5.✯

2.6K 210 15
                                    

  Patrzy na mnie w ciszy. Usłyszała moje słowa i zrobiło jej się głupio, widać to po niej. Przełykam ślinę i zagryzam wargę. Blondyn spogląda raz na mnie, raz na rudowłosą i nic nie mówi. Najlepiej by było, jakby gdzieś sobie poszedł. Tak jakby słyszał moje myśli, po chwili odszedł, zostawiając nas samych. Patrzę na zielonooką, a ona jedynie bawi się swoimi palcami. Dopiero teraz zauważyłem, że dziewczyna jest niska. Nawet w szpilkach sięga mi ledwo do ramienia. Na moje oko ma około metra sześćdziesiąt. W szpilkach, maksymalnie, dziesięć centymetrów więcej.


- Nie miałem tego na myśli — mówię.


Te słowa były pierwszymi, jakie przyszły mi na myśl. Są one typowe i oklepane, ale co ja poradzę, że nie stać mnie na nic więcej.


- A co miałeś? Jak ci coś nie odpowiada, to trzeba było przyjść tutaj z kimś innym — mówi, patrząc na mnie z kpiną.


- Ale...


- No, chyba że nie miałeś z kim i byłam pierwszą, która się na to zgodziła. A raczej, która nie miała żadnego wyboru. — Wyrzuciła z siebie i czekała na moją reakcję.


Nie spodziewałem się z jej strony takich słów. Nie wiem co odpowiedzieć, więc po prostu milczę. Może coś przyjdzie mi do głowy i wtedy jej odpowiem, ale jak na razie, mam w niej pustkę. Słyszę jej prychnięcie, a wtedy moje usta same się otwierają i słowa wylatują z nich, niczym woda z kranu.


- Miałaś wybór. Mogłaś mnie zignorować i się nie uszykować albo nawet nie otworzyć mi drzwi. Udawanie, że nie ma nikogo w domu, chyba jest ci znane. Także miałaś, ten cholerny, wybór. Lecz ty chciałaś się ze mną spotkać, wiem...


- Masz za bardzo narcystyczne podejście, nie sądzisz? — Przerywa mi w pół zdania, patrząc na mnie neutralnie.


Jej wyraz twarzy nie wyraża nic, ale oczy świecą się niczym gwiazdy. Nie wiem, co to oznacza, ale wygląda, jakby miała się rozpłakać, lecz tak nie jest, bo wypowiada się normalnie i nawet nie ma powodu do tego, aby uronić łzę.


- Podoba ci się to. — Śmieję się, a ona prycha. Chcę rozluźnić atmosferę, lecz wiem, że mi to nie wyjdzie. To miał być miły wieczór, podczas którego poznamy się lepiej, ale jak zwykle, nic się nie udało.


- Nigdy tego nie powiedziałam — mruknęła, podchodząc bliżej mnie.


- Nie musiałaś, widzę to — odpowiadam, przyciągając dziewczynę do swojego ciała.


- Jesteś zbyt pewny siebie — mówi, przybliżając swoją twarz do mojej. Pochylam się lekko w jej stronę, zmniejszając odległość pomiędzy naszymi twarzami.


- To problem? — Jesteśmy tak blisko siebie, że czuję jej oddech na swojej skórze.


- A żebyś wiedział. — Z tymi słowami, odwróciła się ode mnie i po prostu odeszła.


Uśmiecham się pod nosem, to było oczywiste, że tak łatwo z nią nie pójdzie. Podchodzę do stołu, gdzie stoją przeróżne alkohole. Mogę tylko na nie popatrzeć, ponieważ przyjechałem samochodem. A mogłem wziąć tę ślicznotkę na spacer. Trochę ruchu nikomu nie zaszkodzi. Wtedy mógłbym bez problemu sięgnąć po alkohol, a tak muszę się powstrzymać. Chociaż z drugiej strony, mam spory kawałek do tego miejsca ze swojego mieszkania.


Wzrokiem szukam Mary, która zniknęła gdzieś półgodziny temu. Nie wiem, co ona robi z ludźmi, których praktycznie nie zna, bo widzi ich pierwszy raz w życiu. Albo się tak szybko zaaklimatyzowała, albo poszła do swojego mieszkania, ale czy chciałoby jej się iść? W końcu do naszych mieszkań są dobre cztery kilometry, a dziewczyna ma dość wysokie szpilki, które zapewne są niewygodne. A może się mylę. Chociaż i tak te buty nie są dobre na dłuższe podróże, moim skromnym zdaniem.


- Styles! - słyszę krzyk Marka — chłopaka z drużyny. - Fajną masz tę dziewczynę — mówi, stając koło mnie. Klepie mnie po ramieniu jakby na przywitanie. Mark jest wysokim brunetem o ciemnych oczach. Od dwóch lat ma żonę, a już niedługo zostanie ojcem.


- Gdzie ona jest? - Pytam, odwracając się w jego stronę.


- Mary? Ostatnio ją widziałem, kiedy zakładała się z Tom'em, kto wypije więcej kieliszków wódki — odparł, chwytając szklankę z piwem. Otwieram szerzej oczy ze zdziwienia. Czy ona zamierza się upić?


Bez zastanowienia idę jej szukać. Jeszcze zrobi coś głupiego, czego obydwoje byśmy nie chcieli. W końcu przyszliśmy tutaj razem i zaraz chłopaki będą mi mówili, że nie potrafię przypilnować swojej dziewczyny.


Pamiętam, kiedy Brad — chłopak, który od roku nie jest z nami w drużynie, przyszedł na takową kolację z dziewczyną o imieniu Sam. Rozrywkowa brunetka z niej była. Każdy się nią zachwycał do czasu, aż się nie upiła i zwymiotowała na buty trenera. Później, podczas każdego spotkania, wypominali mu to. A dziewczyna, jak się pojawiła na kolejnej kolacji, została wyśmiana przez towarzystwo. Mimo że przepraszała za to i tak gardzili nią. Każdemu może się zdarzyć, prawda? Przecież jesteśmy tylko ludźmi, lecz oni tego nie rozumieją. Z Mary może być tak samo. W końcu chłopaki są nią zachwyceni, a nawet jak Jack, zaniemówili na jej widok. Niech tylko się upije i wszystko zwróci, to będzie traktowana jak Sam, a ja jak Brad. A tego chcemy uniknąć, zdecydowanie.


Słyszę okrzyk radości i odwracam się w lewą stronę, z której dochodzi dźwięk. To ona, na pewno. Szybko zmierzam w tamtym kierunku, a kiedy widzę dziewczynę, a wokół niej chłopaków z drużyny. Jestem ciekaw, gdzie podziały się ich partnerki.


- Mary! - Krzyczę, a wtedy dziewczyna mnie dostrzega.


Rudowłosa uśmiecha się promiennie w moją stronę i przepraszając wszystkich, idzie w moim kierunku. Nie jest pijana, ale też nie jest trzeźwa. Albo ma mocną głowę, albo nie wypili dużo.


- Tak, Harry?


- Idziemy do domu, piękna — odpowiadam.  

    ✯ ✯ ✯  

Dobra, moje kochane! Postanowiłam, że Mary będzie Holland Roden! Pozmieniałam trochę faktów, jak np. kolor włosów i oczu bohaterki. Przepraszam za małe zamieszanie x

Co wy na to, aby rozdziały pojawiały się dwa razy w tygodniu? x Może w środy i soboty/niedziele?  Planuje też, niedługo, zrobić maraton!

Kto to czyta, niech skomentuje, dziękuję x

Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz