Następnego dnia, gdy się obudziłam poczułam niesamowity zapach. Gdzie ja byłam? U nas w kuchni? Nie... Mama nigdy nie przygotowuje czegoś, co tak wspaniale pachnie... A może jestem u babci? Są ferie? Nie...
Dopiero, gdy otworzyłam oczy, zorientowałam się, gdzie jestem. Zasmucił mnie niezwykle ten fakt. Spojrzałam na zegar wahadłowy, który wisiał po mojej lewej stronie. Już dziewiąta?
-Co to? - spojrzałam z zaciekawieniem na garnek na kuchni, w którym coś się gotowało. No i to coś niezwykle pachniało!
-Zupa grzybowa.
-Grzybowa?
-No, tak... Nigdy nie jadłaś zupy grzybowej?
Nagle przed oczami ujrzałam obraz wspomnienia, kiedy babcia mi gotowała taką zupę, gdy byłam jeszcze malutka. Siedziałam, niecierpliwie wiercąc się na krześle. Byłam taka głodna! Opowiadałam babci przeróżne niezwykłe rzeczy, które dzisiaj wydają mi się zwykłymi głupotami. Ale babcia wysłuchiwała je, udając że wywierają na niej równie ogromne wrażenie jak na mnie. Gdy obiad był gotowy, a babcia nalała mi zupy do talerza, ja chwyciłam natychmiast łyżkę i nie zważając na przestrogę babci, że zupa jest gorąca, włożyłam do ust pełną łyżkę. Poparzyłam sobie język. Eh, jak ja wtedy płakałam! Babcia wtedy objęła mnie i podała trochę masła na papierku. Powiedziała, że to pomoże. No i rzeczywiście, gdy włożyłam do buzi masło, język prawie w ogóle nie piekł. Później pochwaliłam się mamie, jaka to ja byłam dzielna, że wcale nie płakałam, choć było to kłamstwo.
-O czym myślisz? - wyrwał mnie z rozmyślania głos Filipa.
-O babci. Znaczy się, o jej zupie. Też taką mi kiedyś gotowała...
-Spróbuj czy może być, bo ja się niespecjalnie na tym znam... - podał mi na łyżce zupę. Najpierw podmuchałam, nie powtórzyłabym drugi raz tego samego błędu. Gdy posmakowałam, chciałam to wypluć.
-I jak?
-Smakuje jak siuśki - pokręciłam głową - Stanowczo brakuje pieprzu. Aha, no i ziele angielskie. Domyślam się, że nie dałeś?
-Co to jest ziele angielskie? - był zdziwiony i zrobił zabawną minę - Nie posiadam jakichś tam zagranicznych, nieznanych przypraw.
"Zagranicznych, nieznanych przypraw" - szumiało mi w głowie i nie mogłam się z tego powodu to przestać śmiać. Trochę dziwnie się czułam, że w takiej sytuacji, gdzie siedzę przywiązana do krzesła, uprowadzona, od tak nawiązuje niezłe kontakty z osobą, która mnie porwała i jeszcze się śmieję.
Po kilkunastu minutach szperania w szafce, Filip w końcu znalazł przyprawę i dodał do zupy. Gdy już go pokierowałam, zupa smakowała o niebo lepiej.
-Zanim zjem, muszę do toalety. Jest tu w ogóle coś takiego? - wierciłam się na krześle. Dłużej już nie mogłam wytrzymać.
-Ta - mruknął, po czym odwiązał mi nogi.
-A ręce, to co?
-Poradzisz sobie tak. Nie będę ryzykował odwiązując ci ręce. Mogłabyś zrobić wiele głupich rzeczy, więc lepiej niech zostanie tak, jak jest.
-Głupich rzeczy?! Ciekawe, kto tu robi głupie rzeczy! - chciałam jeszcze coś mu wykrzyczeć w twarz, ale się powstrzymałam. Lepiej było nie ryzykować.
Filip zaprowadził mnie do toalety, jeśli można było to tak nazwać. Pomieszczenie było tak zaniedbane i brudne, że już wolałam załatwić swoje sprawy na zewnątrz.
-To powiedz mi, jak mam zdjąć spodnie, skoro nie odwiązałeś mi rąk, co?
Chłopak podszedł do mnie, rozpiął guzik i jednym szarpnięciem ściągnął spodnie na dół. Nie zdążyłam nawet zaprotestować. Czułam jak paliły mnie policzki ze wstydu.
-Majtki też ci mam zdjąć? - roześmiał się, a ja tylko burknęłam pod nosem "idiota".
-To może sobie pójdziesz, co? - traciłam już cierpliwość.
Stanął w progu i odwrócił się tyłem obiecując, że nie będzie podglądał. Byłam speszona, nie potrafiłam tego tak zrobić przy kimś. To było obrzydliwe! Szybko jednak załatwiłam sprawę i z trudem wciągnęłam bieliznę na swoje miejsce. Filip znów zajął się moimi spodniami uśmiechając się przy tym.
-Co cię tak śmieszy? - byłam poirytowana.
-Nic - pokręcił wesoło głową i odprowadził mnie do kuchni.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję, że jest was coraz więcej. Piszecie tyle miłych komentarzy! To cudowne z waszej strony :) Dziękuję.
CZYTASZ
Uciec przeznaczeniu
Misteri / ThrillerUprowadzenie nastoletniej Kingi dwa tygodni przed Świętami to tragiczna wiadomość dla rodziny. Te święta miały być takie same jak każde inne. Rodzina Kowalewskich znów miała usiąść do Wigilijnego stołu, zjeść dwanaście potraw, a o północy wyruszyć...