Rozdział 28

62 5 3
                                    

Stał w drzwiach mojego pokoju z torbą od McDonald's w dłoni, jakby nigdy nic. Wyglądał jakby celowo nie wszedł do środka aby mieć poczucie, że w każdej chwili może się wycofać. To wyglądało jak spotkanie z bestią i tym razem to on był przerażonym jelonkiem w środku ciemnego lasu. Stał nieruchomo jakby jego ruch miał spowodować mój atak, po którym skończy z rozszarpanym gardłem. Patrzyliśmy tak sobie w oczy dobre kilka minut jakby odwrócenie wzroku oznaczało porażkę. Trwało to dopóki w moim oku nie zakręciła się wielka, słona łza. Blondyn odwrócił wzrok w chwili gdy ta spłynęła po moim policzku. Miałam wrażenie jakby zostawiała bliznę na mojej skórze, której miałabym nigdy się nie pozbyć. Chłopak zdecydował się w końcu na wejście do środka i zamknięcie drzwi. Rozglądał się po pokoju, który swoją drogą nie był w najlepszej kondycji, tak samo jak jego właściciel. W każdym wolnym miejscu stał kubek po herbacie lub kawie bo tylko to mogłam w siebie wcisnąć. Popielniczka była pełna petów z logiem czerwonego Marlboro a w powietrzu unosił się tylko zapach dymu i jedzenia, które ze sobą przyniósł. Przesunął kubki i położył w ich miejscu zamówienie a potem usiadł na łóżku, które odrobinę zaskrzypiało. Długą chwilę zbierał się aby cokolwiek powiedzieć i odważył się na to dopiero gdy znów mój wzrok utknął na kroplach deszczu spływających po szybie.
- Cześć Nel. Ummm, przyniosłem Ci McRoyala... Powiększonego. W zestawie z colą, nuggetsy i... sos musztardowy. Twój ulubiony. - podrapał się w tył głowy kiedy widział, że nawet to nie jest w stanie zwrócić mojej uwagi. - Możesz na mnie spojrzeć? To ważne do cholery. - odwróciłam głowę żeby zrobić to o co poprosił. Uniosłam dłonie i pokazałam mu to co ostatnio czyli '' pierdol się dupku". Nie wiedziałam co sobie myślał, jakim kretynem był? W 99.9% jedzenie z McDonald's to idealne przeprosiny, ale nie w przypadku gdzie ktoś zabiera twoje dziewidztwo w ramach rekompensaty za szkolną plotkę, i to nieprawdą. On chyba tego nie zrozumiał bo przeszedł do rzeczy zamiast spróbować do mnie dotrzeć.
- Słyszałem twoją rozmowę z moim ojcem. Nie zgadzaj się, on cię wykorzysta. - chciał coś jeszcze powiedzieć, ale weszłam mu w słowo.
- Tak jak ty? - Zamknęłam mu usta tym jednym zdaniem. Zeszłam z parapetu przez co koc spadł i zobaczył jak źle i niezdrowo wyglądam. Miałam to gdzieś. Złapałam za paczkę i zapaliłam papierosa. Wstał żeby podejść do mnie przez co łóżko znów wydało dźwięk. - Skrzypi jak wtedy gdy mnie na nim pieprzyłeś. Bez obaw, później było cicho bo leżałam w bezruchu kilka godzin... z krwią między nogami. - w tamtej chwili i on miał łzy w oczach a ja miałam to gdzieś a przynajmniej tak myślałam. Zamknęłam się widząc jak duży i silny Niall Horan płacze. Chciałam tego póki nie zobaczyłam jak smutne są wtedy jego oczy. Smutne i puste jak nigdy przedtem. Jestem nienormalna, wiem. Nic jednak nie poradzę na to, że tamtej chwili chciałam go przytulić. - Idź już i po prostu udawajmy, że to nie miało miejsca. - wytarł policzki i chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie pozwoliłam na to. - Wyjdź zanim uświadomię mamę, że to przez ciebie znalazła mnie w takim stanie kiedy wróciła z pracy.

Tak, wyszedł. Tak, chciałam żeby został. I tak, zjadłam powiększony zestaw McRoyala i wszystkie 20 nuggetsów.

Destiny | N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz