Rozdział 21

459 39 23
                                    

Musiałam zostać w domu kilka kolejnych dni bo nie czułam się na siłach aby iść do szkoły. Leżałam w łóżku oglądając mecz i pijąc ciepłą herbatę z miodem kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół trzymając Pana Adelajda pod pachą. Byłam pewna, że to mama czegoś zapomniała idąc znów do pracy na nocną zmianę. Po otworzeniu drzwi zobaczyłam jednak Nialla. Zakryłam szybko twarz moim misiem. Byłam chora, nieumalowana, włosy miałam związane w kucyk i byłam w piżamie. Chyba żadna dziewczyna nie chciałaby pokazać się tak swojemu crushowi. W dodatku na moich stopach były kapcie w kształcie króliczków. Jestem pewna, że byłam cała czerwona.
- To twój miś? - usłyszałam jego cichy chichot. Odwróciłam się szybko plecami do niego. Kurwa już chyba gorzej być nie mogło. - Cześć? - kompletnie nie wiedziałam jak się zachować w tej sytuacji.
- Cześć.
- Możemy porozmawiać? - nie czekając na odpowiedź wszedł do domu i zamknął za sobą drzwi.
- Tak, jasne. - miałam nadzieję, że to długo nie zajmie. To był pierwszy raz kiedy nie chciałam go widzieć i nie chciałam żeby on widział mnie.
- Mam gadać do twoich pleców?
- Wyglądam okropnie. - westchnęłam głośno.
- Daj spokój Nelly, spójrz na mnie. - wykonałam jego prośbę. - Yyy... Zasłoń jednak twarz pluszakiem. - rozpłakałabym się na jego słowa gdyby po chwili się nie roześmiał. Uderzyłam lekko jego ramię.
- O czym chcesz porozmawiać Horan? wywrócił oczami i założył ręce na piersi. - Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś niekulturalna? Powinnaś zaprosić mnie do środka, zaproponować coś do picia, spytać czy nie jestem głodny...
- Ja jestem niekulturalna? - wcięłam się w jego wypowiedź. - To ty zostawiłeś mnie w środku rozmowy, w środku tańca, na środku pełnej sali całkiem samą. - być może nie do końca tak to miało wyglądać. Nie chciałam powiedzieć tego tak oskarżycielsko tym bardziej, że wiedziałam skąd jego docinki. Niall zbierał się w sobie do poważnej rozmowy a żartami rozluźniał napięcie. - Rozgość się. - odsunęłam się aby wszedł do środka a sama poszłam do kuchni.
Przyszłam do salonu z dwiema herbatami i jakimiś ciastkami z mojej magicznej szafy pełnej słodyczy. Usiadłam koło niego na kanapie i patrzyłam wyczekujaco, ale milczał.
- Odezwiesz się w końcu czy będziemy tak siedzieć? - chyba przez żal byłam bardziej uszczypliwa niż zwykle.
- Nie popędzaj mnie dobrze? - wziął herbatę ze stołu. Długo kazał mi czekać na rozmowę. - Przepraszam za tamto. - uśmiechnęłam się lekko na jego słowa.
- Nie przyjmuje przeprosin. - spojrzał na mnie zdzwonimy. - Nie patrz tak na mnie Horan. Nie przyjmę ich dopóki się nie wytłumaczysz. - założyłam ręce na piersi. Nie liczyłam na to. Sądziłam, że obróci wszystko w żart.
- Boję się... Ciebie. - otworzyłam szeroko oczy czekając na ciąg dalszy jego wypowiedzi. - Za dobrze mnie obserwujesz i to mi się nie podoba. Nie chcę cię poznać i nie chce żebyś ty poznała mnie. - otworzyłam szeroko oczy bo w tym momencie złamał mi serce. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc z moich ust wyleciało tylko jedno pytanie: "Dlaczego?".
- Ludzie przychodzą i odchodzą. To źle dać się na prawdę poznać a potem obserwować jak z dnia na dzień się komuś nudzisz i przestajesz być ważny. - myślałam dłuższą chwilę aż w końcu się uśmiechnęłam.
- Znowu kłamiesz. Jesteś mitomanem Horan. - nie zrozumiał. - Na prawdę nie chcesz dać mi się poznać? - zaprzeczył szybko głową. - To po co mi to wszystko mówisz huh? Gdybyś nie chciał to byś mnie unikał jak ognia a ty po trochu uchylasz mi rąbka swojej tajemnicy. - zarumienił się lekko co było nieziemskim widokiem. - Nie zaprzeczaj, rumienisz się. - zaśmiałam się głośno.
- Jesteś inna niż wszyscy, nawet jeśli dla ciebie też miałbym być za jakiś czas obojętny... warto zaryzykować. - i to były słowa warte każdego razu kiedy walcząc ze sobą odpychałam go, zaprzeczałam na jego słowa czy propozycje i udawałam.

---

Coś za dobrze się robi huh? Nie martwcie się, do happy endu jeszcze trochę. Drama time 😈😎
20 kom. = następny rozdział

Destiny | N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz