie Zacka i jego kumpli. Wszyscy wpatrywali się we mnie czekając na jakąś reakcję. Ciszę przerwał Zack.

- Witaj wśród żywych Żniwiarzu - szepnął mi na ucho , lecz nie zdąrzyłam odpowiedzieć .

Wszystkie te dzisiejsze wrażenia i zmęczenie dało mi się we znaki . Powodując , że najzwyczajniej w świecie zemdlałam zmęczona.
Nie bałam się jednak zamknąć oczu i dopłynąć ,bo wiedziałam , że moje serce bije mocno i zawzięcie. Tylko jedna myśl nie dawała mi spokoju .

Żniwiarzu? ..

Lecz nie dane było mi jej skończyć.


ŻniwiarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz