✘ 37

2.4K 192 25
                                    

- Beatrice - 

Poszliśmy do jednej z wielu kawiarni znajdujących się w centrum miasta. Przeszło mi przez myśl wymiganie się od tej całej randki, czy jakkolwiek inaczej to nazwać, jakaś wizytą u lekarza, ale w końcu zrezygnowałam. Nie chciałam zaczynać tej znajomości od kłamstwa. Mogłam zyskać bliską osobę, ale nie na tyle, jak wszyscy sobie teraz myślicie. 

- Więc czym się interesujesz? - zapytał, gdy zajęliśmy jeden z wolnych stolików przy oknie. Oplotłam palcami filiżankę z kawą i wyjrzałam na ulicę. 

- Maluje. - odpowiedziałam, obracając naczynie w dłoniach. Byłam ciekawa jak zareaguje, więc spojrzałam na niego, nie fatygując się, aby zrobić to dyskretnie. 

- Pokażesz mi kiedyś? - uśmiechnął się lekko, upijając łyk swojego napoju.

- Jeśli chcesz ganiać po korytarzach opuszczonego metra, to możemy iść tam zaraz. - przewróciłam oczami, nie widząc już w tym niczego dziwnego. Zaśmiałam się cicho, gdy zakrztusił się swoją kawą - No co?

- Malujesz graffiti? - uniósł brew, jakby sam nie wierząc, w to co powiedział.

- Tak. - wzruszyłam ramionami - To coś złego? - uniosłam brew. Wiedziałam doskonale, że łamiemy prawo, ale wątpiłam szczerze w to, że tamte tunele będą jeszcze komukolwiek potrzebne. 

- Myślałem, że malujesz na płótnie, wiesz, tak normalnie. - mruknął speszony.

- Nie, to nie dla mnie. - pokręciłam głową, w duchu nadal śmiejąc się z jego reakcji. Nie mogłam sobie wyobrazić siebie, jako takiej malareczki, która sama nie wie, czego chce od życia. Nie. Nie taką Tris potrzebuje i chce być. - A Ty? Czym się interesujesz?

- Gram w koszykówkę, biegam, pływam, takie tam. - odpowiedział wymijająco. Dyskretnie przewróciłam oczami. Kolejny sportowiec. Nie żebym miała coś do nich, bo nie mam, ale część chłopców ze szkoły przybrała ten sam schemat na swoje zainteresowania i mnie to znudziło. Ile można?

- Rozumiem. - mruknęłam cicho i odwróciłam wzrok. Camilo Foster, żegnaj się z rodzicami i Calumem, bo gdy tylko wrócę zabieram cię na cmentarz, ale wracam sama. 

- Cieszę się, że się zgodziłaś przyjść tutaj ze mną. - zaczął kolejny temat, na co westchnęłam ledwo słyszalnie. Serio?

- Tak. - oparłam głowę na dłoni, patrząc na niego przelotnie. Potem omiotłam wzrokiem pomieszczenie urządzone w ciepłych barwach i znowu spojrzałam na ulicę. Musiałam się czymś zająć, a tak przynajmniej mogłam obserwować ludzi mijających nas na chodnikach. 

- Umówimy się jeszcze kiedyś? - zapytał znowu, starając się odwrócić moją uwagę od ulicy. Wzięłam głębszy wdech.

- Posłuchaj. - zaczęłam - Nie myśl sobie, że jestem jakąś zimną suką bez uczuć, bo tak nie jest. Po prostu mam dość wrażeń z chłopcami na jakiś czas i nie potrzebuje chłopaka. Przynajmniej nie na ten moment. Ktoś mnie zranił, a moje serce jest jak jakaś pieprzona układanka z tysiąca puzzli, którą trzeba pozbierać i ułożyć od nowa, więc proszę, daj mi spokój - dodałam i wstałam.

- Ale... - również wstał, jakby nie wierząc, że dałam mu kosza. No bo jak to inaczej ująć?

- Przepraszam jeśli cię zraniłam, ale naprawdę na tym etapie życia nie mam najmniejszej ochoty na jakiekolwiek randki, spotkania i cokolwiek jeszcze, co się z tym wiąże. - zabrałam swoją torebkę i rzuciłam na stolik drobne za kawę - Cześć. - dodałam i już mnie nie było. 

***

- Jesteś głupia, czy głupia? - zapytała Camila, gdy siedziałyśmy u mnie w pokoju, oglądając najnowszy film z Jamesem Bondem. - A może głupia, hm?

- Jest jakaś inna opcja? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zatrzymując film.

- Idiotka, debil... - zaczęła wymieniać na palcach, przez co przewróciłam oczami.

- W takim razie jestem głupia. - westchnęłam wiedząc, że nie da mi spokoju - Przyszłaś, żeby prawić mi kazania, czy żeby pooglądać ze mną film?

- I to, i to. - wyszczerzyła się, sięgając po kolejną paczkę chipsów - Nie wiem, dlaczego nie chcesz się za niego brać, przecież jest całkiem w twoim typie. - dodała

- Nie mam na razie ochoty na randkowanie. - mruknęłam, poprawiając się na łóżku - Czy to tak trudno zrozumieć?

- Dobra, dobra. - uniosła do góry dłonie. - Tylko jak zostaniesz starą panną z dwudziestoma psami, to nie wypominaj mi, że nie chciałam ci pomóc. - dodała

I jak tu nie oszaleć? 

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć, hej, heloł. Co sądzicie o 37? Dzisiaj znowu trochę krócej, ew. 

Nadal zbieram dedykacje, więc jeśli chcecie to pisać na dole ⇊

Za tydzień może nie być rozdziału, bo jadę na koncert, ale postaram się was nie zostawić bez niczego x

All the love, Red x

graffiti • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz