3.✯

2.8K 233 13
                                    

  Przecieram oczy, podnosząc się. Mogę przyznać, że pierwszy raz od bardzo dawna się wyspałem, a świadomość, że mam dzisiaj wolne od wszystkiego spowodowała, że na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Potrzebowałem odpoczynku. Ciągłe treningi, które trwają po kilka godzin i są uciążliwe, ale dają efekty. To chyba jedyny plus mordowania się każdego dnia po osiem godzin.

Wstaję i udaję się do kuchni, aby zrobić jajecznicę. Otwieram lodówkę, w której, jak się okazało, nie ma nic więcej niż dżem. Wzdycham. Chyba czas pójść na zakupy. Na szczęście, mam chleb, więc na śniadanie mam co jeść.

Jutrzejszego dnia będzie kolacja, na którą zaprosił nas trener. Nie mam ochoty na nią iść. Najchętniej spędziłbym ten wieczór, leżąc plackiem na kanapie. Tego mi brakuje — nudy. Nikt jej nie lubi, a ja jej pragnę. Chciałbym też odpocząć i zatrzymać się na chwilę, aby pomyśleć nad sobą. W końcu z dnia na dzień jestem coraz starszy.

Niedługo moja kariera koszykarza się skończy, ale o pieniądze się nie martwię, a bardziej o to, że będę sam. Myśl o założeniu rodziny krąży po mojej głowie już od dłuższego czasu. Tylko jedna rzecz mi na to nie pozwala, a mianowicie to, że nie mam z kim jej mieć. To mnie najbardziej boli. W swoim życiu miałem dużo dziewczyn, ale żadna nie była na dłużej niż dwa miesiące. Albo ja zrywałem, albo one. Przy żadnej nie poczułem tego uczucia, które fachowo się nazywa miłością. To chyba nawet dobrze. Przynajmniej nie cierpiałem przez nie. Nawet mam z niektórymi swoimi ex kontakt, co mnie cieszy, bo to były wspaniałe kobiety.

Zjadłem chleb z dżemem, po czym poszedłem się ubierać i przygotowywać do wyjścia. Po kilku minutach jestem gotowy, więc biorę portfel oraz telefon i wychodzę z mieszkania, zamykając drzwi. Pogoda dzisiaj dopisuje, co mnie cieszy. Uwielbiam ciepło, a nie cierpię zimna. Dlatego właśnie mieszkam w takim, a nie innym mieście.

Po zrobieniu zakupów wracam do mieszkania, gdzie wszystko rozpakowuje. Nie mam zbytnio co robić, więc postanawiam posiedzieć na balkonie i rozkoszować się pogodą. Może przy okazji się opalę? Ściągam z siebie koszulkę i w samych spodenkach udaję się na zewnątrz. W prawej ręce mam szklankę z wodą. W końcu nie wiadomo kiedy zachce mi się pić, a iść na pewno nie będzie mi się chciało, więc się ubezpieczam.

Siadam na krześle i patrzę przed siebie. Kilku ludzi biega pomiędzy uliczkami, zapewne, śpiesząc się do pracy. Jak zdążyłem zauważyć, większość z nich ma grymas niezadowolenia na twarzy. Mimo że są ode mnie daleko, widzę ich twarze. Staram się zauważać wszystkie najmniejsze szczegóły w życiu. Od małego sobie tak obiecywałem. Chciałem doceniać to, co mam, a nie ciągle marudzić, bo to do niczego nie doprowadzi. Fakt, czasami byłem zły na to, co się dzieje w moich życiu, ale potem myślałem sobie, że tak miało być. Że to była próba i nowe przeżycie.

- Cześć, Harry — słyszę głos swojej sąsiadki.

Odwracam głowę w jej stronę. Jest w spodenkach, które sięgają jej lekko za pupę i białej koszulce. Rude włosy ma szczepione w koka, z którego wychodzi kilka kosmyków. Wygląda pięknie, mimo że zdaje się, iż dopiero wstała z łóżka.

- Witaj, piękna.

- Mam imię — mruczy, a ja uśmiecham się szeroko. Irytuje ją to, że mówię na nią piękna, co jest dziwne, bo to komplement. Trafiony komplement.

- Piękna Mary, pasuje. Nieprawdaż?

- Dupek Harry, pasuje. Nieprawdaż? — Próbowała udawać mój głos, co jej wyszło, swoją drogę. Śmieję się na jej słowa, a ona zadowolona wróciła do swojego mieszkania.

Myślę o tym, aby zaprosić rudowłosą na jutrzejszą kolację, ale wątpię, że się zgodzi. W sumie, co mi szkodzi spróbować? Nic nie stracę, a mogę dużo zyskać. Wstaję i podchodzę do barierki, dzielącą nasze balkony. Przeskakuje przez nią i pukam w szklaną powłokę. Nie widzę wnętrza jej mieszkania, bo ma firanki, które mi to uniemożliwiają. Po chwili drzwi balkonowe się otwierają i ukazuje mi się Mary. Ma grymas niezadowolenia na twarzy jak ci ludzie śpieszący się do pracy.

- Chcesz pójść ze mną na kolację? - Pytam od razu, a ona patrzy na mnie zdziwiona. Znamy się, zaledwie, dwa dni, a ja jej proponuje wyjście razem.

- Kiedy?

- Jutro, ubierz się ładnie. Będę po ciebie o dziewiętnastej — mówię, po czym przeskakuję przez barierkę. Odwracam się jeszcze, Mary patrzy na mnie z szeroko otworzonymi oczami. Puszczam jej oczko i znikam w swoim mieszkaniu. Poszło łatwiej, niż myślałem. Wreszcie chłopaki z drużyny nie będą się ze mnie śmieli. A jedyne co będą robili, to zazdrościli mi takiej pięknej partnerki.  


✯✯✯  

Mogę prosić o komentarze do motywacji? Może ten kogo komentarz spodoba mi się najbardziej dostanie dedykację? Haha. 



Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz