Rozdział XVII

3K 240 22
                                    

Obudziłam się po jakimś czasie. Na zegarze widniała 12:32. Lekarz wszedł do sali.

- Wreszcie się obudziłaś. Zacząłem się niepokoić. - powiedział po wejściu do sali.

- Ile spałam? - zmarszczyłam brwi.

- Trzy dni.

- O Boże. - wyrwało mi się. - Mam jedni pytanie.

- Tak?

- Ile mam czasu?

- Jeżeli zaczniesz leczenie to możliwe jest wyzdrowienie. - lekarz domyślił się o co mi chodzi.

Po tych słowach się rozchmurzyłam. Jest szansa. Nawet się uśmiechnęłam.

- Chcę się leczyć.

- Miałem nadzieję, że to powiesz. - uśmiechnął się lekarz.

Odwzajemniłam gest, a lekarz wyszedł z sali. Leżałam sama i potem wkroczyła pielęgniarka.

- Tu masz pierwszą dawkę lekarstw. - uśmiechnęła się przyjaźnie co odwzajemniłam. - Za sześć godzin będzie kolejna.

- Aż tyle?

- Przykro mi. - powiedziała smutnym głosem.

Westchnęłam i wziełam kubek z wodą od pielęgniarki i pokolei łykałam kolejne świństwa. Pielęgniarka wyszła na korytarz i od razu po tym do sali weszła moja mama wraz z Leo. Brunet pocałował mnie w czoło, a mama przytuliła.

- Chcesz zacząć leczenie? - zapytała mama.

- Yhym. - uśmiechnęłam się smutno.

- Cieszę się, że podjęłaś taką decyzję. - odpowiedziała.

- Yhym... - powtórzyłam. - Co u was?

- W sumie nic ciekawego... - powiedział Leo. - Teraz cały czas sprawdziany... Nagraliśmy nową piosenkę. - uśmiechnął się brunet.

- A u nas... Nie jest źle... Kate pomaga mi w domu. - uśmiechnęła się.

- To dobrze. - teraz ja się uśmiechnęłam, ale to nie był szczery uśmiech...

Nie potrafiłam się szczerze uśmiechać. Za bardzo byłam przybita. Za bardzo się bałam. Bałam się śmierci, która prawdopodobnie nadejdzie. Leo i mama widząc, że nie za bardzo jestem chętna do rozmowy opuścili salę. Siedziałam sama ze swoimi myślami. Chwyciłam telefon i sprawdziłam facebook'a. Pierwsze co mnie zdziwiło to ilość wiadomości. Kliknęłam w ikonkę rozmów i pokazała się lista ostatnich konwersacji. Wszystkie były w stylu...

"Ale ci współczuję :(. Czekam na wieści. Będziesz w nowym roku sskolnym?".

Nie za bardzo rozumiałam. Oni się dowiedzieli, że mam... Raka? Skąd? Zmarszczyłam brwi i weszłam na oficjalną stronę BAM. Ostatni post to:

"Moja księżniczka w szpitalu :(, bardzo się o nią martwię :( - leo".

Wiem jedno. Nie powiedział o raku... Trzymając telefon wylogowałam się z facebook'a i wyłączyłam aplikację przeglądarki. Weszłam na kontakty. Wyszukałam numer bruneta i zadzwoniłam. Po trzech sygnałach usłyszałam jego głos:

- Halo?

- Hej. Tu Blue. (Dziękuję Wiki143 za poprawę xDD)

- Hej skarbie.

- Dlaczego to napisałeś?

- Hm? O co chodzi?

- O tego posta na fb...

- Aa... Nie wiem, tak po prostu. Poza tym wiele naszych Bambinos lubi cię i napewno chcą wiedzieć co się z tobą dzieje.

- Ehhh... Ale ja nie chcę litości.

W tej chwili do sali weszła pielęgniarka z kolejną porcją leków.

- Muszę kończyć. Lekarstwa czekają. Bajuu.

- No okay. Cześć.

I rozłączyłam się. Z niepokojem spojrzałam na ilość lekarstw i przełknęłam ślinę.
-----------------------------------------
Nie mam w ogóle weny ;-;. Przepraszam, że rozdział jest taki do dupy no ale nie wiedziałam co napisać xD. Chciałam już dodać ten rozdział, więc mam nadzieję, że nie jest tak źle.

ILYSM :****

Dream | L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz