✘ 31

2.9K 258 22
                                    

- Beatrice -

Tego dnia pogoda w Sydney była gorsza niż pod psem. Miał wiatr, padało i generalnie było zbyt zimno, jak na to miasto. Siedziałam na przednim siedzeniu samochodu Camili i wyglądałam gdzieś za szybę. Choć oddzielała mnie od tego, co działo się na zewnątrz to czułam jak bardzo okropnie jest na zewnątrz.

- Wrednie - Mruknęła Camila podkręcając ogrzewanie - Choć lubię deszczową pogodę, to nie aż w takim stopniu - dodała

- Mogłoby być gorzej - Wzruszyłam ramionami, a wtedy jakby na zawołanie zaczęło padać dwa razy mocniej. Zaśmiałam się nerwowo, a Camila westchnęła cicho mając tak samo, jak ja dość panującej pogody.

- Wiesz może, co Irwin chce pooglądać? - Zapytałam odwracając głowę w jej kierunku.

- Znając jego to pewnie jakieś starocie, w końcu to Ashton - Dziewczyna przewróciła oczami, a ja musiałam się z nią zgodzić. Ashton miał zupełnie inne zainteresowania niż chłopcy w jego wieku. Owszem grał czasem w koszykówkę, piłkę nożną, czy siatkówkę, ale zdecydowanie lepiej czuł się z aparatem w dłoni, czy przed telewizorem oglądając jeden z niemych filmów.

***

Wchodząc na przedostatnie piętro budynku, w którym mieszkał Irwin nieco się zmęczyłam. Pokonać tyle schodów, to coś w rodzaju małego wyznania, które musiałam wykonać za każdym razem, gdy robiłam coś wspólnie z Ashton'em. Zadzwoniłam dzwonkiem i spokojnie zaczekałam, aż otworzy mi drzwi. W tym samym czasie dotarła do mnie Camila, a Ashtona jak nie było, tak nie było. Zadzwoniłam ponownie dzwonkiem i dodatkowo zapukałam dosyć mocno w drzwi.

- Ashton! - Krzyknęła Camila uderzając pięścią w drewnianą powłokę - Rusz się! Nie będziemy tu stały przez resztę dnia - dodała zakładając dłonie na biodra. Usłyszałam z drugiej strony kroki i wiedziałam, że nasza metoda poskutkowała. Po chwili drzwi się otworzyły i stanął w nich Irwin.

- W końcu - Mruknęła Camila - Dłużej się nie dało? - dodała

- Nie - Wystawił w jej kierunku język, a ona przewróciła oczami. Wyszczerzył się do niej, a potem zamknął mnie w szczelnym uścisku.

- Stęskniłem się, wiewiórko - Przyznał i przy okazji potargał mi włosy.

- Ja też, kundlu - Powiedziałam odwzajemniając przytulenie.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Irwin wepchnął mnie niemal siłą do swojego mieszkania i zamknął je od zewnątrz.

- Ej! Co jest?! - Krzyknęłam jednocześnie uderzając pięścią w drewnianą powłokę.

- Nie wypuszczę was stąd dopóki się nie pogodzicie! - Odkrzyknął, a ja nie wiedziałam, o co chodzi. Zmarszczyłam brwi i oparłam się o drzwi. Westchnęłam cicho i nacisnęłam lekko klamkę mając nadzieje, że tylko tak gadał, ale wszystkie moje nadzieje spełzły na niczym. Odepchnęłam się od drzwi i niepewnym krokiem ruszyłam w kierunku salonu.

- Ashton?! Co tak długo?! - Z pokoju, do którego zmierzałam dobiegała głośna muzyka, więc nie dziwie się, że nie było słychać moich krzyków. Po chwili jednak wszystko ucichło, a ja staje w progu salonu i niepewnie rozglądał się dookoła.

- Co tu robisz? - Pyta blondyn. Siedzi na kanapie z napoczętym piwem w ręce i kontrolerem w drugiej.

- O to samo mogłabym zapytać ciebie - Mruknęłam krzyżując dłonie na piersi.

- O co tu chodzi? - Zmarszczył brwi i odłożył trzymane przez siebie rzeczy na stolik. Wstał, bez słowa mnie wyminął, a po chwili usłyszałam, jak zaczyna dobijać się do drzwi.

------------------------------------------------------------------------------------------

Późno, ale jest. Jak oceniacie? 

graffiti • hemmingsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz