2.✯

3.2K 236 13
                                    

  - Dobra robota, chłopaki — mówi trener, podając dłoń, każdemu z zawodników.

Uśmiecham się słabo. Jestem zmęczony do takiego stopnia, że ledwo trzymam się na nogach. Zdecydowanie dzisiaj trener dał nam wycisk. Dawno tak się nie spociłem, lecz nie dziwię mu się. Za dwa tygodnie ważny mecz, musi mieć pewność, że wygramy i zarobi na nas pieniądze.

Szczerze nie lubię tego mężczyzny. Typowy materialista. Chce nas wykończyć tylko po to, aby zarobić pieniądze, lecz przyzwyczaiłem się do takiego towarzystwa. Bardzo dużo osób najpierw patrzy na stan portfela, a potem decyduje się czy watro się z tą osobą znać. Pieniądze zaczęły rządzić światem, a podobno one szczęścia nie dają.

- Za dwa dni odbędzie się kolacja, na którą was zapraszam i waszą osobę towarzyszącą. To na tyle, możecie iść — powiedział, a ja na pięcie odwróciłem się w stronę szatni.

Wziąłem tylko swoje ciuchy i wyszedłem. Nie miałem siły, aby się przebrać, a pod prysznic wskoczę w domu. I tak mam blisko do niego stąd.

Wyszedłem z hali i szybkim krokiem skierowałem się do mieszkania. Jak dobrze, że mam je tak blisko. Cieszę się, że pomyślałem o tym, zanim kupiłem. Przynajmniej teraz, zamiast stać w kilometrowych korkach, mogę pójść spać. To mnie podnosi na duchy.

Wyciągnąłem z torby klucze i już po chwili znajdowałem się w środku. Kliknąłem odpowiedni guzik, a drzwi od windy się otworzyły. Wszedłem do środka i udałem się na dwunaste piętro. Trochę wysoko, więc cieszę się, że posiadają windę. Chyba bym na kolanach wchodził tak wysoko. Oparłem plecy o ścianę w windzie i czekałem, aż będę na odpowiednim piętrze. Ciepły prysznic i miękkie łóżko to jest coś, o czym marzyłem. Wysiadłem z windy i szybko skierowałem się do mieszkania L05. Już po chwili byłem w środku. Rzuciłem torbę na podłogę, przednio zamykając drzwi. Ściągnąłem buty i od razu udałem się do łazienki. Tam w mgnieniu oka pozbyłem się zbędnych ubrań.

Wszedłem pod prysznic, a ciepła woda otuliła moje ciało. Po pięciu minutach wyszedłem. Nałożyłem ręcznik na mokre włosy i zawinąłem go w tak zwany „turban". Wytarłem dokładnie całe ciało, po czym wyszedłem z łazienki tak, jak mnie Bóg stworzył. Udałem się do swojego pokoju i wyciągnąłem bokserki, zakładając je. Przelotnie spojrzałem na zegarek 20:46, a ja już ledwo się na nogach trzymam, lecz to nie powstrzymało mnie od pójścia na balkon, tylko po to, aby poczuć nikotynę w płucach.

Chwyciłem czerwone Marlboro do dłoni i wyszedłem na balon. Nie było mi zimno, bo jest aż gorąco na dworze. Usiadłem w bokserkach na krześle i włożyłem jednego z papierosów pomiędzy usta. Odpaliłem zapalniczką go i mocno się zaciągnąłem. Mam dwa dni wolnego, mogę sobie wypocząć, lecz za 48 godzin będę na kolacji z trenerem i chłopakami z drużyny. Każdy z nich przyjdzie ze swoją piękną żoną, bądź dziewczyną. Tylko Styles jak zwykle sam. Szczęścia ja do miłości nie posiadam. I nigdy nie czułem do żadnej kobiety nic więcej aniżeli zauroczenie. A już dawno powinienem był się zakochać.

Czas przelatuje mi przez palce, a ja nic nie mogę na to poradzić. Dwadzieścia cztery lata minęły niczym jeden dzień. Nie wiem, nawet kiedy. Prasa się ze mnie śmieje, że zostanę starym kawalerem. Nawet kiedyś myśleli, że jestem homoseksualistą, dlatego nie widują mnie w obecności kobiet, lecz tak nie jest. Co prawda, od kiedy zacząłem się robić popularny, nie miałem żadnej dziewczyny. Nie moja wina. Brak czasu do tego doprowadził. Może też po prostu nie jestem na to gotów. Nie dojrzałem emocjonalnie do tego, aby mieć kobietę.

- Koszykarze nie powinni palić — mruknęła jakaś osoba.

Poznałem ten głos, uśmiechnąłem się mimowolnie i odwróciłem głowę w jej stronę. Miała na sobie męską koszulę i cztery pierwsze guziki były odpięte, ukazując jej biust. Musi mieć chłopaka.

- Czyli uzupełniłaś informację o mojej osobie?

- Nie ja, a mój brat, który kazał mi wyjść do ciebie i poprosić o autograf — powiedziała zirytowana.

A ja wtedy zauważyłem w jej dłoniach długopis i kartkę. Wyglądała jak po dobrym seksie, a nie spotkaniem z bratem.

- Koszula też brata? — Zapytałem, podnosząc się i podchodząc do barierki, która nas oddzielała.

Pokręciła głową na tak. Okey.

Wyciągnąłem dłoń w jej stronę, a ona zmarszczyła czoło nie wiedząc, o co mi chodzi. Po chwili zrozumiała i podała mi kartkę i długopis.

- Ty też mógłbyś się ubrać — szepnęła, a ja się zaśmiałem.

- Nie powiedziałem, że mi przeszkadza to, jak jesteś ubrana — odparłem, oddając jej kartkę z autografem. Prychnęła na moje słowa, odwróciła się i wróciła do swojego mieszkania. Uśmiechnąłem się szeroko, po czym sam wszedłem do swoich czterech ścian i rzuciłem się na łóżko. Gdy tylko przyłożyłem głowę do poduszki, od razu usnąłem.  


✯✯✯







Hi, beautiful✯ • stylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz