Rozdział 8

949 66 16
                                    

Czy wy też kiedyś mieliście ochotę wziąć śrubokręt, złapać za swój budzik, rozkręcić go a potem po kolei oderwać każdą cyferke z jego tarczy żeby sprawdzić mu taki sam ból jaki on sprawia wam codziennie rano? Wiem, to pytanie retoryczne. Oczywiście, że macie. Ja jednak miałam dziś inaczej. Budziłam się kilkakrotnie przed budzikiem i czekałam zniecierpliwiona aż ten zadzwoni. Nie, nie jestem szalona. Mam dzisiaj randkę! W sumie już prędzej można to określić jako randkę z przeznaczeniem niż z Niallem bo on nie wie, że to randka. Cholera co ja gadam? Przecież nie wiem nawet czy go zobaczę. Cóż, i tak się cieszę. Kiedy w końcu usłyszałam ten okropny ( ale dziś ekscytujący) dźwięk budzika to poderwałam się do góry. Najpierw standardowo prysznic, delikatny make up a potem śniadanie. Fuck, myślałam, że zajmie mi to więcej czasu a tu mam jeszcze godzinę do wyjścia. Wypusciłam głośno powietrze i wzięłam książkę do ręki postanawiając się dowiedzieć czy Holder pójdzie za Hope czy nie.
Ostatecznie tak się zaczynałam, że prawie się spóźniłam do domu państwa Horan. Otworzył mi tata Nialla. " Będzie ciekawie"- pomyślałam i weszłam do środka. - Dzień dobry. - Boże, znów ten jego uśmiech, aż zmiękły mi nogi.
- Witaj. - i jeszcze ten głos!
Nigdy nie umiałam zachować się w takiej sytuacji dlatego cieszyłam się kiedy Brian przybiegł i przytulił się do moich nóg a potem pociągnął do swojego pokoju pełnego zabawek. Nialla chyba nie było w domu, ale nie mogłam się smucić, przyszłam przecież do jego brata.

Około południa zeszłam do kuchni zrobić chłopcu obiad. Oczywiście musiałam wpaść na Grega Horana. Czułam się nieswojo, ponieważ nigdy nie wiem jak się przy nim zachować. Przeprosiłam i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie za biodra i przyciągnął.
- Mogłabyś przejąć kilka obowiązków mojej żony. - wymruczał mi do ucha. Nie mogłam się ruszyć bo aż mnie sparaliżowało. Nie wiedziałam o co mu chodzi chociaż jego ton był sugestywny. - Zawiąż mi krawat proszę. - podniosłam ręce do jego szyi i robiłam o co prosił mając nadzieję, że jak skończę to zabierze ode mnie ręce.
Słyszałam kroki, domyśliłam się czyje były, ponieważ od momentu naszego pierwszego spotkania zapach Nialla poznam wszędzie. Mężczyzna zabrał dłonie na co odetchnęłam i szybko dokończyłam węzeł obserwowana już przez mojego crasha. - Dziękuję. - spojrzał na syna i oznajmił, że wróci późno z pracy po czym wyszedł.
Stałam na przeciwko blondyna i patrzyłam w jego boskie oczy, które przeszywały mnie na wylot. Podszedł bliżej a zaczęłam tracić oddech.
- Czy ty podrywasz mojego ojca? - zatkało mnie. Zaprzeczyłam szybko głową.
- Nie, oczywiście że nie! To by mi nigdy nie przyszło do głowy. - chwile myślał marszcząc brwi a ja modliłam się w myślach aby mi uwierzył.
- Mam taką nadzieję. - ominął mnie i poszedł do kuchni.
" Brawo Nel, masz u niego - 10 punktów na start. "

---

Witam was skarby, wybaczcie, że tak długo czekaliście na rozdział. Mam coraz mniej czasu na wszystko i zbyt mało weny. Staram się przed snem coś napisać, ale jestem tak wykończona, że kiedy rano to czytam to śmieje się sama z siebie. Potrzebuje motywacji, więc umówmy się, że zacznę pisać kolejny rozdział kiedy pod tym będzie 10 komentarzy. Do zobaczenia xx

10 kom = next

Destiny | N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz