- W słonecznym Beverly Hills temperatury sięgają zenitu. Jeszcze nigdy nie były, aż tak wysokie. - zagaił prowadzący w radiu (nie wiem jak się nazywa taki gościu xD). - Teraz opowie o tym meteorolog George Stevence*.
- Dziękuję Joe. Tak to jedne...
- Nareszcie koniec świata! Mam już dość tych upałów! - zawołała Maggie.
- Mag, ale ty masz dopiero 5 lat...
- Blue, ty masz 15, ale dużo starsza intelektem to ty nie jesteś...
- Ty mała jędzo - chciałam ją zacząć gonić, ale jest zbyt gorąco...
- Moje dorosłe - wróciła mama ze sklepu, podeszła do nas i pocałowała nas w czoła. - Idźcie wypakować lepiej zakupy. Kupiłam jakieś lody.
Nagle wstałyśmy i wybiegłyśmy jak oparzone. Wbiegając do kuchni Meg podłożyła mi nogę i ległam jak długa.
- Ałłł... - powiedziałam głośno.
- Upss... To było przypadkiem - odpowiedziała śmiejąc się.
- Co się stało? - do kuchni wpadła mama.
- Nic, nic. - wstałam szybko i skierowałam się w stronę toreb z zakupami.
Wypakowałyśmy wszystko sprawnie i wreszcie otworzyłyśmy lody. Okazało się, że były... ROZTOPIONE!!!!! Myślałam, że wybuchnę, ale uspokoiłam się i wypiłam moje "lody". - Mamo wychodzę! - krzyknęłam w stronę salonu gdzie mama poszła zaraz po tym jak zajęłyśmy się wypakowywaniem i ruszyłam w stronę mojego pokoju, na piętro wyżej.
- Dobrze! - odkrzyknęła.
Wzięłam torebkę, całą kasę jaką miałam, telefon, klucze, krem z filtrem, którym nasmarowałam się jeszcze przed wyjściem. Na głowę nałożyłam słomiany kapelusz. Z biurka porwałam jeszcze okulary przeciwsłoneczne. Zbiegłam po schodach i wyszłam na zewnątrz. Słońce prażyło nie miłosiernie. Skierowałam się w stronę mostku, który stał niedaleko mojego domu. Z daleka zobaczyłam moją przyjaciółkę, piękną blondynkę o zielonych oczach i delikatnie piegatym, lekko zadartym nosie.
- Hej - przytuliłyśmy się.
- Tylko posłuchaj, aż nie mogę...
-------------------------------------
*Nazwisko wymyślone xD
I jak Wam się podoba pierwszy rozdział? Jeżeli chcecie wiedzieć co się wydarzyło dalej, przeczytajcie kolejną część, która już niedługo!
