4.✯

2.6K 229 9
                                    

  Przecieram ręką oczy i spoglądam, na wcześniej uszykowany, garnitur. Na samą myśl, że mam go na siebie ubrać, skręca mnie w środku. Nie lubię, aż wręcz nie cierpię, chodzić w takich ciuchach. Fakt, lubię koszule, a to w pewnym stopniu zalicza się do eleganckiego ubioru. Nawet często je nosze, ale tylko dlatego, że czuję się w nich dobrze i luźno. A to chyba podstawa. Natomiast w garniturze, czuję się jak w kartonie. Podziwiam ludzi, którzy codziennie są w nie odziani. Zdecydowanie to nie jest w moim stylu, lecz muszę przyznać, że wyglądam dobrze w garniturze.



Wzdycham przeciągle i podnoszę białą koszulę, którą ubieram. Zapinam guziki, a potem biorę spodnie i naciągam je na siebie. Postanawiam ubrać zwykłe czarne, a nie takie od garnituru. Będzie mi wygodniej. Zakładam muszkę i nakładam marynarkę. Nie czuję się jak w kartonie, to dobrze. Przeczesuję włosy grzebieniem. Spoglądam w lustro i uśmiecham się do swojego odbicia, wyglądam dobrze. Idę do łazienki, aby tam umyć zęby. Robię wszystko ostrożnie, aby nie ubrudzić ciuchów. Gdy kończę, mam ochotę skakać ze szczęścia, bo wyszedłem z tego czysto.



Zegarek wskazuje, że jest pięć minut po dziewiętnastej. Przeklinam pod nosem, szykuję się jak kobieta, tak długo. Spóźnię się lekko po Mary, mam nadzieję, że nie będzie miała mi tego za złe. Do tego nie śpieszy mi się na tę kolację. Nie przepadam za wspólnymi posiłkami z drużyną. Może i świetnie się z nimi dogaduję, lecz przy swoich partnerkach są zupełnie inni. To jest trochę irytujące, ale co ja mogę na to zrobić? Dotychczas było na tych kolacjach sztywno i chyba to się nie zmieni. Mam nadzieję, że to nie zniechęci rudowłosej do mojej osoby.



Wkładam buty i biorę z szafki telefon, klucze oraz portfel, po czym wychodzę. Podchodzę pod drzwi brunetki i pukam w nie lekko. Mam nadzieję, że potraktowała moje zaproszenia na poważnie, a nie jako wygłupy z mojej strony.


Drzwi się otworzyły, a zza nich wyszła Mary. Ubrana w czerwoną sukienkę, która idealnie opinała jej ciało. Była dopasowana, ale skromna i piękna. Szyta jak na moją sąsiadkę. Otwieram usta z zaskoczenia, wygląda ślicznie.


- Witaj, piękna — mówię po chwili patrzenia się w jej oczy.


- Cześć, Harry. Wyglądam dobrze? — Pyta, kręcąc się wokół własnej osi.


- Wyglądasz fantastycznie, a teraz Milady, chodźmy, karoca czeka. - Podaję rękę dziewczynie, a ona śmieje się promiennie, dzięki czemu na moich ustach również pojawia się szczery uśmiech.


Idziemy przed siebie, trzymając się za ręce. Nie wiem, dlaczego wciąż trzymam jej dłoń, tak mi jakoś lepiej. Otwieram drzwi od samochodu, a dziewczyna zgrabnie wchodzi do środka. Uśmiecham się pod nosem, po czym okrążam pojazd i zajmuję miejsce kierowcy. Zapinam pas, a następnie odpalam silnik. Spoglądam kątem oka na dziewczynę, która nieśmiało się uśmiecha, patrząc przed siebie.





- Cześć, Harold! - krzyczy mój trener, gdy tylko mnie zauważa.


Mam ochotę zabić go za to, że użył mojego pełnego imienia. Nie lubię, gdy ktoś się tak do mnie zwraca, a on, pomimo że to wie, ciągle mówi na mnie Harold zamiast Harry.


- No siema, Stu — odpowiadam, szczerząc się w jego stronę.


On natomiast nienawidzi tego, jak na niego mówi się Stu zamiast Steward, lecz skoro on ma zamiar mnie irytować, to ja nie będę gorszy. Podchodzi w naszą stronę, uśmiechając się do Mary, która przysuwa się bliżej mnie. Czyżby się go bała? Prycham na samą tę myśl. Trener może wydawać się straszny, ale taki nie jest. Może i to skończony egoista oraz materialista, ale nie jest straszny. Nawet ma miły wyraz twarzy, ale to tylko pozory. A skoro Mary nie zna go tak dobrze ja, to nie wiem, dlaczego się zlękła na widok tego pięćdziesięciolatka.


- A kim jest ta ślicznotka? - Pyta, wyciągając dłoń w stronę Mary. Dziewczyna niepewnie mu ją podaje, a on całuje zewnętrzną część dłoni.


- Jestem Mary — przedstawia się.


- Mary, Harry. Pasuje, dobraliście się — stwierdza z uśmiechem. Prycham na jego słowa, obejmując dziewczynę w pasie.


- Nie powiedziałabym — szepcze dziewczyna pod nosem, dźgając mnie łokciem, abym się odsunął. Tak też robię.


Trener bez słowa odchodzi od nas, a ja ignorując rudowłosą, udaję się w stronę Jack'a — chłopaka z drużyny. Z nim się najlepiej dogaduję i z nim spędzałem zawsze czas na tych kolacjach. Zawsze przychodzi sam, bo nie ma odwagi zaprosić żadną dziewczynę. Jest strasznie nieśmiały, ale też nieprzewidywalny.


- Znowu sam? — Pyta, śmiejąc się. Podaję mu dłoń, kręcąc głową na boki.


- Nie przyszedł sam, ale zaraz może tak wracać — mówi Mary, stając obok mnie. Uśmiecha się do blondyna, a on przestraszony patrzy na nią. On ma jakiś lęk przed kobietami czy co?


- Przeżyłbym — szepczę pod nosem, tak aby nikt z tej dwójki tego nie usłyszał.  

✯✯✯

Liczba votes się zmniejsza z rozdziału na rozdział, dlaczego? 

Od rana pisałam ten rozdział XDD



Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz