Coś czego nie ma.

1.8K 114 5
                                    

Święty Mikołaj.
Siedzę prawie codziennie przed globusem zastanawiając się czym jest to nowe zagrożenie i czemu zagraża Jackowi Mrozowi.
Postanowiłem przeszukać wielką bibliotekę w celu znalezienia jakiegokolwiek wierzenia ludzkiego. Przerwał mi Jack Mróz,który wyraźnie nad czymś myślał.
-Jack mój bracie co się dzieje?
-Nic.Wiesz może już co to za zło?
-Jeszcze nie,ale wiesz że musimy znaleźć strażnika marzeń?
-Kto zaginął?-zapytał wystraszony.
Zaśmiałem się,bo jego wystraszona mina wygląda śmiesznie. Zaraz spoważniałem i powiedziałem:
-Musimy znaleźć nowego strażnika.
-Po co i kto nim jest?
-Właśnie idę do biblioteki się tego dowiedzieć. Chcesz iść ze mną?
-Mogę iść ale raczej nic nie znajdę.
***
W bibliotece wysunęliśmy kilku potencjalnych strażników. Byli to:
-Matka Natura.
-Bocian.
-Skrzatek\krasnoludek szyjący buty.
Wziąłem ich zdjęcia i położyłem je przed księżycem lecz on nikogo nie wskazał.
-Tak właściwie to czym jest Mrok?-zapytał Jack.
-Koszmarem.
-Czyli jest jakby uczuciem ludzkim no nie?
-To jest to Jack!
Pobiegłem szybko do biblioteki i szukałem bohaterów od uczuć.
Znalazłem:
-Kupidyna (miłość)
-Czarny kot(pech\szczęście)
Postawiliśmy i to przed księżycem.Efekt ten sam.
-Mam pomysł.Jutro ci go pokaże.
Muszę lecieć.-powiedział rozentuzjowany.
Jack Mróz.
Wpadłem na pewien pomysł. Chciałem postawić przed księżycem strzępki z rysunku dziewczyny.Może to tylko oczy,ale nie zaszkodzi spróbować.
Dotarłem na miejsce w przeciągu 15 min. Szukałem strzepków ale nigdzie ich nie znalazłem.
-Czego tu szukasz?-zapytała dziewczyna,która to narysowała.
-Twojego rysunku.
-Po co?-zapytała oschle.
Była wściekła i znudzona.
-Jest mi bardzo potrzebny.
-Już dawno go nie ma.
-Narysujesz drugi?-zapytałem szybko.
-Nie.Idź już z tąd.-powiedziała jeszcze szybciej.
-Czemu mam z tąd iść?-spytałem żeby ją trochę podrażnić.
-To mój dom, a ja cię tu nie chce.
-Czemu?-zrobiłem smutną minkę.
Odwróciła się.Trzasnęła drzwiami i tyle ją widziałem. Teraz wiem gdzie mieszka.
Szukałem dalej choć skrawków ale nic nie znalazłem.Po godzinie poszukiwań chciałem wrócić do Mikołaja.
-Masz i odczep się ode mnie.-powiedziała dając mi rysunek.
-Dzięki!-powiedziałem i przytuliłem ją mocno.
Z miejsca chciałem polecieć do Świętego,ale zatrzymał mnie jej zdziwiony wzrok.
-Co cię tak dziwi?-zapytałem.
-Mnóstwo rzeczy ale nawet najmądrzejszy człowiek świata nie zna na nie wyjaśnienia.-powiedziała i poszła smutna do domu. Chyba nie rozumiem tej dziewczyny.
Święty Mikołaj.
Jack przyszedł do mnie z jakimś rysunkiem, który budził wemnie dziwne emocje. Z jednej strony był straszny i złowieszczy z drugiej czułem zaufanie i bezpieczeństwo.
-Dziwny ten rysunek. Kto go namalował?-zapytałem.
-Człowiek. To jest kopia.Orginał został porwany przez pewnego chłopca.
-Jesteś pewny,że to człowiek narysował? Bardziej pasuje mi to do driad czy jakiś duszków.
-To napewno człowiek.-poczułem, że o czymś mi nie mówi.
-Po co go tak właściwie przyniosłeś?
-Pokażmy go księżycowi.
-No,ale to przecież zwykły rysunek.
-Sam mówiłeś, że jest w nim coś niezwykłego.
-Nic z tego nie będzie ,ale jak chcesz.-odpowiedziałem zrezygnowany.
Jack wziął rysunek i poszedł przedstawić go księżycowi.
Nagle księżyc zaświecił wprost na obrazek bardzo jasnym światłem.
Z tego co wywnioskowałem może to być strażnik lub wróg. Najgorsze jest, że nadal nie wiemy czego szukać.

Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz