Lydia pytała mnie czy może do mnie przyjechać na tydzień, na co się zgodziłem. Gemma mnie ostrzegała, że mała może płakać, ale i tak się zgodziła. Brunetka miała mi ją przywieść za jakiś czas, kiedy Li będzie miała wolne w przedszkolu. Uparła się, że chce szybciej i już nawet pakowała mi się do samochodu. Bardzo chce poznać swoją, już ulubioną, ciocię. Kocham to maleństwo całym sercem. Jest mieszanką Gemmy i Tom'a, ale jednak ma po nich tylko te dobre cechy. Dziewczynka ma obsesję na moim punkcie i mojego taty. Gdy nas widzi, to oczy świecą jej się niesamowicie, jest wtedy prze szczęśliwa. Dobrze, że nie jest gburowata tak jak jej tatuś. Nie wiem, czemu Gem związała się z tym człowiekiem. Lecz z jednej strony dobrze, bo dzięki temu nasza rodzina zyskała nową perełkę - Lydie.
Kładę się na swoim łóżku w sypialni i pomału zamykam oczy, aby odpłynąć w krainę Morfeusza. Jest już dość późno, bo dochodzi północ, a ja jedyne o czym marzę to długi sen. Pewnie byłbym w domu jakieś pięć godzin temu, ale Li skutecznie mi to uniemożliwiała, a do tego po drodze były korki. Obiecałem małej, że przyjadę do niej jak najszybciej, ale ona stwierdziła, że sam mam nie przyjeżdżać, tylko z jej ciocią. No i rzekła, że teraz jej kolej na odwiedziny u mnie.
Kiedy już jestem na pograniczu snu, ktoś zaczyna pukać do drzwi. Na początku myślę, że to tylko sen czy coś. W końcu jest środek nocy. Kto o tej godzinie by do mnie miał przyjść? Pukanie się powtarza, więc niechętnie wstaję i idę do drzwi. Otwieram je, a tam nikogo nie zauważam. Moja wyobraźnia płata sobie ze mnie figle. Wracam do łóżka i zasypiam.
✯
Robię sobie kawę, aby się rozbudzić. Postanawiam zaraz po śniadaniu udać się na siłownię, aby trochę poćwiczyć. Trening koszykówki mam za dwa dni, więc mogę jeszcze odpoczywać. W sumie mogłem zostać o te dwa dni dłużej u rodziców, ale jednak wolę ciszę i spokój u siebie w domu. I trudniej było by mi się pożegnać z członkami rodziny.
Biorę łyka kawy i wraz z nią oraz z talerzem pełnym tostów idę do salonu. Tam siadam na sofie i włączam telewizor. Jest dziesiąta rano, więc dość wcześnie. Mam dzisiaj mało do zrobienia, praktycznie nic, więc zrobię sobie dzień lenia. No tylko siłowania będzie małą odskocznią od tego dnia. W końcu nie mogę cały czas leżeć na kanapie przed telewizorem i bezmyślnie się w niego wgapiać. Co za dużo, to nie zdrowo.
Mój odpoczynek na kanapie nie trwa długo, ponieważ już po chwili słyszę dzwonek drzwi. Z nadzieją, że to nie są zwidy, jak w nocy, idę otworzyć brązową powłokę. Tym razem zza niej wyłania mi się postać Mary, która jest zdecydowanie zaskoczona moim widokiem. Kogo innego się spodziewała w moim domu?
- No witaj, piękna - witam się, uśmiechając szeroko.
Podchodzę do niej, aby złożyć krótki pocałunek na policzku, ale ona mnie odpycha. Patrzę zdziwiony na dziewczynę, a ona tylko wzrusza ramionami. Brwi ma uniesione do góry, przez co wnioskuję, że jest zła. Tylko czemu?
- Gdzie ty, do cholery, byłeś? - Pyta, wchodząc do mieszkania.
- U rodziców.
- I nie mogłeś mi powiedzieć? Czy to tak wiele napisać SMS-a? Martwiłam się, idioto! Nawet zasranych telefonów nie odbierasz, co ty sobie wyobrażasz?! - Krzyczy rozwścieczona.
- Przepraszam, telefon mi się rozładował i...
- Od tego jest ładowarka, kochany - prycha, idąc do salonu.
- Zostawiłem ją w domu - odpowiadam, idąc za nią.
- A rodzice zatrzymali się na epoce kamienia łupanego, że jej nie posiadają? Harold, proszę cię. - Odwraca się w moją stronę, a nasze klatki piersiowe się niemal stykają.
- Nie pomyślałem. Przepraszam cię, piękna - tłumaczę się, a wtedy dostaję z otwartej dłoni w policzek. - Lepiej ci teraz? - Pytam, a ona się uśmiecha.
- Zdecydowanie - odpowiada, stając na placach, całując mnie w usta. Jestem zaskoczony jej zachowaniem, ale nie protestuję, tylko oddaję pocałunek. - Nigdy więcej nie wyjeżdżaj bez słowa - mruczy, wtulając się w moją klatkę piersiową.
- Obiecuję.
- Chociaż nie, fajnie się ciebie bije - odpowiada, zapewne, szczerząc się.
- Diabeł w ciele anioła, widzę - Śmieję się, a ona mocniej się we mnie wtula.
- Przestań, Harry - mruczy, a ja się uśmiecham.
- Dobrze, piękna - odpowiadam.
✯✯✯
Mam postanowienie, aby rozdziały miały ponad 1000 słów, bo jest ich zdecydowanie mniej... Tylko to od następnego rozdziału postaram się zastosować..
Dobra, w następną niedzielę maraton! Będą małe zasady, ale to dowiecie się wtedy! All the love xx
CZYTASZ
Hi, beautiful✯ • styles
FanficWychodzę na balkon z paczką papierosów. Wyciągam jednego szluga ze środka, zapalając go. Spoglądam w prawą stronę. Siedzi tam. Rudowłosa o pięknych rysach twarzy z kobiecymi krągłościami. Wkładam papierosa pomiędzy wargi i wciągam dym do płuc, aby z...