Rysunki

340 34 4
                                    

Jack Frost.
Poleciałem zaraz do Jammiego. Oczywiście na płomyku, bo nie moge jeszcze latać. Po chwili jednak zorientowałem się, że Jammie śpi, bo jest około 22 w nocy. Spojrzałem w niebo. Księżyc był w pełni. Wyciagnąłem rysunek oczu i wystawiłem go na światło księżyca. Powoli kreski zamieniały się w literki. Pojawił się list.
Hej!
To osobisty pamiętnik, więc kartkę wrazie czego oddaj właścicielowi.
No ,więc dawno dawno temu pojawił się Mrok, potem zjawił się Księżyc , a razem z nim przyszła Nadzieja. Była ona pierwszym ratunkiem ludzi. Szybko pokonała Mroka. Jednak była samotna. Księżyc dał jej przyjaciela. Pomagał jej zwalczać mrok. Rozdawał ludzią prezenty dzięki czemu ona była silniejsza.
Koniec 1 części.
Obejrzałem jeszcze raz rysunek. Przed Mikołajem ktoś już był strażnikiem.Dawało to trochę do myślenia. Chciałem wiedzieć, więcej. Wyciągnąłem szybko drugi rysunek. Tam też po chwili pojawił się ten sam tytuł. Ominąłem go i zacząłem czytać.

Księżyc był zadowlony z ich pracy. Nadzieja nie. Któregoś dnia wyruszyła do lasu. Zamieniła się w bestie i ruszyła. Znalazła norkę zajęcy. Chciała się z nimi poganiać. Przez chwile tak było, ale zaczęły przegrywać. Jeden z nich chciał obronić resztę, był najmniejszy. Zaczął rzucać w nią czym popadnie. Spodobał jej się ten waleczny malec. Postawiła go przed księżycem. On zamienił go w małego strażnika. Nadzieja dodała mu trochę energi i stał się niezwyciężonym wojownikiem.
Mikołajowi się to nie podobało.
Koniec części 2.
Niestety nie miałem więcej rysunków. Pozatym zaczęło się rozjaśniać. Poleciałem do Jammiego postanawiając zapytać o to później Zająca i Mikołaja. Nie znałem ich historii powstania. Byłem też ciekawy co się stało z Nadzieją. Czemu jej teraz nie ma.
***
-Jammie musisz lecieć ze mną.- powiedziałem nie zważając, że chłopak jest w piżamie.
-Mamo jeszcze pięć minut...-powiedział przeciągając się.
Spieszyło mi się więc szybko zrobiłem śnieżkę i rzuciłem w chłopaka. On szybko usiadł na łóżku i spojrzał na mnie z osłupieniem.
-O hej Jack. Co tam?
-Ubieraj się musimy lecieć.-powiedziałem.
Chłopak zaczął szykować ubrania, ale zapytał jeszcze:
-Gdzie lecimy?
-Na biegun.
Chłopak nagle osłupiał jakby usłyszał coś dziwnego. Już miałem mu wytłumaczyć, kiedy mnie zaskoczył.
-Mili mówiła, że tak będzie.- powiedział i przestał się szykować.
-Oj pospiesz się wyjaśnie ci wszystko po drodze.
Chłopak na chwile wyszedł. Myślałem, że poszedł do łazienki.
Po chwili wrócił,ale nie zamknął drzwi.
-Po co mam z tobą lecieć?-zapytał pojrzliwie. Był jakiś inny. Wcześniej cieszyłby się, że go gdzieś zabieram, a teraz ociąga się jak tylko może.
-Masz w sobie coś co nie należy do ciebie.-zacząłem tłumaczyć.- Jest ci to niepotrzebne, a nam bardzo się przyda.
-Jak to coś chcecie ze mnie wyjąć?
Tego Śnieżka mi nie powiedziała. Ja odzyskałem pierwszy raz energie bezboleśnie. Drugi raz bolało okropnie. Po chwilce mojego zastanowienia do pokoju weszła Mili. Pamiętam ją z ostatniego razu. Nagle mnie olśniło. Mili i Strata to jedna osoba. Są prawie identyczne. Tylko Strata ubiera się teraz inaczej. To wiele wyjaśnia.
-Widzisz, mówiłam ci, że on nic nie wie. On służy złu.-powiedziała patrząc na mnie. Teraz nie udawała, że mnie nie widzi.
-Jammie nie słuchaj jej to oszustka.-mówię podchodząc bliżej chłopca. On cofa się do niej, a ona opiekuńczo go przytula. Znowu gra.
-Ja? To ty przyleciałeś na tym mrocznym smoku sam. Bez strażników. To przez ciebie Luna zaginęła.- zaczęła wymieniać.
-To prawda?-zapytał mnie Jammie.
-Nie...
-To wytłumacz mi wszystko.
-To jest Płomyk, on jest dobry.- powiedziałem wyjmując go z kieszeni. On rozbudził się nagle i zaczął jakby warczeć w ich stronę. Nie pomógł mi.
-Gdzie reszta strażników?
-Nie wiem.-odpowiedziałem szczerze. Myślałem, że bardziej tego nie skiepszcze jednak Jammie zadał ostatnie pytanie:
-Co się dzieje z Luną?
Właśnie to pytanie coś mi uświadomiło. Miała być w górach. Czekać na mnie, a zamiast niej znalazłem Szczęściare. Było tam mnóstwo koni Mroka.
-Mili ją zabiła.-powiedziałem czując wściekłość. Uświadomiłem sobie to dopiero teraz. Coś w środku mnie zabolało. Zostawiłem ją chociaż ona dbała o mnie do końca.
-Wyjdź z tąd.-powiedział chłopak. Miał łzy w oczach. Nie wieżył, że to Mili ją zabiła. Nie dziwie mu się. Płomyk zabrał mnie z tamtąd w góry. Tam poczułem się jakoś lepiej. Ona lubiła to miejsce. Tu spotkałem Wilczyce, która pokazała mi trochę inny świat. Cały czas teraz się w nim gubie. W końcu nie wytrzymałem. Skuliłem się i mimowoli zaczęły spływać mi łzy. Trwałem tak chwilę, aż ktoś mnie przytulił.

Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz