✬✬✬ 8 ✬✬✬

528 36 5
                                    

                    ○   ○   ○

         Maria siedziała załamana w sypialni na łóżku przeglądając zdjęcia córki. Już dłużej nie mogła! W oczach pojawiały jej się miliony łez. Cisza, która panowała w mieszkaniu, raniła ją. Zawsze, gdy Kinia była w domu, tyle mówiła, tyle żartowała i opowiadała! Tęsknota za córką wdarła się do serca matki, która położyła się na łóżku. Była taka bezradna. Gdyby tylko mogła coś zrobić...

        Są czasem chwile, że człowiek czuje wyrzuty sumienia, że nie może zaradzić temu, co się dzieje. Że nie może zaradzić, że krzywda dzieje się własnemu dziecku. Gdyby tylko wiedziała, gdzie jest jej córeczka, nawet pieszo by do niej pobiegła, choćby to było na drugim końcu Polski! Tak naprawdę, dopiero, gdy zabrakło Kingi, poczuła jak bardzo ją kocha... 

          -Mamo - do sypialni wszedł jej syn - Adam przyszedł. Chciał z tobą porozmawiać. Dzwonił do drzwi chyba z pięć minut.

         -Przepraszam... - powiedziała i ruszyła do salonu, nie martwiąc się, że źle wygląda. 

          -Dzień dobry pani! - chłopiec jak zwykle, przywitał ją elegancko. Zawsze, kiedy przychodził ten młodzieniec do jej domu, była w siódmym niebie. Uwielbiała go i jeszcze bardziej cieszył ją fakt, że zabiega o względy jej córki. 

        Kinga nie miała w zasadzie chłopaka. No właśnie, w zasadzie... Kinga miała swoje zasady, których ściśle się trzymała. Nie była łatwa do zdobycia. Adam od dłuższego czasu przychodził do niej, umawiali się gdzieś, spędzali ze sobą czas. Kto wie, czy nawet się nie całowali? Ona jednak nie mówi o nich jako o parze. Gdy Maria spytała ją, czy są razem, Kinga odpowiedziała - Jest to stan między przyjaźnią, a miłością, więc na pewno nie jest to przyjaźń, ale nie można tego nazwać miłością. Maria nigdy nie mogła tego pojąć, no bo przecież, rzeczy trzeba nazywać po imieniu - albo coś jest miłością, albo nią nie jest. Czekała jednak, że kiedyś będą się kochali i zostaną parą. Dlatego też, tak bardzo cieszyła się, gdy przychodził do jej domu. Tym razem tak nie odczuła...

       -Stało się coś? - spytała przerażona.

       -Chciałbym powiedzieć, że bardzo współczuję. Sam byłem przestraszony, gdy się dowiedziałem. Czuję się też trochę winny, no bo... Bo...

       -Co? 

      -Poszedłem za Kingą, chcąc ją dogonić i się z nią umówić... Ale później znikła mi z oczu, nie miałem pojęcia, gdzie się podziewała, ale kilkanaście minut później, gdy ruszyłem na przystanek usłyszałem jakiś krzyk. Nie wiem, czy to ona, nie jestem pewien, ale... To mógł być jej głos. Chciałem pobiec do niej, ale z powodu, że to nie było na pewno, a przyjechał autobus wsiadłem do niego... Jestem okropny - W oczach Adama pojawiły się łzy - Tak bardzo się jednak o nią martwię, a nie wyobrażam sobie, co musi pani czuć.

       Kobieta przytuliła Adama. Oboje tym gestem pokazali swoją bliskość, że oboje cierpią. No i... oboje płakali, ubolewając nad stratą bliskiej osoby....

      -Kocham ją... - powiedział nagle. Był to pierwszy raz, kiedy wyznał to komukolwiek poza swoimi kuplami. 

      -Wiem. Od dawna to już wiem.

        





Uciec przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz