✬✬✬19✬✬✬

295 24 18
                                    

           Po dłuższej jeździe samochodem, dotarliśmy na miejsce. Weszliśmy do jakiegoś baru, który był mi zupełnie nieznany. Filip mówił, że podają tutaj świetne zapiekanki. 

          Zajęliśmy miejsce w rogu, na końcu pomieszczenia. Filip podszedł do lady i złożył zamówienie. 

          -Gdzie my właściwie jesteśmy?- zadałam podejrzliwe pytanie. 

          -W barze?

          -Miałam na myśli, w jakim mieście? 

          -W Rzeszowie- wzruszył ramionami, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie.

          -Jak to, w Rzeszowie?!- niemal krzyknęłam. Byłam tak przerażona, że nie potrafiłam się otrząsnąć. Kilka osób siedzących przed nami, odwróciło się. Postrzeliłam ich spojrzeniem, dlatego po chwili zajęli się własnymi sprawami i nie zwracali już na nas uwagi. 

          Próbowałam wyobrazić sobie odległość między Wrocławiem, a Rzeszowem- Ile to może być kilometrów -myślałam-Czterysta? Pięćset? 

          -Cicho... Normalnie... Jesteśmy w Rzeszowie. Tylko spokojnie, nie denerwuj się. 

          Normalnie? Jakie "normalnie"?- myślałam- Wywiózł mnie z Wrocławia, aż tutaj? Po co? 

          -Spokojnie? Dlaczego tak daleko?- czekałam zniecierpliwiona na odpowiedź. 

          -A jak myślisz?-powiedział z przekąsem. 

          Wzdychnęłam ciężko. Rzeczywiście, mogłam się domyślić odpowiedzi. Wywiózł mnie aż tutaj, żeby mnie tak szybko nie znaleźli, a także, aby mnie nikt nie rozpoznał. Tylko nadal nie rozumiałam, w jaki sposób uprowadzenie mnie, miało mu w czymkolwiek pomóc? Przecież to nie uczyniłoby go szczęśliwym. Wolałam jednak ominąć te pytanie, gdyż wiedziałam, że gdybym je mu powtórzyła, znów zrobiłby się nerwowy i przywołałabym jego wspomnienia. 

          Nie chciałam mu też zaufać, gdyż kompletnie go nie znałam i w dodatku ciężko byłoby mi to zrobić, no bo jak mogłam zaufać komuś, kto mnie uprowadził? 

           -Zapiekanki numer dwa!-usłyszeliśmy wołanie barmanki. 

           -Ja pójdę-powiedział, a ja skinęłam głową potwierdzająco. Gdy odszedł od stolika, a ja nie miałam w kim utkwić wzroku, spojrzałam na stolik obok. Siedziała w nim para patrząca sobie głęboko w oczy. Chłopak, blondyn o zielonych oczach, pocałował rękę partnerki, a ona zarumieniła się cała. Później szeptał jej coś po cichu, a ona z każdą chwilą bardziej się uśmiechała. Pomyślałam, że i jak mogłabym przeżyć coś podobnego, ale kiedy i z kim? Czy Adam byłby tą odpowiednią osobą? Gdy zobaczyłam tą parę, zatęskniłam za nim mocno, bo w tej chwili zdałam sobie sprawę, że Adam patrzył na mnie w taki sam sposób, jak ten chłopak na swoją dziewczynę, a może żonę? Czy powinnam była dać Adamowi szansę? Czy gdybym ją już wcześniej dała, nie doszłoby do tego, co się stało? 

         -O czym tak myślisz?- spytał podając mi wielką, pachnącą zapiekankę i herbatę. 

         -Dziękuję- odpowiedziałam nie zważając na jego wcześniejsze pytanie. No bo przecież nie powiedziałabym mu, że myślę o Adamie i o miłości. 

          -Pytanie za pytanie?

          -Proszę?- zdziwiłam się.

          -Mówiłaś, że tak mało o mnie wiesz, więc masz szansę lepiej mnie poznać. Na zmianę będziemy zadawać sobie pytania. Ale odpowiadając, mamy mówić jedynie szczerą prawdę. 

Uciec przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz