Zaraz po konfrontacji z pająkiem i Melą wróciłam do pokoju. Włączyłam laptopa, a potem kliknęłam ikonę internetu. Wpisałam adres youtuba i włączyłam playlistę... Bars&Melody, a kogo innego?
Słuchając "Beautiful" usłyszałam dźwięk wiadomości. Spojrzałam na wyświetlacz. Kate.Kate 11:37
Przejdziemy się gdzieś po zakupach?Blue 11:38
JasneKate 11:38
Okay, tylko pamiętaj 16!Blue 11:39
Pamiętam.Chwilę potem szła kolejna piosenka BAM - "Shining Star"
Zaczęłam nucić...
You're my shining star,
I searched from near to far
And all day long you were,
right here my baby...
Kolejna piosenka, którą ubóstwiam. Po zaśpiewaniu i przetańczeniu kilku kolejnych piosenkek sprawdziłam telefon. Była już 13:22. Ale ten czas szybko mija. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie obiad (makaron), czyli podgrzałam go i nałożyłam na talerz, polałam sosem słodko-kwaśnym, a do tego szklanka coca-coli. Idealnie. Zjadłam pyszny obiad, pozmywałam i wróciłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam miętową bluzkę z wycięciami na plecach oraz krótkie, jeansowe spodenki. Poszłam do łazienki, zrobiłam delikatny makijaż i włosy upiełam w koka i wypuściłam kilka pasm włosów z przodu. Wyglądałam okay. Sprawdziłam godzinę na telefonie. Była 14:26. Potem zeszłam na dół do salonu. Włączyłam telewizor i przeglądałam kolejne kanały. Wreszcie trafiłam na jakiś film. Okazał się świetny. Kiedy się skończył sprawdziłam godzinę, była 15:45. Postanowiłam już wyjść. Wróciłam do pokoju i wzięłam torebkę, w której już wszystko miałam spakowane i wyszłam z domu. Słońce znowu prażyło. Jeszcze chwila i umrę. Ruszyłam w stronę naszego ukochanego mostka. Kate jeszcze nie było, więc usiadłam na ławeczce. Rozglądałam się wypatrując jej. W pewnym momencie w oczy rzucili mi się dwaj chłopcy. Mniej więcej w wieku 16 lat. Rozpoznam ich wszędzie! To we własnej osobie idą w moim kierunku Leo i Charlie! Pisnęłam cicho mając nadzieję, że nikt nie usłyszał. Kiedy byli już nie daleko. Podeszłam do nich.
-Cze... Cześć... Yy jestem... Yy Blue. - zaczęłam się jąkać.
- Cześć... Czy my się znamy? - wszędzie rozpoznam głos Leo.
- 143* - powiedziałam.
- Haha. - zaśmiali się, a ja jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Chociaż nie wiem czemu skoro to był życzliwy śmiech. - Nie masz się czym stresować.
Wyciągnęłam powoli kartkę.
- Mogę... Yyyy prosić o... Yyyy autograf?
- Jasne. - tym razem odezwał się Charlie.
- Charlie... - zawachałam się.
- Tak?
- Mógł byś napisać dla Kate? - To moja przyjaciółka i jesteś jej mężem, a Leo jest mój - i właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie co ja powiedziałam.
Wszyscy we trzej wybuchnęliśmy nagle śmiechem.
- Jasne. Więc dla mojej ukochanej żony Kate - Charlie Lenehan.
- Dziękuję ci bardzo.
- To teraz ja. - uśmiechnął się Leo. - Dla Blue. Dziewczyny od której, dziś dowiedziałem się, że jestem żonaty - Leondre Darvies.
- Hahaha - roześmiałam się, a oni mi zawtórowali.
- Okay, my już musimy spadać. Do zobaczenia. - powiedział Leo.
- Paa. - uśmiechnęłam się sama do siebie. Czy on powiedział do zobaczenia? Wierzy, że się spotkamy. I teraz już się uśmiechnęłam na całą szerokość mojej twarzy. Wróciłam na swoje miejsce. Jakieś pięć minut potem zobaczyłam Kate.
- Hej. Przepraszam, za spóźnienie. - powiedziała zdyszana i zaśmiała się.
- Szkoda, że nie przyszłaś pięć minut wcześniej.
- Czemu?
- Spotkałam BaM!
- Serio?
- Tak. Mam nawet autografy. Od Charliego dla ciebie i od Leo dla mnie.
- Pokaż.
- Patrz.
Opowiedziałam jej o wszystkim, a ona miała łzy w oczach kiedy doszłam do tego, że powiedziałam Charliemu, że jest jej mężem. Potem mnie przytuliła i poszłyśmy na zakupy.
Ja kupiłam sobie malinową sukienkę do połowy ud z siateczką przy dekolcie, biały crop-top (nie wiem jak to się piszę xD) z czarnym napisem Selfie Queen, a nad i było różowe serduszko i do tego czarne legginsy. Byłam zadowolona.
Kate kupiła sobie granatową sukienkę z krojem takim samym jaki mam ja, czarny crop-top z napisem I have to stay i do tego białe legginsy. Były dosyć grube więc nie prześwitywały tak jak i moje. Potem poszłyśmy do drugiego sklepu gdzie wybrałyśmy sobie buty. Ja czarne convers, a Kate białe. Potem z zakupami udałyśmy się do parku gdzie kupiłyśmy sobie lody. Po godzinie chodzenia postanowiłyśmy wrócić do domu. Rozdzieliłyśmy się na moście, a ja nadal myślałam o tym jaki Leo jest cudowny. Kolejny raz go spotkam na koncercie za niecałe dwa dni. Byłam tak podekscytowana. Wróciłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni. Na kolacje zjadłam kanapki z dżemem i wypiłam kakao. Spojrzałam na telefon 19:37. Poszłam na górę. Najpierw do pokoju gdzie odłożyłam zakupy i torebkę. Wzięłam pidżamę i ruszyłam w stronę łazienki. Kiedy trzymałam klamkę usłyszałam w radiu: Jeszcze tylko trzy dni do koncertu BaM. A teraz kilka słów od chłopaków.
- To niesamowite jacy są tu życzliwi ludzie. - powiedział Charlie
- Tak. Chcieliśmy pozdrowić nasze żony. - zaczęli się śmiać i ja sama się uśmiechnęłam.
- Żony? - zapytał zdziwiony prezenter.
- Dziewczyna, którą dziś spotkaliśmy powiedziała, że wraz z jej przyjaciółką są naszymi żonami.
- Och, my też pozdrawiamy te dziewczyny. - powiedział drugi prezenter.
Sama zaczęłam się śmiać i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Potem na telefonie włączyłam piosenki BaM. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-----------------------------------
I jak Wam się podoba? Dziś wystąpili już chłopcy <3. Spodziewaliście się?*143 - tytuł płyty BarsAndMelody. Oznacza "I Love You" - chodzi o liczbę liter w każdym słowie.