Rozdział XIV

2.9K 244 17
                                    

Zeszłam po schodach na piętro niżej i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole.

- Mamo! Meg jeszcze nie wstała? - zapytałam.

- Wstała. Tylko poszła do sklepu po sok. Za godzinę wyjeżdżamy. Masz listę?

- Tak. - wyszczerzyłam się. Poczułam wibracje, czyli, że albo ktoś do mnie dzwoni albo mój telefon włączył wibrator. A jednak to pierwsze.

Ale kiedy zobaczyłam kto dzwoni... Wyświetlało mi się zdjęcie Leo i podpis "Misiek ❤". Jeszcze nie zmieniłam. Po dłuższym zastanowieniu postanowiłam odebrać.

- Halo? - zapytałam oziębłym tonem.

- Hej. To ja Leo. Chciałem się z tobą spotkać.

- Po co? - zmarszczyłam brwi, mimo że wiedziałam iż on tego nie zobaczy.

- No... Chciałem... No wiesz... - mówił Leo.

- Ehh... - westchnęłam. - Nie chcę. Rozłączam się.

- Nie! - krzyknął mi prosto do ucha. - Przepraszam... Proszę, zależy mi.

- Dobra... Gdzie? - odpowiedziałam zła.

- W Starbucksie? W centrum.

- Niech ci będzie. Pa. - powiedziałan po czym kliknęłam czerwony przycisk.

Wzięłam głęboki wdech. Poczułam tym razem krótkie wibracje. Spojrzałam na wyświetlacz. Jedna wiadomość. Otworzyłam ją.

Misiek ❤:
O 16. Okay?

Ja:
Okay.

Popatrzyłam na mamę. Chciałam już jechać, zapomnieć o tym wszystkim. Podeszłam do stołu i chwilę potem usłyszałam zamykanie drzwi. Do kuchni weszła Meggie z siatką pełną soków. Ja patrzyłam nie przerwanie w zegar ścienny. Bałam się tego spotkania. Bałam się spojrzeć Leo w oczy, mimo że to on powinien się tego bać. W oczach zebrały mi się łzy na wspomnienie koncertu, jego pocałunków. Nagle poczułam silny ból głowy. I odpłynęłam...

------------------------------
Tam, tam, tam, taaam. I jak Wam się podoba? Byłby o wiel, wiele wcześniej, ale przyjechali do mnie goście i nie zabrdzo dałam rady. Przepraszam, że taki krótki ;-;.

ILYSM

Dream | L.D.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz