Po świętach.

445 37 2
                                    

Strata.
Mikołaj rozdał prezenty. Jack świetnie się bawi z Luną, a mój plan za kilka godzin wejdzie w życie. Strażnicy i Luna czują się bezpieczni, bo liczyli, że zaatakuje przy rozdawaniu tych głupich pudełek. Mrok jest zawiedziony. Też liczył, że rozwalimy gwiazdkę. No rozwalimy, ale nie dziś. Trzeba się wziąć za podstawę aby iść dalej. Znalazłam księgę przepowiedni należąca do mnie i sióstr. Wcześniej była pilnowana, ale kiedy tylko Wilczyca ,,wyjechała'' odnalazłam ją.
Pora teraz przywitać się z moją siostrą i jej nowym przyjacielem.
***
Jechaliśmy powoli na koszmarach. Nie chciałam działać z zaskoczenia. Niech się przygotują. Nawet nie wiedzą co ich czeka.
***
Uspaliśmy wszystkie Yeti i elfy.
Wiedzieli, że to tylko kwestia czasu, kiedy się zjawię. Poczułam energię Luny. Nie była wściekła, ani nawet przerażona. Jej enrgia nawet mnie zapraszała. Pojawiliśmy się w pracowni wypełniając ją koszmarami. Staliśmy na górze przyglądając się im. Ich twarze wyrażały złość.
Tylko Luna nie wyrażała żadnych uczuć.
-Witajcie! Cieszycie się pewnie, że nas widzicie.
-Zawsze wiedziałam, że jesteś ślepa.-powiedziała moja siostra.
Nie czułam nic co wykazywałoby, że jest z siebie dumna. Powiedziała to tak obojętnie. Mrok był wściekły i chciał coś powiedzieć. Na szczęście nie mógł. Obiecał mi coś.Nasze obietnice są nie do złamania.
-Siostrzyczko wiesz pewnie po co przyszłam.
-Tak.Tylko, że złożyłam obietnice.-powiedziała i wtedy już rozumiałam. Myślała, że w końcu po nią przyjdę. Złożyła obietnice na marne. Mimowoli zaśmiałam się złowieszczo.
-Ty już od dawna mnie nie obchodzisz. Mam coś co pomoże nam. Teraz nie zdołasz mnie pokonać.
Luna.
Nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Była zadowolona, a ja powoli zaczęłam odczuwać niepokój. Nagle nad jej ręką pojawił się czarny krąg energiczny. To oznaczało tylko jedno. Wilczyca nie żyje,a Strata ma księgę przepowiedni.
-Ile na choince świeczek,
Ile ognia w kominkach,
Tyle roztopimy śnieżek,
W serc dzieciach.
Wypowiedziała i krąg skierował się w stronę Jacka. Jack zamienił się w jasne światło, które oślepiło na chwilę wszystkich. Po chwili jednak energia ze światła trafiła do Straty, do mnie i trzecia część poleciała w górę. Moja siostra później zniknęła. Z nią zniknęło światło. Energia była niewyobrażalna. Była to tylko jedna z trzech części. Oznaczło to tylko jedno Jack Mróz umarł.
Coś zabrało ze mnie siły. Za nim całe światło znikło. Został  jeszcze promyk. Muszę użyć zaklęcia.
-Nim śniegi stopnieją,
Nim zima ustąpi,
Jesień w sercach rozkwitną,
Ludzie pełni nadzieji.
Mój czerwony krąg energi zabrał energie Jack i przy okazji dużą część mojej. Tyle tylko, żebym była w stanie funkcjonować.
Strażnicy patrzyli tylko osłupiali.
Jakby nie pamietali jak to się wszystko zaczęło.
Po chwili na szczęście pojawiła się sylwetka Jacka. Tyle tylko, że to nie był już Jack Mróz. To był zwykły Jack. Chłopak sprzed kilkuset lat. Miał zwykłe brązowe włosy i oczy tego samego koloru.
-Co się stało?-zapytał ku uciesze strażników.
-Przepraszam Jack. Nie chciałam.
Tylko tyle mogłam zrobić.-powiedziałam załamana.
On nie wie jak to jest być zwykłym. Na pewno już zapomniał. Boje się, że sobie nie poradzi.
-Zrobiłaś dużo. To nasza wina.-powiedział Mikołaj kładąc mi rękę na ramieniu.
-O co wam znowu chodzi?-zapytał Jack.
Jego laska leżała roztrzaskana.
Mikołaj wydał kilka rozkazów i Yeti zmiotło kawałki laski i przyniosło lustro. Jack patrzył cały czas w lustro i podniósł powoli rękę. Wiedziałam, że chciał zrobić śnieżkę. Próbował tak kilka razy niedowierzając. Był w szoku.
-Pora zmrożyć powieki,
Bo sen cię spotka na wieki.
Wymówiłam zaklęcie i Jack zasnął.
-Będzie spał trzy godziny. Podczas snu powoli będzie się z tym godził.Ja spróbuje naprawić laskę. Nic więcej nie mogę niestety narazie zrobić. Nie pamiętam wszystkich przepowiedni.
Zębuszka podeszła do mnie i powiedziała:
- Zrobiłaś coś wspaniałego i zrobisz jeszcze więcej niż robiłyście razem.
Wilczyca.
Widziałam światło i energię księżyca, która przybyła do mnie. Była jedną częścią z trzech. Była tak silną energią.Spojrzałam tylko na Piaskowego Ludka, który też już wiedział. Śmierć poniósł Jack Mróz. Tę bitwę niestety przegrali. Oboje znaliśmy konsekwencje tej wojny. Podejliśmy pomimo to decyzje. Wracamy do gry.

Jack FrostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz