Szczęściara.

360 32 2
                                    

Jack.
Smoczek chodzi nerwowo i kiedy tylko może zabiera mnie na lot. Szuka wyraźnie czegoś. Niestety wszystko go zawodzi. Ostatnio nie chcę nawet jeść.
Mikołaj zniknął w swoim gabinecie razem z tą nową. Nie wyszli z tamtąd narazie.
Święty Mikołaj.
Odnalazłem ją w końcu.
Pani mego serca. Znowu jesteśmy razem. Bez przerwy szukałem chociaż wskazówki. Lubiłaś je zostawiać.Jesteś chora, ale wiem, że się obudzisz.
Powoli ku mojemu wielkiemu zadowoleniu otworzyła szybko oczy i usiadła. Jej oddech był niespokojny. Rozglądała się po pokoju i jednym szybkim ruchem zdjęła z siebie kołdre. Wyszła i nie odezwała się nawet słowem. Wyszłem z nią i zobaczyłem, że przygląda się najpierw fabryce, a potem patrzy już na Jacka. Wykonuje jeden melodyjny gwizd.
Jack.
Przechadzam się po fabryce, żeby trochę uspokić smoka. Nagle słysze gwizd i smok powiększa się trochę i leci w górę. Widzę Mikołaja, obok jakiejś dziewczyny. Smok właśnie do nich leci. Dziewczyna odpycha Mikołaja w ostatnim momencie i smok zionie ogniem.
Zalewa ją fala płomieni. Nie słychać krzyku. Przez chwile nawet panuje cisza. Smok przestaje i wyraźnie zadowolony siada na barjerce. Płomienie znikają i pojawia się dziewczyna.
Ma białe włosy, czapke Mikołaja i podobną sukienkę. Jednak z twarzy przypomina Lune.
-Witajcie moi kochani!-powiedziała ciepło.
Yeti były wyraźnie zadowlone i zaczęło krzyczeć. Ona uśmiechnięta i promienna zeszła do nich i z każdym osobno się witała. Znała imię każdego Yeti.
Na końcu podeszła do mnie i przytuliła mnie mówiąc głośno:
-Witaj w rodzinie!- poczym szepnęła mi na ucho- Musimy pogadać.
Święty Mikołaj.
Szczęściara jakgdyby nigdy nic przechadzała się po fabryce. Jakby była poprostu na wakacjach i wróciła. Chciałem z nią porozmawiać, ale jakoś unikała tego. Dopiero kiedy nastał wieczór miałem okazję z nią porozmawiać.
Siedziała w moim biurze na moim krześle za biurkiem i sprawdzała papiery.
Jej fioletowe oczy wyrażały, że czymś się martwi, ale po chwili gdy zobaczyła, że weszłem spojrzała na mnie poważnie.
-Siadaj.-powiedziała.
Usiadłem na wskazanym krześle. Byłem okropnie zestresowany. To nie była ta sama Szczęściara co kilka lat temu. Była bardziej poważna.
-Nie było mnie kilkaset lat, ale widzę, że dużo się tu nie zmieniło.- zaczęła.
-Robiłem wszystko tak jak ty.-przerwałem jej zadowlony.
Spojrzała na mnie wściekłym wzrokiem. Wstała z krzesła i przeszła się po biurze.
-Och ,Mikuś. Wiesz dobrze, że ci się nie upiecze. Wiem co zrobiłeś.
Nie powinno mnie tu być.
Moja mina zrzedła. Spojrzałem na nią. Wiedziałem to wszystko tylko ja tak bardzo chcę, żeby została ze mną już na zawsze.
-Powinnaś być tu dla mnie.-powiedziałem.
Spojrzała na mnie i powiedziała:
-Jesteś Mikołajem i nie powinieneś być egoistyczny. Nadzieja musi wrócić, a ty musisz mi w tym pomóc.
-Nie pomogę ci w tym. Nadzieja jest do niczego niepotrzebna. Ona wszystko tylko psuła.
Nagle ktoś zapukał do drzwi i po chwili wszedł Jack.
-Przeszkadzam?-zapytał.
-Nie. Mikołaj właśnie wychodził.-powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Wyszedłem i poczułem się źle z tym co zrobiłem. Szczęściara z jakiegoś powodu się zmieniła. Bardzo przypominała kogoś kogo nienawidze. Niestety miała rację.
Jack.
Usiadłem na krześle przed nią. Ona jakby zmieniła nagle podejście i się uśmiechnęła.
-Jack jako, że w końcu jestem sobą, mogę wyjawić ci kolejną część zagadki. Pamiętasz rysunek, który dała ci Luna?- przytaknąłem.-Da rade go przeczytać w świetle pełnego księżyca. Tak samo możesz przeczytać ten.-podała mi rysunek oczu.
Wziąłem go i wtedy przyjrzałem się jej oczom. Były takie jak na rysunku. Tylko nie wyrażały żadnych emocji. Nagle poczułem ogromny ból w plecach. Krzyknąłem. Starciłem na chwilę wzrok. Zobaczyłem Jammiego.
-Oddaje ci część twojej energi. Musisz sprowadzić chłopca, którego zobaczyłeś.-powiedziała i odwróciła się w stronę okna.
Podniosłem rękę z której sypał się śnieg. Wróciły mi wszystkie wspomnienia. Miałem do niej tylko jedno pytanie:
- Po co ci Jammie Szczęściaro?
-Ma w sobie starą energie Piaskowego Ludka. Jemu jest już nie potrzebna. Ty za to nie masz całej swojej.
Chciałem już polecieć po Jammiego kiedy zatrzymała mnie mówiąc:
-Nie mów na mnie Szczęściara.
Tu znają mnie jako Śnieżkę, córkę Świętego Mikołaja.
#######

Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz