6.✯

2.4K 203 12
                                    

  Otwieram okno, aby do pokoju wleciało świeże powietrze. Zapomniałem o tym rano. Kładę torbę w kącie pokoju, a sam udaję się pod prysznic. Trener dzisiaj nas nie oszczędzał. Połowa drużyny była na kacu, bo wczoraj była sobota, a w niedziele mamy zazwyczaj wolne. A tu coś niespodziewanego. Steward zrobił nam niespodziankę, a mianowicie — pobudkę o siódmej rano. Kiedy usłyszałem dzwonek telefonu, aż podskoczyłem ze strachu. Na szczęście wczoraj poszedłem spać dość szybko i nawet nie byłem zbytnio zmęczony. W odróżnieniu od innych chłopaków z drużyny. Było mi ich szkoda, ale nic nie mogłem zrobić.

Mam wrażenie, że Mary od czasu kolacji mnie unika. Kiedy wychodzę na balkon, ona zbywa mnie i wraca do siebie do mieszkania. Nie wiem, czym zasłużyłem sobie na takie traktowanie, ale mam zamiar się jej o to zapytać, kiedy tylko ją spotkam.

Owijam ręcznik wokół pasa i wychodzę z łazienki. Przed prysznicem związałem włosy w koczka, dzięki czemu, nie lecą mi one do oczu. Chociaż powinienem je umyć, lecz jestem zbyt leniwy, aby to uczynić. Zakładam bokserki i tak ubrany, wychodzę na balkon. Na dworze nadal jest ciepło, ale nie gorąco. Temperatura nie przekracza dwudziestu pięciu stopni, co mi odpowiada. Jest tak w sam raz.

Patrzę w stronę balkonu rudowłosej, a tam ją zauważam. W uszach mam słuchawki, a na nosie okulary. W ręce trzyma książkę, którą czyta. Włosy ma zaplecione w warkocza. Ubrana jest w bluzkę na ramkach i szare szorty.

Przeskakuję przez barierkę i idę w stronę dziewczyny, odciętej od świata. Przez chwilę się zastanawiam czy to dobry pomysł, aby jej przerywać, lecz bez ryzyka nie ma zabawy. W najgorszym przypadku zacznie na mnie krzyczeć.

Wyciągam z jej ucha słuchawkę, a z nosa zsuwam okulary, które zakładam na swój nos. Są naprawdę fajne. Wszystko dzieje się w szybkim tępię, nawet nie wiem, jak mi się to udało. Zaskoczona Mary, patrzy na mnie. Mruży oczy, jakby się nad czymś zastanawiała, a potem wstaje, przednio odkładając książkę na szafkę, która stoi obok. Przedtem mebla tutaj nie było, więc musiała go przynieść.

Tak jak na kolacji, podchodzi do mnie i dzielą nas dosłownie milimetry. Niestety tym razem, między naszymi twarzami jest dość duża odległość. W końcu rudowłosa jest strasznie niska, a ja dość wysoki. W końcu mierzę ponad metr osiemdziesiąt, a ona na moje oko — metr sześćdziesiąt.

Zielonooka staje na palach, a ja patrzę na nią uważnie, co ona kombinuje. Zawiesza jedną rękę na mojej szyi, aby sprawić, że moja twarz będzie jeszcze niżej. Uśmiecham się, myśląc, że rudowłosa chce mnie pocałować. Kiedy dzielą nas minimetry, dziewczyna ściąga z mojego nosa okulary i się odsuwa. Prostuję się. Po raz kolejny zrobiłem sobie nadzieję na pocałunek.

- Czego tutaj szukasz? — Pyta niemiło.

- Cześć, piękna. Ciebie też miło widzieć — mówię ironicznie.

- Harry — jęczy, a ja się śmieje. Nie wiem, czym ją tak irytuje, ale w jakiś sposób mi się to podoba.

- Powiedz mi, o co ci chodzi? - Nie mam zamiaru owijać w bawełnę. Myślałem, że nasza relacja ma się dobrze, bo szczerze polubiłem tę dziewczynę.

- W sensie?

- Unikasz mnie.

- Jak ktoś cię unika, to oznacza, że cię nie lubi albo śmierdzisz — odpowiada, uśmiechając się promiennie. Wiem, że jest zadowolona z tego, co powiedziała.

- Ale ty mnie lubisz i nie śmierdzę, więc w czym problem?

- Narcyz — szepcze, siadając z powrotem na leżaku.

- Nie jestem nim. — Podchodzę w jej stronę.

Chwytam ją pod pachami i lekko unoszę, co powoduje krzyk dziewczyny. Zwinnym krokiem siadam na meblu, sadzając sobie Mary na kolanach. Teraz to mogę z nią rozmawiać. Obejmuję ją rękami w pasie, a ona zdziwiona patrzy na mnie.

- Nie pozwalaj sobie za dużo — mówi, spychając moje dłonie i próbując wstać, ale ja jej to utrudniam, przytrzymując ją.

- Odpowiedz mi.

- Tak jakoś wyszło, po prostu — mruczy. — Puścisz mnie już?

- Wiem, że ci się podoba. — Puszczam jej oczko, a ona prycha.

- Nie miałabym takiej pewności, lecz wiem, że tobie bardziej — Śmieje się, spuszczając głowę w dół.

- Myślisz o tym, co nieistotne, Mary — mówię, kiedy uświadamiam sobie, o co jej chodziło. Rudowłosa zaczyna się śmiać, a ja patrzę na nią w spokoju. Jest piękna.

- Ej, Harry, zauważyłeś ten rym pomiędzy naszymi imionami? - Pyta po chwili, zupełnie z innej beczki.

- Mary Harry, faktycznie. - Przytakuję jej.

- Jestem genialna! - Krzyczy, a ja patrzę na nią jak na idiotkę. Chyba wreszcie zaczęła się przy mnie zachowywać swobodnie.  

      ✯ ✯ ✯    

Lubię Mary, nie wiem jak wy.  Widać, że nie miałam weny pisząc ten rozdział? XDD

Co do tego, że rozdziały mają być częściej i o tym maratonie... Nie napisałyście czy pomysł wam się podoba itd. :_:

Liczę na komentarze!

Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz