12.✯

1.8K 160 8
                                    

Otwieram oczy, po czym przecieram je dłonią. Od razu orientuję się, że nie jestem u siebie w mieszkaniu. Jest inaczej, to widać na pierwszy rzut oka. W takim razie, gdzie ja jestem? Siadam na łóżku i rozglądam się, teraz wszystko jasne. Jestem u Mary. Wstaję na równe nogi i udaję się w kierunku wyjścia z sypialni, a następnie do kuchni. Po drodze nie spotykam rudowłosej, więc musi być w pomieszczeniu, do którego zmierzam. Chyba, że wyszła gdzieś, ale raczej nie zostawiłaby mnie samego w domu. Co to, to nie. Chociaż kto to wie, zawsze mogła o mnie zapomnieć, ale wątpię.

Nie mam pojęcia, jak się tutaj znalazłem, ale mam nadzieję, że zaraz się dowiem. W końcu bez powodu nie spałbym u rudowłosej, chyba że się mylę. Ciągle to chyba, nie jestem niczego pewien, to takie irytujące. Jedyne co wiem, to to, że jestem w ubraniach ze wczoraj, czyli musiałem tu przyjść, jak wracałem z baru. Dziwi mnie to, że aż tyle wypiłem, iż nic nie pamiętam.

Wchodzę do kuchni i tam zauważam Mary. Uśmiecham się na widok rudowłosej i idę w jej stronę. Stoi do mnie tyłem i zdaje się, że mnie nie zauważa. Nachylam się nad nią i całuję w szyję. Dziewczyna podskakuje, chyba przestraszona. Odwraca się w moją stronę, a z jej oczu, jakby mogły to wylatywałyby śmiercionośne ostrza. Śmieję się na swoją myśl, natomiast jej twarz nie wyraża żadnych emocji. Chwilę patrzy się na mnie, po czym jej dłoń spotyka się z moim policzkiem. Chwytam ją za rękę, którą mnie uderzyła i patrzę na nią zdziwiony. Drugi raz zdarzyło jej się mnie uderzyć. Pierwszy raz zasłużyłem, ale teraz? To nie moja wina, że ona nie słyszy, że ktoś jej chodzi po mieszkaniu. No i kto inny mógłby do niej podejść i ją pocałować w szyje, jak nie ja? W końcu tylko ja spałem tu w tym domu.

- A to za co? - Pytam.

- Przestraszyłeś mnie - odpowiada.

- Też mi wytłumaczenie - prycham, a ona wywraca oczami.

Wróciła do robienia tego, co jej przerwałem, natomiast ja siadam przy stole na krześle i obserwuje poczynania rudowłosej. Chyba robi śniadanie, lecz nie jestem pewien. Nie mam pojęcia, która godzina, więc nie umiem określić jaka jest pora czy obiadowa, czy śniadaniowa. Zielonooka jest ubrana w pełni, więc musiała już dawno wstać. Coś tak mi się zdaje, że poranny ptaszek z niej.

W pewnym momencie dostrzegam swój telefon, który leży na blacie, obok dziewczyny. Wstaję i chwytam go w dłonie, następnie wracam z powrotem na swoje miejsce. Włączam urządzenie i ukazują mi się SMS-y. Zaledwie jedną, nieprzeczytaną wiadomość, posiadam.

Od: Zgred (Trener) o 8:34.

Styles, dzisiaj o 18 widzę Cię na treningu! Zapomniałem powiedzieć Wam o tym szybciej, sorry. Obecność obowiązkowa, to chyba oczywiste. Do zobaczenia, Harold.

Do: Zgred (Trener) o 10:54.

A co jeśli mam inne plany, Steward?

Wysyłam wiadomość i wzdycham. Czyli za jakieś sześć godzin będę biegał po boisku na rozgrzewce. Na szczęście nie mam żadnych planów na dzisiejszy dzień. Tak to bym nigdy w życiu nie przyszedł, a trener groziłby mi wywaleniem z drużyny, mimo że nigdy tego nie uczynił, a wiele razy straszył. Jestem ciekawy, kiedy ten człowiek zrezygnuje z bycia trenerem. W końcu dość długo już nas trenuje i każdy ma go dość. Chociaż niektórzy z drużyny strasznie go obrażają, a na treningach to takie "lizusy". Nigdy nie zrozumiem takich ludzi, nawet nie chcę.

Przecieram oczy i wracam myślami do wczorajszego zdarzenia. Jestem ciekaw czy Jack pamięta cokolwiek. Za jakiś czas zadzwonię do niego albo nie. Na treningu sobie z nim porozmawiam. Mam nadzieję, że nic wczoraj nie zrobiłem kompromitującego.

- Mary? - Unoszę głowę do góry i spoglądam na dziewczynę.

- Hm?

- Co ja wczoraj robiłem? - Pytam, a ona wtedy zaczyna się śmiać.

- Nie pamiętasz nic?

- Właśnie nie, to powiesz mi?

- No w porządku - wzdycha. - Około północy coś zaczęło hałasować, więc wyszłam na balkon, jak większość ludzi z tego budynku. Po chwili wskoczyłeś na mój balkon, a gdy sąsiedzi zaczęli ci klaskać ukłoniłeś się i odwróciłeś w moją, a na mój widok zacząłeś piszczeć - powiedziała, a ja otwieram szerzej oczy.

- Jak ja wszedłem tak wysoko?

- Po drabinie, która jest obok każdego balkonu.

- Czyli urządziłem sobie spacer po balkonach?

- Powiedzmy. Naprawdę niczego nie pamiętasz?

- Do momentu. Ostatnie co pamiętam, to to jak piłem wódkę, tylko to, a potem film mi się urwał - mówię.

Drapię się po głowie i staram sobie wszystko przypomnieć z nocy, ale na marne. Chyba muszę ograniczyć alkohol. Albo pić w domu, który będzie zamknięty. Tak, to dobry pomysł. Patrzę na rudowłosą i gestem ręki pokazuję jej, aby do mnie podeszła, co też robi. Chwytam ją za dłoń i ciągnę na swoje kolana. Dziewczyna siada na nich okrakiem, przodem do mnie. Uśmiecham się do niej promiennie, co odwzajemnia.

- Co ty na kolację, na przeprosiny? - Pytam, chwytając jej włosy w palce i bawiąc się nimi.

- O której mam być gotowa? - Uśmiecha się.

- Jutro o dziewiętnastej.

- W porządku, jesteś głodny? - Pyta, a ja kręcę głową na tak.

- Tylko skoczę do siebie wziąć prysznic i za dwadzieścia minut jestem z powrotem, zgoda?

- Pewnie - opowiada, wstając z moich kolan. - To idź - mówi, a ja wstaję i po tym jak składam krótki pocałunek na jej policzku, wychodzę z mieszkania. Całe szczęście, że mieszkamy obok siebie. Przynajmniej nie muszę daleko iść, bo nie lubię się u kogoś w domu myć. Wolę u siebie, tak jakoś mam. No i to nie jeden plus mieszkania obok pięknej.

✯✯✯
Nie było 15 komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale dodaje wam 12. Chyba maraton nam nie wyszedł. Także kończę go po 2 rozdziale:") 

NAJGŁUPSZY I NAJBARDZIEJ POZBAWIONY SENSU ROZDZIAŁ, JAKI KIEDYKOLWIEK NAPISAŁAM-.-

Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz