- Luke -
- Hemmings! Do cholery jasnej! Hemmings! - Słyszę czyjś krzyk, który zagłusza muzykę płynącą ze słuchawek. Dla pewności zdejmuje je, żeby upewnić się, że to nie są żadne omamy i po chwili wracam do wykonywanej przez siebie czynności.
- Lucasie Robercie Hemmings! Lucasie... - Nienawidzę, gdy ktoś zwraca się do mnie pełnym imieniem, więc zaciskam pięści i z hukiem otwieram drzwi.
- Czego?! - Warczę rozglądając się dookoła. Ucieszyłem się zauważając, że mamy nie ma w domu, przynajmniej ona jedna mnie rozumie i dała mi spokój.
- Grzeczniej, jestem starszy - Irwin wyłonił się zza ściany - Możesz mi powiedzieć, co ty odpierdalasz? - dodał wsuwając dłonie w kieszenie. Przeklinał tylko i wyłącznie wtedy, gdy był ostro wkurzony. Tylko, co ja z tym miałem wspólnego?
- O co ci chodzi? - Zmarszczyłem brwi idąc w kierunku salonu.
- O co mi chodzi? Chodzi mi o Tris! Coś ty jej nagadał? Podobno leży i płacze w poduszkę. Przez kogo? Przez ciebie, idioto - Odpowiedział siadając na kanapie - Słucham, tłumacz się, idioto - dodał
- Nie nazywaj mnie tak - Warknąłem.
- A jak? Wolisz debil, czy pacan? - Wymienił wiedząc, że denerwuje mnie jeszcze bardziej - A może skurwiel? - dodał patrząc się na mnie mściwie.
- Tak, idealnie - Wycedziłem przez zamknięte zęby - Co zrobiłem, tak? - dodałem
- Tak - Odpowiedział krzyżując dłonie na klatce piersiowej - Słucham, debilu.
- Powiedziałem, że lepiej byłby gdybyśmy o tym zapomnieli! - Uderzyłem pięścią w stolik, a szyba, która stanowiła jego główną część prawie pękła.
- Czego ty się naćpałeś? - Zmarszczył brwi nie podnosząc głosu - Dla ciebie może to znaczyło tyle co nic, może chciałeś ja tylko przelecieć, ale ona ma uczucia! I nie mówię tego tylko i wyłącznie, dlatego, że jest moją przyjaciółką - dodał - Gdybyś to nie był ty, mój przyjaciel to z radością odstrzeliłbym ci klejnoty.
- Mówienie jedno, a robienie to drugie - Uśmiechnąłem się do niego sarkastycznie, a in uniósł brew.
- Chcesz się przekonać? - Zapytał - Nie zapominaj, że mam ojca policjanta - dodał, a uśmiech z mojej twarzy momentalnie zniknął.
- Nie chciałem jej zranić, zrozum to! I siebie też! Wystarczająco nacierpiałem się przez Mię - Wrzasnąłem jednocześnie powstrzymując się od uderzenia w stolik. Do tej pory spokojnie siedziałem obok szatyna, ale tego było za dużo, jak na ten moment. Zerwałem się z kanapy i zacząłem krążyć po całym pokoju.
- To ty zrozum, że się zakochałeś! - Irwin również wstał - Zrozum też to, że będąc kochanym będziesz zniszczony, a jeśli kogoś pokochasz, to go zniszczysz! Ale trzeba umieć wybrać, dla kogo warto się zniszczyć, a dla kogo nie - dodał
- Pierdolenie - Rzuciłem wplatając palce we włosy. Pociągałem za ich końcówki - Pomiędzy nami, uczucie takie jak miłość nie ma szansy zaistnieć. Nienawiść, czy przyjaźń tak, ale nie miłość Irwin, nie miłość.
- Po pierwsze - Zaczął wymieniać - Miłość i nienawiść dzieli bardzo niewielka granica. Po drugie: Przyjaźń pomiędzy kobietą, a mężczyzną nie istnieje. Miłość, nienawiść, uwielbienie, zazdrość tak, ale nie przyjaźń - dodał - Krótka piłka, Hemmings. Albo ją kochasz, albo nienawidzisz.
- Nie umiem kochać - Stwierdziłem wychodząc na balkon - Już nie - dodałem odpalając szluga.
- Widzę, że to nie ma sensu - W końcu się poddał - Odezwij się, kiedy ogarniesz swoją głupią dupę - dodał, po czym zniknął za ścianą, a kilka sekund później usłyszałem trzaśnięcie drzwi.
--------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o 24? :) Ash taki mądry XD
CZYTASZ
graffiti • hemmings
Fanfiction❝- Spieprzaj stąd, to moja ściana. - Nic z tego, ona jest moja.❞ ~*~ [zakończone ✔] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)