Moce Smoka

677 57 2
                                    

Jack Mróz.
Wleciałem do nory Mroka i słyszałem głosy Straty i właściciela domu.Rozmawiali o czymś wyraźnie zadowoleni.
-Spisałeś się mój drogi.-mówiła.
-Nawet nie wiesz jak dobrze cię widzieć.-słodził Mrok.
-Mówisz,że to jest przyjaciółka Jacka.Tylko,że ona nie wierzy w nic nadzwyczajnego?
-Tak to jej ostatnio szukał. Ma na imię Luna i jest mniej więcej w jego wieku przemiany w strażnika.
-To wspaniale.Trzeba zobaczyć w końcu jak wygląda ten śmieć.
Postanowiłem wtargnąć między nich i wyskoczyłem tuż obok Straty.Trzymałem ją i moją laskę blisko przy szyi.
Mrok wydawał się być zdziwiony ale ona nie.
-Dziewczyna za dziewczynę-powiedziałem.
-Mroki on blefuje nie jest na tyle silny by zrobić mi krzywde.-powiedziała najzwyczajniej w świecie.
Mrok poczuł się pewniejszy i powiedział:
-Ty się do takich rzeczy nie nadajesz Jack.
Nagle poczułem ogromny ból w ręce. Puściłem Stratę i zobaczyłem wbity tam sztylet.
-Nie no nie mogę.Dwie pieczenie na jednym ogniu.Jesteś świetny Mroki.-powiedziała wyraźnie zadowolona.
W mojej kieszeni zaczęło się robić bardzo ciepło. Wyskoczył z niej smok i zaczął się powiększać. Widziałem tylko przerażenie w oczach Straty.
Bała się go i dobrze znała.
-Z kąd masz Płomyka ?-zapytała a smok głośno ryknął.Po chwili w korytarzu pojawiło się całe mnóstwo koszmarów. Smok połykał je wszystkie powiększając się jeszcze bardziej.
-Jack musimy iść- usłyszałem.
Nie mogłem rozpoznać tego głosu. Tak naprawdę mało pamiętam z tego wszystkiego.
Wzięło mnie jakieś oszołomienie.
Nie pamiętam prawie nic...
Obudziłem się chyba w jakimś wiklinowym koszu.Tylko takim ogromnym.Obudził mnie ból.
Byłem chyba w powietrzu na smoku.W czymś podobnym do siodła.Rozejrzałem się i ujrzałem ją. Lune była cała i chyba zdrowa.W każdym razie bardziej jak ja.
-Co ty tu robisz?-zapytałem.
-Twój wspaniały ratunek mnie uwolnił-powiedziała z nutką sarkazmu- Bardzo szybko musiałam ci się odwdzięczyć.
-Dzięki.-powiedziałem-Jesteś najlepszą rzeczą jaka mogła mnie w życiu spotkać.
Strzeliła mnie w twarz,a ja poczułem wręcz jak smok się śmieje.
-Za co to?-zapytałem.
-Przez tą truciznę gadasz głupoty i chciałam cię trochę ocucić-powiedziała.
-Gdzie teraz lecimy?-zapytałem.
-Odstawię cię do Mikołaja opatrzę rany i wracam najbliższym samolotem do siebie.
-Smok cię słucha?Mnie nie rozumie.
-Rozumie nawet lepiej niż myślisz. Niestety jest na tyle mądry, że uważa, że nie jest nam to niezbędne.
Odpowiedziało jej parsknięcie smoka.
-Płomyk ląduj.Tylko delikatnie,bo Jack jest ranny.-zwróciła się do smoka.
Zrobił tak jak mówiła. Ona podczas lądowania związywała swoje czarne loki w delikatny warkocz.
Smok jakby kręcił się w koło obniżając swój lot.Po około 8 kołach staliśmy na ziemi.
Smok powolutku zaczął się zmniejszać razem z koszem.
Wylądowaliśmy na ziemi ale ja nie mogłem normalnie ustać. Oparła mnie na sobie i z lekkim uśmiechem powiedziała:
-Mógłbyś trochę schudnąć.
Udałem obrażoną minę.
Widać,że nie byłem dla niej faktycznie najlżejszy.Na szczęście smoczek został w miarę duży więc oparłem się o niego.
Weszliśmy do pracowni gdzie trwał spór gdzie mogę być.
Byli tam wszyscy strażnicy.Kiedy weszłem jakoś zabrakło mi siły.
Pamiętam tylko strzępki.
-Co ty tu robisz?!-głos należał chyba do Zębuszki.
-Odwalam za was czarną robotę.
Jak zwykle nie można na was liczyć.Myślałam,że chociaż jemu pomożecie.-powiedziała Luna.
-Gdyby nie ty do niczego by nie doszło.-powiedział Zając.
-Nie prawda.Chciałam mu tylko pomóc.-odpowiedziała.
-Pomagałaś Mrokowi,a nie jemu.-powiedział Mikołaj.
-Tylko Mrok z nami rozmawiał.
My od początku byłyśmy dobre tylko potem zaczeło wam to przeszkadzać.-mówiła Luna.
-Zabieraj z tąd swojego potwora i wynoś się.-powiedział Zając.
Dalej nic już nie pamiętam.
Zając Wielkanocny.
Piaskowy Ludek stanął w jej obronie.Zaczął coś pokazywać, ale był w mniejszości.
Wszyscy byli tego samego zdania,że gdyby nie ona nie byłoby afery z Jackiem.
Myślała,że zapnuje nad Mrokiem.
No to się troszkę zdziwiła.
Wracając do rozmowy.
-Ludku daj to Jackowi jak się obudzi.-podała mu jakąś kartkę i wyszła. Niestety zostawiła smoka,którego zabrał Piaskowy Ludek.

Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz