27.✯

918 106 9
                                    

 Przepraszam za błędy i w ogóle, ale jestem zbyt zmęczona, aby sprawdzić rozdział...

Słyszę głośne zamknięcie drzwi, a zaraz potem kroki, jakby bose nogi stykały się z panelami. Ktoś chodzi po moim mieszkaniu, nie do końca tajemniczo. Zrywam się z łóżka i wychodzę z sypialni, aby zobaczyć intruza. Jestem ubrany tak, jak byłem u Lissy. Nawet nie przebrałem się przed uśnięciem, że mi było wygodnie. Lekko zaspany, przecieram oczy, aby rozszyfrować kogo przed sobą widzę. Wzdycham głęboko, kiedy orientuję się, że to moja kochana Mary. Uśmiecha się do mnie niewinne, ubrana w białą halkę. Włosy ma rozpuszczone, a twarz jest w pełni naturalna. Nie mija sekunda, a ona już się do mnie przytula. Jest taka urocza. Cholera, ale tak czy owak trochę mnie przestraszyła.

- Obudziłam cię? - Pyta niepewnie rudowłosa, wciąż trzymając mnie kurczowo przy sobie.

- To nie jest ważne - zapewniam ją. - Coś się stało?

- Jesteś na mnie zły? - Pyta, a ja marszczę brwi. 

- Nie, dlaczego tak sądzisz? 

- Bo jak wracaliśmy to milczałeś i myślałam, że jesteś zły na to, że cię tam zabrałam, więc nawet się nie odzywałam - tłumaczy, a ja tylko mocniej ją do siebie przytulam.

- Oj, kochanie - szepczę, całując ją w czubek głowy. Do tej pory nie wiem dlaczego milczałem, chyba przez to, że ona to też robiła. Śmieszna sytuacja. 

- Nie mogłam usnąć, musiałam to wyjaśnić - mówi, kiedy idziemy w stronę mojej sypialni. Przed tym byłem jeszcze zamknąć drzwi od domu, nie chcę już więcej się martwić o to, kto chodzi po moim mieszkaniu.

Wchodzimy do sypialni. Po drodze ściągam z siebie ciuchy i zostaję w samych bokserkach. Mary już leży w moim łóżku, więc wygodnie się obok niej układam. Wtulam twarz w jej brzuch, lekko obejmując ją w tali. Jest mi wygodnie i jedyne o czym marzę to sen, który jest już bardzo blisko. 

- Dobranoc, Mary - szepczę, a potem ziewam.

- Dobranoc, Harry - odpowiada, na co się uśmiecham i już po chwili odpływam do krainy snów.

*Dwa tygodnie później*

- Jesteś tego pewna? - Pytam, patrząc na uśmiechającą się od ucha do ucha dziewczynę. Kiwa głową na tak, a ja wtedy wzdycham. 

Mocniej chwytam jej dłoń, po czym wchodzimy do studia tatuażu.Jestem tutaj stałym klientem, chociaż ostatnimi czasy rzadko tutaj bywam. Lecz tym razem, to nie ja będę siadał na fotelu klienta, a Mary. Jakiś czas temu byłem tutaj z nią i wtedy powiedziała co chce. Wielka czarno-biała róża będzie zdobiła jej prawe ramie. Muszę przyznać, że bardzo podobał mi się szkic. Tobby kazał nam przyjść dzisiaj. Tamtego dnia nie miał czasu i właśnie dlatego, rudowłosa musiała czekać tydzień. Strasznie się denerwowała i pytała się mnie jak to jest. Za tym strachem kryła się też mała szczypta ekscytacji, którą teraz okazuje. Marzyła o tatuażu już od dłuższego czasu.

Witamy się z tatuażystą, po czym Mary siada na fotelu. Tobby szykuje sprzęt. Siadam na krześle obok swojej dziewczyny, aby ją wspierać. Nie mam pojęcia jak zareaguje na ból, który dla jednych jest przyjemny, a dla drugich już nie. Chwytam ją za lewą dłoń, ściskając mocno, aby dodać jej otuchy, czy coś. 

Dziewczyna jest odważna. W końcu pracuje jako fotomodelka. Ma mnóstwo sesji tygodniowo, dzięki swojej naturalności. A teraz ta nieskazitelność zostanie zniszczona przez jeden malunek. Nie każdemu fotografowi to się podoba. Przez co może stracić takie zainteresowanie swoją osobą. Ryzykuje. Ale z drugiej strony, wiecznie do zdjęć pozować nie będzie, a czasami watro zrobić coś dla siebie, nie patrząc na zdanie innych.

- To co, zaczynamy? - Pyta Tobby, uśmiechając się promiennie w stronę mojej dziewczyny. Wiem, że to jest jednie oznaka sympatii, ale czuję zazdrość, która we mnie się kłębi, gdy zauważam, że jest w nią wpatrzony jak w obrazek.

- Jasne - odpowiada, a ja mocniej ściskam jej dłoń. Patrzy na mnie z grymasem na twarz, więc poluźniam uścisk. Nie chcę zrobić jej krzywdy.

Znajomy dźwięk rozchodzi się po pomieszczeniu. Posyłam pocieszający uśmiech w stronę swojej dziewczyny, na co ona wywraca oczami, a następnie zamyka je. Tobby zaczyna swoją pracę, przez co na twarzy rudowłosej pojawia się niezadowolenie. Chciałbym zabrać ten ból od niej, ale z drugiej strony - wiedziała na co się godzi.

Po dobrych trzech godzinach jest już po wszystkim. Tatuażysta tłumaczy jej co ma robić, aby żadne zakażenie się nie wdarło do jej organizmu. Nie wiem po co, skoro sam wiem co i jak. Tysiąc razy to słyszałem, więc naprawdę utkwiło mi w pamięci i mógłbym jej to sam przekazać.

- Fajny ten Tobby - stwierdza Mary, gdy wychodzimy z salonu. Wywracam oczami. Idziemy w ciszy w stronę naszych mieszkań. Swoimi słowami jeszcze bardziej podsyciła moją zazdrość, przez to jestem zirytowany. - A ciebie co ugryzło? - Pyta, kiedy nic nie mówię przez połowę drogi.

- Nic - odpowiadam.

- Ej, no! - piszczy, zatrzymując mnie i stając przede mną. Chwyta moją twarz w swoje dłonie, dzięki czemu patrzę na nią.

- Co? - marszczę brwi.

- Powiedz mi, proszę. - Cmoka mnie w usta, uśmiechając się słodko.

- Jestem zazdrosny - odpowiadam.  - i zirytowany - dodaję.

- O tego tatuażystę? - Pyta, a ja kiwam głową na tak. - Głupi jesteś. To ciebie kocham, nie jego - mówi,  a  na mojej twarz maluje się zdziwienie. Chyba właśnie wyznała mi miłość. Gdy uświadamia sobie co powiedziała, lekko się peszy, odsuwając ode mnie, ale niepotrzebnie, bo po chwili przyciągam ją do uścisku.

- Ja ciebie też kocham, mała - szepczę jej na ucho, lekko gryząc płatek jego. Podskakuje w miejscu na ten czuły gest, po czym całuje mnie w usta. Przypominam sobie, że stoimy na środku chodnika, a nie w mieszkaniu, to powinno się zmienić. Szybko chwytam ją za dłoń i szybkim tempem idziemy w stronę mieszkań. 

- Gdzie ci się tak śpieszy? - Pyta, prawie za mną biegnąc.

- Do łóżka - odpowiadam, wzruszając ramionami.

- Ale po co? - Jaka ona czasem jest niekumata lub lubi udawać taką. 

- Kochać się - mówię, spoglądając na jej zaczerwienioną twarz. 

Wchodzimy do budynku, a następnie do windy. Przyciskam ją do ściany tego pomieszczenia, całując namiętnie. Odchyla się lekko ode mnie, ciągle patrząc głęboko w moje oczy. Otwiera usta, po czym stwierdza:

- Ale ja mam świeży tatuaż.

- Twoje ramie będzie zbędne w tym, kochanie - szepczę jej na ucho, a kiedy drzwi od windy się otwierają niemal ciągnę ją za sobą do swojego mieszkania. 

- Dobra, przekonałeś mnie - mówi, kiedy jesteśmy już w sypialni. Śmieję się cicho, całując jej żuchwę.

✯✯✯

8 + epilog do końca, nana. To jest takie nudne czy mi tylko się wydaje?

Zapraszam do Liebster Awards, gdzie macie szanse mnie poznać, haha. Macie w linku zewnętrznym x


Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz