Miesiąc później...
Siedzę na kanapie do góry nogami, oglądając mecz. Nie mam pojęcia jak to zrobiłem, iż jestem w takiej a nie innej pozycji, ale przynajmniej jest mi wygodnie. Właśnie dlatego od dłuższego czasu się nie ruszam, prawie zasnąłem, lecz piski z telewizora mnie przywróciły do rzeczywistości. Dzisiaj jest jeden z moich wolnych dni, więc korzystam leniuchując. Mary znajduje się u siebie w mieszkaniu, ale mówiła, że przyjdzie do mnie. Chyba się od siebie uzależniliśmy, a to że mieszkamy obok siebie jest z jednej strony dobre, a z drugiej złe. Mamy do siebie za blisko, co sprawiło, że staliśmy się jeszcze większymi leniami niż byliśmy. Do takiego stopnia, że zamiast przyjść do drugiej osoby, po prostu dzwonimy. Znaczy rudowłosa, bo ona zazwyczaj ma coś do powiedzenia. Jest straszną gadułą i naprawdę mam dosyć jej tematów o jej znajomych. Fakt, też dużo mówię, ale ostatnio nie mam na to chęci. Jestem śmierdzącym leniem, jak to mówi moja mama.
Tak z innej beczki... Nevi wraz z Jack'em postanowili spróbować swoich sił w związku, co mnie ucieszyło. Chłopak wyleciał do Miami na jakiś czas, korzystając ze swojego wolnego. Miał kontuzję, co dało mu zwolnienie od wysiłku przez ponad dwa miesiące. Zapewne on z blondynką, w łóżku, łamią ten zakaz. Nevi zawsze lubiła zabawę i zapewne przekonała do tego Jack'a. Nie powinienem o tym myśleć...
Od wymyślania co robi moja przyjaciółka z Jack'em oderwał mnie dźwięk SMS-a od mojej dziewczyny, abym wyszedł na balkon, bo jest ładna pogoda. Wzdycham przeciągle. Iść czy nie?
-Harry! - Mary krzyczy z dworu. Powinienem zamykać drzwi balkonowe...
Niechętnie schodzę z kanapy i idę na zewnątrz. Po chwili jestem już na świeżym powietrzu, gdzie zastaję Lugo. Opieram się o barierkę i patrzę przed siebie, całkowicie ją ignorując. Słyszę jej prychnięcie na moje zachowanie, ale jestem świadom, że się uśmiecha. Od razy przypomina mi się nasze pierwsze spotkanie. Stałem w tym samym miejscu. Kichnięcie dziewczyny spowodowało, że zwróciłem na nią uwagę. Czuję jakby to było wczoraj i o dziwo, pamiętam ten dzień.
Podnoszę wzrok na jej twarz. Jak się okazuje - patrzy na mnie. Nie zważając na to lustruję jej buzie. Pełne czerwone usta - zapewne pomalowane pomadką - mały, zadarty do góry nosek. Do tego piękne zielone oczy.
- Witaj, piękna - mówię, przerywając ciszę.
Nie odrywam od niej wzroku, nawet na chwilę. Marszczy brwi. Jakby zastanawiając się o co mi chodzi. Sam w sumie nie wiem. Słowa same wyleciały z moich ust. Nie panowałem nad tym. Zdaję sobie sprawę, że to nie mądre, lecz tak też się stało.
Sekundy upływają, a dziewczyna milczy. Liczę na miłe przywitanie z jej strony, które chyba nie nastąpi. Wzdycham przeciągle, przykładając papierosa do ust i zaciągając się dymem ostatni raz.
- Znam cię - odpowiada, a ja zaskoczony patrzę na nią.
- Niemożliwe. - Dziewczyna chichocze na moje słowa.
Punkt dla ciebie, Styles.
- A jednak - powiedziała.
Cieszę się, że nasze balkony się stykają. Ba, one są oddzielone jedną barierką. Wystarczy przejść przez nią, aby się znaleźć na drugiej połowie. Podchodzę do owej barierki i opieram się o nią. Teraz jestem jeszcze bliżej rudowłosej. Zaokrąglona buzia dziewczyny dodaje jej uroku, muszę to przyznać.
- Jestem Harry - przedstawiam się, mimo że dziewczyna mnie zna. W końcu sama się przyznała.
- Mary. - Podchodzi w moją stronę i wystawia rękę.
Wzdycham, po czym decyduję się przeskoczyć przez barierkę, która dzieli nasze balkony. Tak też robię i już po chwili jestem obok pięknej rudowłosej dziewczyny. Przyciągam ją do siebie i całuję. Może i nie widziałem jej trzy godziny, ale już zdążyłem stęsknić się za jej różowymi ustami, które aż się proszą o całusa. Naprawdę się uzależniłem od niej. Kiedyś się śmiałam z tego, kiedy dwie osoby nie mogły bez siebie wytrzymać. To było za czasów kiedy miałem te naście lat i krztusiłem się dymem papierosowym, kiedy chciałem się pochwalić przed kolegami, że umiem się zaciągać. Ale ja byłem niemądry. Wtedy byłem Harry'm buntowniczym singlem Styles'em. Przynajmniej mam co wspominać.
- Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie - mówię, pomiędzy pocałunkami, na co dziewczyna się uśmiecha.
- Cieszę się, że przestałeś palić - szepcze w moje usta.
- Teraz to ty jesteś moją nikotyną. - Śmiejemy się na moje słowa.
- Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia - mówi dziewczyna, odrywając się ode mnie. Patrzę uważnie na jej twarz, dając znać dziewczynie, aby kontynuowała. - Jutro spotkamy się z moimi znajomymi - dokańcza, a ja otwieram szerzej oczy.
- Z iloma? - Pytam, a na jej twarzy pojawia się uśmiech. Chyba właśnie, nieświadomie, się zgodziłem. Brawo, Styles.
- Nie wiem, zależy kto przyjdzie. Już dawno chcieli cię poznać, a moja przyjaciółka...
- Lissa?
- Tak, pamiętałeś. - Uśmiecha się.
- To może Lissę poznam jutro, a resztę tej bandy kiedy indziej? - Proponuję. Ostatnie o czym marzę to spotkanie z jej znajomymi. Nie wiem dlaczego, ale nie polubiłem ich z opowiadań Mary.
- Lissę jutro, a resztę pojutrze. - postanawia, a ja niechętnie przytakuję. Przybliżam swoją twarz do jej szyi i składam małe pocałunki. - W sumie, to i tak już dawno powinieneś ich poznać, wiesz? - Odrywam się od wykonywanej czynności, patrząc na nią spod byka.
- Ja tu staram się zrobić nastrój, a ty wszystko niszczysz, kochanie ! - mówię poważnie, a twarz dziewczyny automatycznie robi się poważna.
- Oj, spadaj ! - mruczy, kiedy zaczynam się śmiać. Wyrywa się z mojego uścisku, ale i tak zaraz do niego trafia, bo przyciągam ją do siebie.
- Ode mnie nie uciekniesz, misiek. - szepczę w jej szyję, na której pojawia się gęsia skórka.
- Boże, z kim ja chodzę?! - krzyczy, unosząc wzrok do góry.
- Z najlepszym chłopakiem na świecie. - odpowiadam, a w tym samym czasie zaczyna padać deszcz. - Ładna pogoda, hm?
- Była, ale nawet Bóg śmieje się do łez z tego co przed chwilą powiedziałeś. - śmieje się, uciekając do swojego mieszkania.
- Ty cholero ! - Z chwilą, kiedy chcę wejść do jej mieszkania, ona zamyka drzwi balkonowe. Pukam w szybę, a jedyne co widzę to Mary śmiejącą się i pokazującą mi język. Jak ja ją kocham...
✯✯✯
DRUGI RAZ UDOSTĘPNIAM, MAM NADZIEJĘ, ŻE TERAZ WATT NIC NIE ODWALI...
No dobra, do końca HB jeszcze 11 rozdziałów + epilog, a nie 6 + epilog, cieszycie się? Czyli Hi, Beautiful będzie liczyć 35 rozdziałów! 37 licząc z epilogiem oraz prologiem. x
CZYTASZ
Hi, beautiful✯ • styles
FanfictionWychodzę na balkon z paczką papierosów. Wyciągam jednego szluga ze środka, zapalając go. Spoglądam w prawą stronę. Siedzi tam. Rudowłosa o pięknych rysach twarzy z kobiecymi krągłościami. Wkładam papierosa pomiędzy wargi i wciągam dym do płuc, aby z...