23.✯

1.3K 142 22
                                    

- Styles, nie ociągaj się! - Słyszę krzyk trenera, który swoją drogą, jest zdenerwowany do granic możliwości i wyżywa się na wszystkich po kolei. 

Ignoruję słowa Stu i dalej kozłuję piłkę, po czym rzucam ją do kosza i tak w kółko. Jest jedenasta rano, a na nogach jestem już od ósmej, bo ktoś sobie postanowił zrobić trening o dziewiątej. Mam ochotę go zabić za to. Nie wiem skąd u niego ten pomysł, ale przez to będziemy zmęczeni na meczu, który jest za jakieś pięć lub sześć godzin. Oczywiście między treningiem a tym wydarzeniem będziemy mieli dwie albo trzy godziny przerwy, to już zależy od tego jak się spiszemy na treningu. Podsumowując, wieczorem będę wrakiem człowieka. Mam nadzieję, że Mary da mi jakąś nagrodę za tyle godzin biegania. Aktualnie, z tego co wiem, dziewczyna jest na jakieś sesji czy coś, czyli nic nowego. Chociaż tym razem stresowała się i to bardzo, bo to są jedne z tych ważniejszych zdjęć w jej karierze, jak to powiedziała. Trzymam za nią kciuki i trochę żałuję, że nie mogę być teraz przy niej i wspierać ją, ale nic nie poradzę, że nasze wielkie dni pokryły się. W końcu od dzisiejszego meczu zależy moja dalsza kariera. 

Ostatnio zastanawiałem się nad zmianą klubu i wyjechaniem z Los Angeles. To miasto jest wspaniałe, ale już tutaj trochę jestem. Jedynym problemem jest moja dziewczyna, której tutaj nie zostawię i moje mieszkanie, które uwielbiam. Także będę musiał się jeszcze trochę pomęczyć ze swoim trenerem, chyba że to on zrezygnuje z pracy, ale to mało prawdopodobne.

- Harold, do cholery jasnej, nie bujaj w obłokach tylko do roboty! Musimy to dzisiaj wygrać! - krzyczy Steward. Tylko się czepia.

- Może tak kilka minut przerwy, trenerze? - Pyta Mark, przecierając swoje czoło z którego aż kapie.

- Dobra! Trzydzieści minut macie przerwy, potem przez półtora godziny was trochę pomęczę i macie wolne aż do siedemnastej, do meczu. Pasuje?!

- Tak jest, trenerze! - odpowiadają potulnie jak baranki i idą do szatni, a ja tylko się uśmiecham. Na myśl, że mogę odpocząć czuję się wspaniale. Po chwili ja też tam zmierzam, bo gdybym poszedł równo z nimi, to nie obyłoby się bez przepychanek, na które nie mam ochoty. Jestem zmęczony po tych dwóch godzinach, a przede mną jeszcze zostało tyle samo. 

Wchodzę do szatni, chwytając za ręcznik i przecierając swoje czoło. Piję wodę, którą wziąłem ze sobą i siadam na ławce, sprawdzając telefon czy przypadkiem nie mam wiadomości lub nieodebranych połączeń od rudowłosej, czy kogoś innego. Żadnej nie mam, więc postanawiam zadzwonić do Mary, aby się dowiedzieć, jak jej poszło, bo jest już po sesji. W końcu zaczynała o ósmej rano, to raczej już skończyła. 

Wychodzę z pomieszczenia, a potem zmierzam na dwór, aby ludzie z drużyny nie przeszkodzili mi w rozmowie. Zaraz zaczęły by się głupie teksty z ich strony, jak to było już wiele razy. Nigdy nie mogłem im powiedzieć o tym, że z kimś jestem, bo zaraz mi wstyd przynosili przed tą dziewczyną. Jedynie Jack zachowuje się normalnie w stosunku do moich partnerek. Natomiast reszta robi sobie żarty, chociaż większość z nich ma dziewczyny lub żony, to na mnie się uwzięli. Może to dlatego, że jestem jednym z młodszych zawodników.

- Halo?

- Cześć, piękna. I jak ci poszło? - Pytam, uśmiechając się szeroko.

- Mam nadzieję, że dobrze. Myślałam, że nerwy mnie zjedzą, ale dałam radę! - mówi.

- Na pewno wypadłaś wspaniale, misiu - stwierdzam. - Była pani czy pan fotograf?

- Pani fotograf, Harry - odpowiada, a mi kamień spada z serca. 

- To dobrze, nie lubię kiedy faceci robią ci zdjęcia - mruczę, chociaż zdaję sobie sprawę, że ona o tym wie. Po prostu chcę pociągnąć rozmowę dalej.

- Dałeś mi to jasno do zrozumienia, kiedy poznałeś mojego brata. - Śmieje się.

- Zobaczymy czy będziesz taka cwana, jak poznasz moją rodzinę - mówię.

- Już poznałam Gemmę, Lydię i Tom'a - odpowiada.

- A niech to szlak - mruczę pod nosem, a ona wybucha śmiechem.

    ✯

Przerwa, trening, wolny czas i mecz. To wszystko tak szybko jak się zaczęło, tak się skończyło. Zanim zdążyłem mrugnąć, było już po wszystkim. Mecz nie skończył się szczęśliwie dla naszych przeciwników. Tak jak sobie wmawiałem, wygraliśmy. Może i przewagą czterech punktów, ale jednak. Było cholernie trudno, bo drużyna przeciwna gała aż za dobrze. Jack nabawił się kontuzji przez chłopaka, który wpadł w biednego blondyna. Skręcił kostkę, a tamtego ściągnęli z boiska i tyle. 

Mary była na meczu wraz z moja siostrą, której się tutaj nie spodziewałem. Lydia też była, non stop mówiła coś do mojej dziewczyny, z tego co widziałem. Po całym wydarzeniu w piątkę, bo mąż mojej siostry też musiał się pojawić, wróciliśmy do mojego mieszkania. Nawet on pogratulował mi zwycięstwa, co mnie zdziwiło, bo nawet życzeń urodzinowych mi nie składa. 

Cała trójka zostaje u mnie na noc. Mary zaproponowała mi, aby spał u niej, a im zostawił wolne mieszkanie, tak też zrobiłem. Właśnie dlatego teraz o dwudziestej drugiej, leżę umyty w łóżku Mary, podczas gdy ona jest jeszcze u mnie i rozmawia z Gemmą. Obiecała, że nie będzie tam długo, a tym czasem nie ma jej i nie ma. 

Słyszę głośny huk, przez co się budzę. Cholera, kiedy ja usnąłem? Patrzę na zegarek, który pokazuje pierwszą w nocy. Wstaję z łóżka, w którym nie ma Mary i idę w stronę hałasu. Gdy dochodzę do tamtego miejsca zastaję coś czego bym się nigdy nie spodziewał. Rudowłosa, siedzi oparta o ścianę i uśmiecha się szeroko, co chwilę chichocząc. Ona jest pijana. Podchodzę do niej i biorę na ręce, jak pannę młodą.

- Harry, kochanie. Twoja siostra to wspaniała kobieta - bełkocze, ale ją rozumiem. 

- Śmiem wątpić - mówię. - Czemu piłaś? - pytam, kładąc ją na łóżku i ściągając z niej ciuchy.

- Za twoje zwycięstwo, kochanie - odpowiada, uśmiechając się szeroko. - Dasz mi buzi?

Śmieję się cicho, po czym całuję jej usta i dokończam rozbieranie jej aż do bielizny. Mam w planach założyć na nią moja koszulkę, ale dziewczyna protestuje, mówiąc że jest jej gorąco. Cholera. Szkoda, że częściej nie paraduje przy mnie w samej koronkowej bieliźnie. Gdyby nie była pijana...

    ✯ ✯ ✯        

Pisałam na swoim koncie powody, przez które nie było rozdziału szybciej...

Ilu was tutaj jest? Każdy votes? x 

Śmieszne jest to, że czasami jest was tutaj 100, kiedy indziej 80 lub 90. Od czego to zależy? XD

I coraz bliżej końca, moje drogie! 7 rozdziałów, z tego co mam zaplanowane:")

Chyba, że przekonacie mnie do zmiany zdania, haha. x

Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz