25.✯

1K 108 15
                                    

Wkładam na siebie czyste ciuchy, które szykowałem pół dnia. Wyprasowanie ich zajęło mi najwięcej czasu, bo wybór zaledwie trzy sekundy. Chcę zabrać Mary na randkę. Jakiś zwykły spacer będzie w porządku, taką mam nadzieję. To chyba nie ważne gdzie się idzie, tylko z kim, a mi nic innego do szczęścia nie jest potrzebne niż ta dziewczyna. Po pół roku znajomości mogę śmiało rzec, że ona myśli podobnie do mnie. Może to nie jest jakoś bardzo długo, ale znamy się bardzo dobrze i osoby ze swojego otoczenia również. No może poza tym, że jeszcze nie poznałem jej znajomych. Mam nadzieję, że zapomni o tym. Nie wiem czy to jest spowodowane, ale nie mam ochoty zamienić z nimi nawet słowa. Chociaż zapewne są wspaniałymi ludźmi, bo rudowłosa ma nosa do ciekawych ludzi, przykładem jestem ja.

Przeglądam się w lustrze, po czym ubieram buty i już po chwili nie ma mnie w mieszkaniu, a stoję przed drzwiami Mary. Pukam w dużą powłokę i czekam na nią. Po pięciu minutach wzdycham zrezygnowany. Chwytam za klamkę, która ustępuje i drzwi się otwierają. Powinna zamykać je na klucz, a nie. Wchodzę do środka, szukając wzrokiem rudowłosej. Nigdzie jej nie widzę.  

- Mary?! - krzyczę, ale nie uzyskuję odpowiedzi.

Chodzę po całym mieszkaniu, a po niej ani śladu. Na koniec została mi jeszcze jej sypialnia, w której musi być. Cholera, a jeśli coś jej się stało? Może zrobiła sobie coś? Styles, przecież nie miała do tego powodu...

Niemal biegiem kieruję się do sypialni dziewczyny, gdzie również jej nie ma. Drzwi od balkonu są otwarte, to może tam jest? Wychodzę na zewnątrz gdzie ją, dzięki Bogu, zastaję. Ma słuchawki w uszach, dlatego mnie nie słyszała. Oczy ma zamknięte, wygląda jakby spała. Podchodzę do niej i biorę ją na ręce. Z jej ust wydobywa się pisk. Ja się trochę bałem, teraz jej kolei. Otworzyła szeroko oczy, a gdy mnie zobaczyła odetchnęła z ulgom. Pociągnęła za słuchawki, które niedługo potem uderzyły o leżak wraz z telefonem. 

- Ty cholero, jakim prawem mnie straszysz? - Pyta, przytulając się do mojego ciała. Poprawiam ją sobie na rękach, tak aby mi nie spadła.

- Mieliśmy gdzieś wyjść, nie pamiętasz? 

- Zapomniałam! - piszczy, wyrywając się z mojego uścisku. Stawiam ją na nogach, a ta pędem biegnie do środka, zapewne, aby się przygotować.

- Jak mogłaś? - Śmieję się, idąc w kierunku, w którym odeszła. 

- Przepraszam, kochanie! - krzyczy z łazienki. Wywracam oczami i siadam na sofie w salonie, czekając aż dziewczyna się przygotuje.

Nie muszę na nią długo czekać, bo już po około piętnastu minutach jest gotowa. Przebrała się w zwiewną sukienkę koloru nieba, naprawdę pięknie wygląda. Włosy wyprostowała i zrobiła lekki makijaż, nie wiem po co, skoro i bez tego wszystkiego wygląda równie fantastycznie.

Kilka minut później jesteśmy już w drodze donikąd. Idziemy przed siebie, trzymając się za ręce i muszę przyznać, że jest idealnie. Mary ma na stopach wyższe buty, które przypominają mi dzień, w którym wpadłem na pomysł, aby w nich pochodzić. Nie wiem, co miałem w głowie tamtego dnia. Chyba to, że wygraną było wypicie wina z nią mnie przekupiło.

- Co tak patrzysz na moje buty? - Śmieje się, a ja wtedy uświadamiam sobie, że się na nie patrzę.

- Zastanawiam się, jak przeszłaś w nich tyle kilometrów - mówię szczerze, a ona się uśmiecha.

- Są wygodniejsze od tych płaskich, naprawdę. Chcesz przymierzyć? - Pyta, a ja prycham.

- Jak wcisnę swoją delikatną stópkę w nie, to nie ma problemu - odpowiadam, a ona śmieje się. Po chwili nachyla się i ściąga jednego z butów, podając mi go. - Ty tak serio?

- A ty nie?

- Nie, no co ty! - mówię.

- Może jak to zrobisz, to w nagrodę zaproszę cię na lampkę wina?

- Przekonałaś mnie.

Uśmiecham się, kiedy o tym myślę. To było jedna z tych lepszych chwil spędzonych z rudowłosą. Wydaje mi się, że to było tak niedawno, a jednak kilka miesięcy minęło. Cholerny czas, płynie nieubłaganie. 

- Harry, kiedy spotkasz się z moimi znajomymi? - Pyta Mary, na co wzdycham. Musiała sobie przypomnieć o tym akurat teraz?

- Nie mam pojęcia, może niech oni ustalą datę, a ja się dostosuję? - Zgodziła się na moje słowa. 

Temat się zmienił i automatycznie zrobiło się przyjemniej. Mary opowiadała o tym, co się u niej działo przez ten tydzień, a o czym mi jeszcze nie opowiedziała. Ma o wiele ciekawsze życie ode mnie. Kilka razy się mnie pytała dokąd zmierzamy, na co opowiadałem, że nie wiem, co ją jedynie śmieszyło. Nie dowierzała temu. Kiedy oznajmiam jej po dwóch godzinach spaceru, że możemy już zawracać, ona także reaguje śmiechem. Nie rozumiem jej, no ale cóż. Kocham wywoływać u niej ten dźwięk, więc nie przeszkadza mi to, że rechota co chwilę.

    ✯ 

- Przeszliśmy z dziesięć tysięcy kilometrów - jęczy rudowłosa, kładąc się na moim łóżku w sypialni. 

- Chyba metrów - poprawiam ją, na co zaczyna wymachiwać rękoma w powietrzu.

Naprawdę jest zmęczona po czterogodzinnym spacerze. Może i nic nie robiliśmy na tej randce, ale mimo to szczerze podobało mi się to nasze wyjście. Jest jedynym z tych ulubionych i nawet oryginalnie wyszło. Mam nadzieję, że rudowłosa ma take samo zdanie na ten temat.  

Kładę się nad nią, utrzymując na łokciach, nie chcę jej przygnieść. Łączę nasze usta w namiętnym pocałunku. Ręce dziewczyny oplatują moją szyję. Ciągnie mnie w swoją stronę. Niemal nie ma między nami przestrzeni. Rudowłosa przerywa pocałunek, tylko po to, aby ściągnąć ze mnie koszulkę. Chyba całe zmęczenie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znika. Coś tak czuję, że na tych pocałunkach się nie skończy. Kiedy kawałek materiału spada na podłogę, dziewczyna pcha mnie lekko, aby ułożył się na materacu obok niej, co robię. Mary zajmuje miejsce nade mną i zaczyna składać delikatne pocałunki na mojej klatce piersiowej. Przymykam lekko powieki przez tą przyjemność, którą mi dostarcza niewinnym dotykaniem ustami mojej skóry. Lugo, unosi się i ściąga z siebie sukienkę, dzięki temu zostaje tylko w bieliźnie. Błądzę wzrokiem po jej ciele, a gdy docieram do jej twarzy dostrzegam na malinowych ustach Mary, niewinny uśmiech, który powoduje, że po raz kolejny łącze nasze wargi w pocałunku pełnym pasji, zmysłowości i uczucia.

  Wbrew twier­dze­niom pew­nych szar­la­tanów i sza­manów, zdol­ności ar­tystyczne wca­le nie są dru­gorzędny­mi cecha­mi płciowy­mi; wręcz prze­ciw­nie: seks jest za­led­wie służką sztuki.* 

  ✯✯✯  

*Władimir Nabokow

Sorki memorki za taki duży odstęp czasu pomiędzy rozdziałami:/

I ogólnie, to wow. Dziękuję za każdy votes i komentarz:o

Mam dla Was niespodziankę, o której dowiecie się dopiero w epilogu. Właśnie się ona pisze :3

10 rozdziałów + epilog do końca. 

Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz