Jack Mróz.
Musiałem komuś powiedzieć. Tym kimś miał być Jammie.
Po powrocie na biegun wyleciałem wprost do niego.
Okno jak zwykle było otwarte.
-Cześć Jammmie!-krzyknąłem.
-Hej Jack,co u cb?
-Wymyśliłeś już coś?-zapytałem licząc na odpowiedź.
-Nie.Ostatnio mam mało czasu,bo przyjechała rodzina z daleka ,a moje kuzynki często mnie gdzieś wyciągają.
-Kuzynki?
-No tak.Mili i Luna.Będą tu przez jakiś czas.Szczególnie Mili jest nie do zniesienia aż. Ciągle gdzieś nas wyciąga.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i otworzył je,a ja ujrzałem w nich tę dziewczynę. Tę, która narysowała oczy.
- Co on tu robi?!-powiedziała po chwili gapienia się.
Robiłem pewnie to samo.Jammie wyglądał na zaskoczonego, że ona też mnie widzi.Chciał jej wyjaśnić,ale jakoś nie chciałem żeby znała prawdę.
-Jestem przyjacielem Jammiego i przyszłem z nim pogadać.
-Jesteś jakimś wyłudzaczem,czy może złodziejem?
-Kim ty jesteś?-odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-Jammie powiesz mi kto to?-skierowała się w stronę Jammiego z jakimś sztucznym uśmiechem.
-To jest Jack...
-Lambada.-dokończyłem szybko.
-Jack Lambada i ja mam niby w to uwierzyć?
-Jammie choć na chwilę na dół!- krzyknęła mama Jammiego.
-Wybaczcie muszę iść.-powiedział trochę ucieszony z obrotu sytuacji.
Usiadła na łóżku i przyglądała mi się przez chwilę.
-Ty pewnie jesteś Mili,tak?
Spojrzała się na mnie z ukosa.
-Co cię to obchodzi?
-Ty wiesz jak mam na imię, a ja nie mogę znać twojego?
-Tak.-odpowiedziała bez namysłu wyszła i trzasnęła drzwiami.
Po chwili do pokoju wleciał Jammie.
-Co ci zrobiła?
-Nic.Jutro przylece. Będzie Mili?
-Tak,ale Luny nie będzie wyjeżdża pojutrze,więc jutro się żegna. Szkoda.-powiedział smutno.
***
Siedziałem na parapecie i patrzyłem na śnieg.Myślałem o Mili i dziewczynie z wilkami.
Mili jest jakaś niezwykła.Nie mam pojęcia tylko czemu. Wpadłem na pomysł. Polecę do Zębuszki i zapytam co ona o tym wszystkim myśli.
***
U Zębuszki jak zwykle jeden wielki zgiełk.Szukałem jej ale na marne.Wokół kręciły się tylko jej wróżeczki.Nagle wszystkie się zerwały i zaczęły uciekać. Słyszałem tylko ten znajomy pisk.Znowu pojawiły się koszmary,a obok nich wilk.
Wilk ten był w kajdanach.Patrzył na konie i chciał za wszelką cenę walczyć. Próbował się uwolnić.
Koszmary w tym czasie zagoniły wróżki w jedną zwartą grupkę. Zupełnie jak psy pasterskie owieczki.
Między koszmarami pojawiła się dziewczyna od wilków. Tylko czemu jednego uwięziła?
Siedziałem cicho schowany w gałęziach drzewa i obserwowałem całą sytuacje.
-Witajcie moje drogie wróżki.
Jestem kimś kto próbuje was uwolnić.Narazie tyle wam starczy.Jeżeli chcecie żyć spokojnie nie pozwólcie osobie o oczach takich jak ten wilk porozmawiać z którymś ze strażników,bo wtedy nie uda mi się was uratować.-przemówiła dziewczyna.
Wróżki chyba jej uwierzyły. Spojrzałem na wilka i ujrzałem fioletowe oczy,które na mnie patrzyły.Były identyczne jak z rysunku. Gałązka podemną skrzypnęła co zwróciło uwagę jednego konia.Był już blisko mnie kiedy wilk zawył tak głośno,że zwrócił na siebie uwagę wszystkich,więc koszmar wyruszł w inną stronę.
Dziewczyna podeszła do wilka i zaczęła się śmiać złowrogo i szepnęła mu coś do ucha.Wilk miał ją chapsnąć ale ona odwróciła się i wyciągnęła jakiś sztylet z rękawa.
-Zabrać z tąd wróżki!-rozkazała.
Po chwili nie było już żadnej wróżki.Ona odwróciła się w stronę wilka,który nie bał się sztyletu.
-Czasami bawi mnie twoja upartość.Nie mogę cię zabić,ale moge wbić ten sztylet w rękę kogoś na kim ci zależy.-powiedziała.
Wilk założył uszy po sobie i zaczął warczeć,a warkot przeradzał się lekko w słowa:
-Ty zginiesz i ja zgine,a wtedy obie powstaniemy na nowo jako jedna.
Nic z tego nie rozumiałem,ale dziewczyna tak i z całej siły uderzyła wilka.On tylko jakby się zaśmiał.
Nagle usłyszałem Zębuszke i ona też chyba ją usłyszała. Wezwała koszmary i wraz z wilkiem zniknęła, a wróżki dalej robiły swoje jakby zapominając co było wcześniej.
CZYTASZ
Jack Frost
FanfictionMyślisz, że już wszystko wiesz. Wszystko jest dla ciebie jasne,ale nagle pojawia się osoba, która burzy twój świat. Nie wiesz już nic. Nie masz na czym stać.