1.✯

4K 265 13
                                    

  Wchodzę do mieszkania, rzucając torbę na podłogę. Trening, który miałem przed chwilą spowodował, że jestem zmęczony. Mimo że jest dopiero siedemnasta, a na dworze jest wspaniała pogoda. W końcu jest lipiec, co oznacza, że dni są długie. Przecieram oczy i ściągam buty. Idę w głąb pustego pomieszczenia. Mieszkam tutaj zaledwie od dwóch tygodni, a i tak pojawiam się tutaj tylko na noce. Dzisiaj jest taki mały wyjątek, bo pojawiłem się tutaj przed dwudziestą drugą, a zazwyczaj zjawiałem się tutaj po tej godzinie.

Szykowałem się do ważnego meczu. Od kilku lat gram w koszykówkę. Gdy byłem młodszy, to było jedynie hobby. Marzeniem wtedy było to, że kiedyś będę mógł dzięki temu zarabiać i grać tak długo, jak to będzie możliwe. Spełniło się to w stu procentach, z czego jestem bardzo rad.

Poznanie zawodników NBA to było coś, czego nigdy się nie spodziewałem, że mnie spotka. A jednak tak się stało. Nawet z niektórymi mam kontakt i to jest niesamowite. Pomyśleć, że zaczęło się od zwykłego grania w szkolnej drużynie, a teraz jestem jednym z lepszych zawodników w Ameryce. Największe marzenie zostało spełnione.

Wyciągnąłem paczkę czerwonych Marlboro i udałem się w stronę balkonu. Mieszkanie było naprawdę duże jak na jedną osobę. Trzy pokoje, salon, kuchnia, łazienka i siłownia plus balkon. Jak dla mnie to trochę za dużo, lecz szukałem mieszkania blisko miejsca, w którym mam treningi, a to było jedyne mieszkanie w pobliżu tego miejsca. Oczywiście było też kilka innych, ale ich wielkość mnie przerażała. Były co najmniej trzy razy takie, jak to mieszkanie, które kupiłem.

Stanąłem na balkonie i oparłem się o poręcz. Odpaliłem papierosa i zaciągnąłem się dymem. Tego potrzebowałem. Po ciężkim dniu relaks na balonie i nikotyną. To pomaga mi się odstresować. Taki nałóg, którego ciężko jest mi się pozbyć od kilku lat. Oczywiście, jako koszykarz nie powinienem tego robić, lecz kogo to obchodzi? Nie robię tego często, lecz raz dziennie to norma. Chyba że wyjeżdżamy gdzieś z drużyną i spędzam z nimi każdą chwilę, to się powstrzymuję. Chociaż jest ciężko — daję radę. Nie mam wyjścia. Gdyby mnie złapali na gorącym uczynku — wyleciałbym. Ryzykowane, lecz nie zamierzam z tym skończyć.

Ciche kichnięcie powoduje, że orientuję się, iż nie jestem sam. Odwracam głowę w lewą stronę i tam zauważam dziewczynę. Rudowłosą o kręconych długich włosach, które sięgają jej prawie do pępka. Uśmiecham się. Uwielbiam długie włosy, sam je posiadam. To znaczy. Mam je długie jak na płeć męską. Nie rozumiem chłopaków, którzy są ścięci na tak zwanego „jeża". Nie wyobrażam sobie siebie w takiej fryzurze.

Nie odrywam od niej wzroku, nawet na chwilę. Marszczy brwi. Jakby zastanawiając się, o co mi chodzi. Sam w sumie nie wiem. Słowa same wyleciały z moich ust. Nie panowałem nad tym. Zdaję sobie sprawę, że to nie mądre, lecz tak też się stało.

Sekundy upływają, a dziewczyna milczy. Liczę na miłe przywitanie z jej strony, które chyba nie nastąpi. Wzdycham przeciągle, przykładając papierosa do ust i zaciągając się dymem ostatni raz.

- Znam cię — odpowiada, a ja zaskoczony patrzę na nią.

Jej słowa mnie nie zaskoczyły, a to, że postanowiła się odezwać. Myślałem, że już poszła do swojego mieszkania, a tu niespodzianka. Uśmiecham się promiennie w jej stronę, po czym zgaszam papierosa.

- Niemożliwe. — Dziewczyna chichocze na moje słowa.

Punkt dla ciebie, Styles.

- A jednak — powiedziała.

Cieszę się, że nasze balkony się stykają. Ba, one są oddzielone jedną barierką. Wystarczy przejść przez nią, aby się znaleźć na drugiej połowie. Podchodzę do owej barierki i opieram się o nią. Teraz jestem jeszcze bliżej rudowłosej. Zaokrąglona buzia dziewczyny dodaje jej uroku, muszę to przyznać.

- Jestem Harry — przedstawiam się, mimo że dziewczyna mnie zna. W końcu sama się przyznała.

- Mary. — Podchodzi w moją stronę i wystawia rękę.

Zdziwienie na jej twarzy jest ogromne, gdy zamiast uścisnąć jej dłoń, całuję ją. Nie robię tego, aby ją oczarować czy coś. Po prostu chce sprawić dobre pierwsze wrażenie. W końcu przydadzą mi się znajomi w tym mieście. Jak na razie nie znam tutaj nikogo więcej aniżeli chłopaków z drużyny i od teraz — Mary. To imię idealnie do niej pasuje.

- Wszystkie sąsiadki są tak piękne, jak ty?

Brawo Styles, bardziej banalnego tekstu powiedzieć się nie dało?

Zaśmiała się na moje słowa. Mam nadzieję, że nie wzięła mnie za idiotę, a za śmiesznego chłopaka. Boże, chociaż raz bądź po mojej stronie!

- Jeżeli gustujesz w pięćdziesięcioletnich kobietach, to owszem — powiedziała śmiejąc się.

Wywróciłem oczami na jej słowa. Dziewczyna nic już więcej nie mówiąc, odwróciła się na pięcie i weszła do mieszkania. Zdezorientowany patrzyłem w miejsce, w którym przed chwilą stała rudowłosa.  

  ✯  ✯  ✯










Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz